Teoria rynku aukcyjnego, czyli jak działa giełda?

3 dni temu

Wyobraź sobie gwarną salę aukcyjną. Licytator donośnie ogłasza kolejne kwoty, a kupujący podnoszą ręce, starając się przelicytować konkurentów. Cena raz po raz rośnie – ktoś jest gotów zapłacić więcej – lub nagle zatrzymuje się, gdy brakuje chętnych do dalszego przebijania. Właśnie na tym w uproszczeniu polega teoria rynku aukcyjnego (ang. Auction Market Theory), która pomaga zrozumieć jak działa giełda.

Wyobraź sobie teraz, iż ta aukcja nigdy się nie kończy. Trwa godzinę po godzinie w trakcie każdej sesji giełdowej, a tysiące uczestników jednocześnie składa zlecenia kupna i sprzedaży. Rynek – czy to giełda akcji, kontraktów terminowych, czy forex – to w istocie wielka, ciągła aukcja, w której cena jest nieustannie licytowana w górę lub w dół. Celem tej „aukcji” jest jedno: znalezienie takiej ceny, przy której jak najwięcej kupujących i sprzedających zechce zawrzeć transakcję.

W tym artykule dowiesz się jak działa rynek giełdowy, czym jest teoria rynku aukcyjnego, jaki teoria rynku aukcyjnego ma wpływ na giełdę oraz jak Ty, będąc świadoma/y jej istnienia, możesz wykorzystać dynamikę między wartością danego aktywa, a jego ceną na rynku.

Jak działa giełda?

W tradycyjnej licytacji dzieła sztuki czy antyku mamy jednego sprzedawcę i wielu kupujących rywalizujących o ograniczony przedmiot – cena więc rośnie, aż chętni odpuszczą. Na rynku giełdowym sytuacja jest bardziej złożona: w każdej chwili wielu sprzedających chce się pozbyć swoich aktywów, a równocześnie wielu kupujących pragnie je nabyć. Transakcja dochodzi do skutku tylko wtedy, gdy obie strony zgodzą się co do ceny. jeżeli kupujący uznają, iż obecna cena jest atrakcyjna (niska), będą skłonni kupować – o ile znajdą się sprzedawcy gotowi za tę cenę sprzedać. Gdy sprzedających brakuje, cena zaczyna rosnąć, zachęcając kolejnych posiadaczy do sprzedaży na wyższych poziomach. Analogicznie, gdy cena wydaje się za wysoka i brakuje kupujących, zaczyna ona spadać, kusząc coraz więcej chętnych do kupna na niższych pułapach. W ten sposób rynek nieustannie „poszukuje” ceny równowagi, przy której oba obozy – kupujących i sprzedających – będą w miarę zadowolone.

Parkiet giełdy w Nowym Jorku w latach 80-tych. Źródło: glblmkt.com

Podstawowe założenie teorii rynku aukcyjnego mówi, iż rynki giełdowe działają jak ciągła aukcja dwustronna. Oznacza to, iż nie tylko kupujący licytują w górę (jak na typowej aukcji), ale też sprzedający mogą „licytować” w dół, akceptując coraz niższe oferty, byle tylko sfinalizować sprzedaż. Ten mechanizm nosi nazwę ciągłej aukcji podwójnej, i jest sercem funkcjonowania giełd papierów wartościowych, rynków terminowych czy walutowych. Co ważne, w każdym zawartym na rynku kontrakcie czy transakcji liczba kupujących i sprzedających jest taka sama – na jedną stronę transakcji przypada dokładnie druga strona. Mówiąc inaczej, nie jest możliwe, aby w danym momencie „było więcej kupujących niż sprzedających” w kontekście liczby transakcji – aby doszło do zawarcia transakcji, potrzebne są obie strony. Skąd zatem biorą się dynamiczne zmiany cen, skoro na każdy sprzedany kontrakt przypada kupiony kontrakt? Sekret tkwi w motywacji i agresywności stron transakcji.

Jak kształtują się ceny aktywów na giełdzie?

Wyobraźmy sobie, iż cena akcji XYZ wynosi teraz 50 zł. Wokół tego poziomu krąży wielu uczestników: część z nich wystawia zlecenia kupna trochę poniżej 50 zł, licząc na okazję, a inni ustawiają zlecenia sprzedaży odrobinę powyżej, licząc na korzystną cenę. Dopóki nie dzieje się nic nadzwyczajnego, cena może oscylować w pobliżu 50 zł – to znak, iż rynek znalazł tu pewną równowagę, w której zarówno kupujący, jak i sprzedający akceptują ten poziom jako w miarę uczciwy. Ale załóżmy teraz, iż napływa pozytywna informacja – np. firma XYZ ogłosiła świetne wyniki finansowe. Nagle wielu kupujących jest gotowych zapłacić wyższą cenę, bo uważają, iż te akcje są bardziej wartościowe niż dotąd uważano. Zaczynają agresywnie wykupywać akcje po 50 zł i więcej. Sprzedający, widząc wzmożony popyt, wycofują swoje oferty sprzedaży po 50 zł, oczekując wyższych cen. Cena rusza w górę – skokowo przeskakuje na 51, 52, 53 zł… Czy to znaczy, iż „pojawiło się więcej kupujących niż sprzedających”? Nie – oznacza to tylko, iż kupujący stali się bardziej zdeterminowani i przelicytowali sprzedających. Każdy ruch w górę powstaje dlatego, iż kupujący zgadzają się zapłacić sprzedającym nieco drożej, brak chętnych do sprzedaży po starych cenach, więc transakcje zawierają się na nowych, wyższych poziomach. Popyt niejako „ciągnie” cenę w górę, zachęcając kolejnych sprzedających do wejścia do gry.

Taki proces będzie trwał, aż… no właśnie, aż rynek znów znajdzie równowagę. W naszym przykładzie rosnąca cena w końcu osiągnie poziom, na którym chętnych do kupna już nie przybywa tak szybko, za to pojawia się coraz więcej sprzedających skłonnych zrealizować zysk. Może stanie się to przy 60 zł – powyżej tej ceny inwestorzy uznają, iż akcje są już „drogie” względem ich “realnej wartości” (która zawsze określana jest subiektywnie) i warto je sprzedać. Gdy tylko popyt osłabnie, aukcja przygasa. Przez jakiś czas cena może wahać się wokół nowego pułapu (np. 58–60 zł), bo tyle wynosi teraz postrzegana wartość akcji XYZ. W tej strefie dochodzi do największej ilości transakcji – kupujący i sprzedający znaleźli nowe porozumienie co do ceny. Mówimy wtedy, iż powstał nowy obszar wartości (ang. value area) – zakres cen, które rynek uznał za w miarę godziwe przy danych informacjach, w danym czasie.

Z kolei gdyby nagle pojawiła się negatywna wiadomość – powiedzmy, iż firma XYZ ma problemy prawne – sytuacja odwróci się. Teraz sprzedający zrobią się bardziej agresywni. Będą gotowi oferować swoje akcje taniej, byle szybciej się ich pozbyć, a kupujący staną się ostrożniejsi i będą oczekiwali zniżek. Cena zacznie spadać, może gwałtownie: 50, 48, 45 zł… I znów – spadek nie wynika z magicznego zniknięcia kupujących, a raczej z faktu, iż to sprzedający przebijają się w dół, akceptując coraz niższe oferty kupna. W końcu cena dotrze do poziomu, na którym znajdzie się dość kupujących skuszonych niską wyceną – być może przy 40 zł – i znów nastąpi pewna stabilizacja. Rynek odnajdzie kolejny punkt równowagi.

Widzimy więc, iż rynek porusza się fazami równowagi i nierównowagi. W fazie równowagi cena konsoliduje się w pewnym przedziale, a obroty (wolumen transakcji) są duże, bo wielu uczestników zgadza się co do cen w tym zakresie. To tak, jakby aukcja utknęła w miejscu – kupujący i sprzedający wymieniają się aktywami w kółko, ale cena nie ucieka daleko, bo żadna ze stron nie jest na tyle zdesperowana, by znacząco ją zmienić. W fazie nierównowagi z kolei cena gwałtownie wychodzi z dotychczasowego przedziału – mamy trend, dynamiczny ruch w górę lub w dół. To znak, iż dotychczasowa równowaga została zakłócona (np. przez nowe informacje) i rynek szuka nowego punktu odniesienia. W praktyce wygląda to tak, iż cena będzie przesuwać się w kierunku nowego trendu, dopóki nie natrafi na poziom, gdzie aktywność obu stron znów się wyrówna – czyli dopóki aukcja nie przyciągnie dość kontrpartnerów skłonnych zaakceptować nowe poziomy cen.

Teoria Rynku Aukcyjnego: Historia

Teoria rynku aukcyjnego narodziła się z obserwacji rynków terminowych w USA, szczególnie na giełdzie CBOT (ang. Chicago Board of Trade) w latach 80. XX wieku. To tam trader o nazwisku Peter Steidlmayer opracował sposób wizualizacji aukcyjnej natury rynku, znany jako Market Profile, czyli profil rynku.

Peter- Steidlmayer zauważył, iż wykres tradycyjny (np. świecowy czy słupkowy) nie oddaje w pełni tego, gdzie rynek spędza najwięcej czasu i gdzie zawierany jest największy wolumen transakcji. Wykorzystał więc koncepcję profilu rynku: zaczął przedstawiać każdą dzienną sesję giełdową w formie „rozkładu” transakcji w funkcji ceny. W tamtych czasach dane o faktycznym wolumenie były trudniej dostępne w trakcie sesji, więc Steidlmayer posłużył się upływem czasu jako przybliżeniem aktywności – założył, iż jeżeli rynek spędza dużo czasu w jakimś poziomie cenowym, to oznacza, iż zawiera się tam dużo transakcji (czyli wolumen jest duży). Zaczął kreślić na wykresie cenowym literowe oznaczenia kolejnych przedziałów czasowych (np. każdy półgodzinny fragment sesji oznaczany był kolejną literą alfabetu). W efekcie powstawał profil cenowy złożony z „bloków” oznaczających transakcje w danym czasie i na danym poziomie cenowym. W miejscu, w którym liter na siebie nachodziło najwięcej (czyli rynek najdłużej przebywał w danym przedziale cenowym), tam tworzył się punkt kontroli (ang. POC, Point of Control) – dominanta cenowa, wokół której uformowała się główna strefa wartości. Okolice tej dominującej ceny, obejmujące większość transakcji (konkretnie około 70% całego wolumenu lub czasu handlu), nazwał obszarem wartości (ang. Value Area). Na wykresie profilowym ma on kształt zbliżony do dzwonu, gdzie środek wyznacza najczęściej handlowaną cenę, a ramiona wskazują mniej uczęszczane, skrajne poziomy w danym przedziale czasowym.

Przykładowy wykres profilu rynku. Źródło: marketcalls.in

Ta przełomowa koncepcja gwałtownie zyskała uznanie, ponieważ pozwalała traderom spojrzeć na sesję giełdową w nowy sposób – nie tylko śledzić, jak zmieniała się cena z upływem czasu, ale też zrozumieć, przy jakich poziomach cenowych toczyła się największa walka popytu z podażą. jeżeli danego dnia np. kontrakty na złoto handlowano przede wszystkim między 1800 a 1810 USD, tworząc wyraźny obszar wartości z punktem kontroli przy 1805 USD, a tylko przelotnie cena wyskoczyła do 1825 (po czym wróciła), to profil rynku od razu to uwidacznia. Taki obraz mówi doświadczonemu traderowi, iż wartość złota tego dnia rynek widział w okolicach 1805 USD, a wyjście do 1825 USD było prawdopodobnie krótkotrwałym wybrykiem – być może testem nowych poziomów, który został odrzucony z powodu braku zainteresowania (skoro rynek wrócił do poprzedniego zakresu). Dzięki profilowi rynku widać też, czy dzień na giełdzie miał charakter zbalansowany (rozkład zbliżony do symetrycznego dzwonu, cena krążyła wokół środka) czy cena weszła w określony trend (rozkład przesunięty, wydłużony w jedną stronę, wskazujący na dominację jednej ze stron aukcji przez większą część sesji).

Z czasem, gdy pojawiły się elektroniczne systemy obrotu i pełne dane wolumenowe, narodziło się pojęcie profilu wolumenowego (ang. Volume Profile). To bardzo zbliżona technika analizy – różni się tym, iż zamiast czasu spędzonego na danej cenie wykorzystuje rzeczywisty wolumen transakcji na danym poziomie cenowym. Profil wolumenowy przedstawia histogram wolumenu w funkcji ceny za wybrany okres (np. sesję, tydzień lub dowolny zakres czasu). W praktyce jednak zarówno klasyczny profil rynku, jak i profil wolumenowy przekazują zbliżoną informację: pokazują, gdzie rynek znalazł wartość (dużo handlu, szeroki zakres wymiany), a gdzie jej nie znalazł (mało handlu, przelotne ceny). Obszary na profilu, gdzie słupki są najdłuższe – czy to słupki czasu, czy wolumenu – to ceny najbardziej akceptowane przez rynek. Tam toczyła się zażarta wymiana między kupującymi i sprzedającymi; wielu z nich uznało te poziomy za warte transakcji. Z kolei miejsca, gdzie profil jest cienki (mało czasu lub wolumenu) wskazują strefy odrzucenia – ceny, które zostały tylko krótko „wystawione” na aukcji i nie znalazły chętnych, przez co rynek gwałtownie z nich uciekł. Tego typu informacje pozwalają zrozumieć rynek w danym dniu czy okresie.

Przykładowy wykres profilu wolumenowego. Źródło: tradingview.com

Jak grać na giełdzie?

W codziennym tradingu narzędzia oparte na teorii rynku aukcyjnego pomagają lepiej zrozumieć jak działa giełda, lepiej odczytać intencje uczestników rynku i odpowiednio reagować. Można się spodziewać, iż w określonych przedziałach cenowych znów rozpocznie się zażarta wymiana: wiele zleceń znów zechce zostać zawartych, bo obie strony pamiętają poprzedni konsensus cenowy. Często poprzednie obszary wartości działają jak magnes dla ceny. Gdy cena wchodzi w strefę dużego wolumenu z przeszłości, ma tendencję „wypełnić” tę strefę, czyli poruszać się w jej obrębie od krawędzi do krawędzi. jeżeli więc rynek wraca do dawnej strefy równowagi, trader może oczekiwać ruchu np. od dolnej granicy obszaru wartości (Value Area Low) do górnej granicy (Value Area High). Z drugiej strony, jeżeli cena ucieka daleko od ostatniego znanego obszaru wartości i zaczyna handlować w nowych rejonach – to sygnał, iż rozpoczęła się nowa aukcja w poszukiwaniu wartości. W takiej sytuacji strategia polegająca na ciągłym graniu na powrót do starych cen może być zgubna – lepiej rozpoznać, iż mamy trend (fazę nierównowagi) i próbować dołączyć do zwyciężającej strony aukcji, zanim rynek osiągnie kolejny punkt równowagi (tak zwane granie z trendem).

Kluczowym elementem jest wolumen – czyli liczba transakcji (lub łączna ilość handlowanego instrumentu) na poszczególnych poziomach cen. Teoria rynku aukcyjnego uczy, iż wolumen mierzy sukces lub porażkę aukcji. o ile po wybiciu na nowe wyższe ceny widzimy duży wolumen, znaczy to, iż wielu uczestników zaakceptowało te ceny – aukcja udała się, znalazła nowych chętnych do handlu na tych poziomach. Taki ruch ma większą szansę utrzymać się, bo za nową ceną stoi realny kapitał. Natomiast gdy wybicie cenowe odbywa się przy nikłym wolumenie (mało transakcji) – to tak, jakby aukcja chwilowo wyszła na scenę, ale mało kto wziął w niej udział. Cena może wtedy łatwo wrócić do poprzedniego obszaru wartości, bo rynek nie „kupił” tej zmiany – dosłownie i w przenośni. Właśnie dlatego wielu doświadczonych traderów śledzi profil wolumenowy i uważnie patrzy, czy nowe maksima lub minima cenowe są poparte wysokim obrotem. jeżeli nie – traktują je z rezerwą, zakładając, iż to może być fałszywe wybicie (tzw. wybicie bez akceptacji).

Patrzenie na wykresy przez pryzmat teorii aukcji zmienia podejście do tradingu. Zamiast widzieć wykres jako zbiór mniej lub bardziej chaotycznych ruchów, zaczynasz dostrzegać w nim logikę procesu poszukiwania ceny. Każda świeca, każdy tick to element większej licytacji między kupującymi, a sprzedającymi. Z czasem uczysz się rozpoznawać, kiedy obie strony znalazły kompromis (cena stoi w miejscu, duży obrót – rynek w równowadze), a kiedy któraś ze stron przejmuje inicjatywę (cena gwałtownie wychodzi z konsolidacji – rynek w stanie nierównowagi). Teoria rynku aukcyjnego daje Ci narzędzia, by odpowiedzieć na pytania: gdzie rynek widzi wartość? Które poziomy cen są akceptowane, a które odrzucane? Kto teraz dominuje – kupujący czy sprzedający – i jak bardzo są zdeterminowani?

W praktyce wykorzystanie tej wiedzy może przybierać różne formy, w zależności od stylu tradera. Jedni używają szczegółowych wykresów Market Profile lub Volume Profile na co dzień, planując transakcje na podstawie kształtu profilu (np. grając na odwrócenie przy krawędzi obszaru wartości albo na kontynuację ruchu po wybiciu z balansu). Inni nie rysują może formalnych profili, ale i tak intuicyjnie myślą w kategoriach aukcji: zadają sobie pytania “czy obecna cena jest nisko czy wysoko względem ostatniej wartości?”, “czy ten skok ceny to wynik prawdziwego napływu zleceń, czy raczej chwilowy brak drugiej strony?”. choćby na wykresie świecowym można wypatrzyć ślady procesu aukcyjnego: np. długie cienie/knoty świec na pewnym poziomie sugerują odrzucenie – cenę, przy której natychmiast pojawili się przeciwnicy dalszego ruchu (jak sprzedawcy reagujący na zbyt wysoką cenę lub kupujący broniący zbyt niskiej). Z kolei nagle zwiększający się zakres świec i przebicie ważnych poziomów świadczą o tym, iż aukcja weszła w fazę dynamiczną – któraś strona zaczęła zdecydowanie dyktować warunki.

Podsumowanie

Podsumowując naszą opowieść: rynek to żywy organizm, który w każdym momencie dnia handlowego prowadzi aukcję, starając się wycenić aktywa jak najsprawiedliwiej na podstawie dostępnych informacji. Teoria rynku aukcyjnego daje inwestorom i traderom ramy do zrozumienia tego procesu. Zamiast myśleć o cenie jako abstrakcyjnej linii na wykresie, zaczynamy widzieć za nią tłum licytujących uczestników. Cena staje się informacją: „tu znaleźliśmy wielu chętnych, to jest wartość” albo „tam wysoko prawie nikt nie chciał kupować – za drogo”. Dzięki temu podejściu indywidualny trader może podejmować bardziej świadome decyzje: unikać pochopnego kupowania na szczycie, jeżeli widać, iż tam rynek nie zaakceptował ceny, albo wykorzystywać sytuacje, gdy panika tłumu zepchnie cenę poniżej wartości, wiedząc iż prędzej czy później aukcja przyciągnie znów kupujących. To połączenie przystępności i eksperckiego wglądu, jakie daje teoria rynku aukcyjnego, sprawia, iż staje się ona bezcennym elementem warsztatu tradera – szczególnie tego, który chce zrozumieć, dlaczego rynek zachowuje się tak, a nie inaczej, i jak tę wiedzę przekuć na udane transakcje.

Idź do oryginalnego materiału