Test ISBiznes.pl: Garmin fēnix 8 Pro MicroLED

2 godzin temu

Najnowsza premiera amerykańskiego producenta zegarków sportowych – Garmin fēnix 8 Pro – to jednocześnie debiut zupełnie nowego wyświetlacza MicroLED, który producent reklamuje jako „najjaśniejszy smartwatch w historii”. Nie ukrywam, iż wygląda on rzeczywiście obłędnie, aczkolwiek nie jest pozbawiony wad, wśród których na czoło wysuwa się znacząco skrócony czas pracy baterii w porównaniu do alternatywnie stosowanego w tym modelu wyświetlacza w technologii Amoled.

W modelu fēnix 8 Garmin po raz pierwszy w swojej flagowej serii wprowadził dwa różne rodzaje wyświetlacza do wyboru. Oprócz stosowanego od lat ekranu MIP (Memory-In-Pixel), będącego znakiem rozpoznawczym zegarków tej marki, gwarantującym dobrą widoczność w każdych warunkach pogodowych oraz minimalny pobór energii, amerykański producent zdecydował się na wprowadzenie wersji z ekranem Amoled zapewniającym znacząco żywsze kolory i większą głębię obrazu, ale przy wyższym zużyciu energii, oznaczającym krótszy czas korzystania z baterii.

Wraz z wprowadzeniem na rynek modelu fēnix 8 z dodatkiem słówka „Pro” Garmin poszedł jeszcze o krok dalej i całkiem zrezygnował z wyświetlacza MIP, co jest niewątpliwie posunięciem odważnym, bo rzesza wiernych użytkowników tej marki była do niego przyzwyczajona od wielu lat i część z nich choćby do opcjonalnie dostępnej wersji Amoled podchodziła ze sporym dystansem. Tym razem do ekranu Amoled dołączył zupełnie nowy wyświetlacz MicroLED, co sprawiło, iż nabywca najnowszego modelu Garmina, który wcześniej miał do czynienia jedynie z wyświetlaczem MIP, musi zdecydować się na małą rewolucję, bez względu na to, którą wersję zegarka wybierze.

Oślepiająca jasność

Wyświetlacz MicroLED – a właśnie tę wersję miałem okazję przetestować – jest wyposażony w ponad 400 tys. diod led, co pozwala osiągnąć jasność choćby do 4500 nitów. Dla porównania telefon Apple 17 oferuje standardowo jasność 1000 nitów, przy czym jasność szczytowa może osiągnąć 1600 nitów (HDR) lub 3000 nitów (w plenerze). W efekcie najnowsze dziecko Garmina łączy intensywne kolory i dużą gęstość pikseli z ultraszerokimi kątami widzenia i ma pozwalać na „niezrównaną czytelność choćby w pełnym słońcu”. Akurat przełom listopada i grudnia w naszym kraju nie słynie jakoś szczególnie z nasłonecznienia, ale podczas moich dwutygodniowych testów fēnixa 8 Pro słońce kilka razy jednak pokazało się zza chmur i faktycznie nie wpłynęło to w żaden sposób na czytelność wyświetlacza, bez względu na kąt padania promieni słonecznych. To niewątpliwy atut tego rozwiązania.

Krótsza praca baterii

Natomiast od razu trzeba powiedzieć, iż jego największą wadą jest apetyt na energię, zupełnie nieporównywalny do ekranu MIP, który oferował do 30 dni pracy baterii w trybie zegarka, a choćby Amoled, który w tym trybie mógł działać do 27 dni. W wersji MicroLED producent zapewnia pracę jedynie do 10 dni w trybie zegarka i zaledwie 4 dni w trybie ciągłego włączenia w porównaniu do 15 dni w wersji Amoled (w wyświetlaczu MIP ciągłe włączenie jest standardem). To zasadnicza zmiana dla typowego użytkownika fēnixa, przyzwyczajonego do szukania ładowarki raz na kilka tygodni. Przy intensywnych treningach z wykorzystaniem modułu GPS przez 4-5 dni w tygodniu, długość pracy baterii może choćby spaść poniżej tygodnia, a w trybie ciągłego włączenia – o zgrozo – do zaledwie 2-3 dni. Czas pracy fēnixa 8 Pro MicroLED tylko w trybie GPS to 44 godziny (lub 18 w trybie ciągłego włączenia). A przecież to właśnie długość pracy na jednym ładowaniu była tym, co do tej pory najbardziej odróżniało zegarki Gamin od smartwatchy innych marek.

I faktycznie, w trybie zegarka testowany fēnix 8 Pro wytrzymywał na jednym ładowaniu ok. 9 dni, a przy kilku treningach tygodniowo czas pracy dodatkowo skracał się o dzień lub dwa w zależności od ich intensywności. Nie ukrywam, iż było to dla mnie, jako wiernego użytkownika fēnixów już od modelu z cyferką 3, sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, iż amerykański producent zdecyduje się na tak znaczące ograniczenie żywotności baterii choćby oferując w zamian niespotykane wcześniej doznania estetyczne i jasność nowego wyświetlacza.

Tanio nie jest

Drugim elementem, który znacząco odróżnia wersję MicroLED od wersji Amoled in minus jest… cena. Cena katalogowa Garmina fēnix 8 Pro w wersji Amoled to 5589 zł, a w wersji MicroLED – 8599 zł. Oczywiście rozumiem, iż to absolutna nowość, z pewnością owoc wielu lat wytężonej pracy inżynierów Garmina, który na dodatek wygląda naprawdę bajecznie, ale czy rzeczywiście warto za niego dopłacić ponad 3 tys. zł do zegarka, który poza niesamowitym wyglądem wyświetlacza oferuje dokładnie takie same funkcje, a na dodatek wyraźnie krótszą pracę na jednym ładowaniu? Osobiście mam co do tego bardzo poważne wątpliwości.

Garmin fēnix 8 Pro jest też wyraźnie masywniejszy od swojego uboższego kuzyna bez Pro. Wprawdzie rozmiary koperty się nie zmieniły i wynoszą po 51 mm długości i szerokości, nie zwiększyła się także całkowita waga zegarka (ok. 90 gramów), za to wzrosła wysokość koperty. O ile grubość fēnixa 8 wynosiła 15,4 mm, o tyle w przypadku fēnixa 8 Pro jest to już 16,5 mm w wersji Amoled oraz 17,5 mm w wersji MicroLED. Mogłoby się wydawać, iż 2 milimetry różnicy to niewiele, jednak po założeniu zegarka na nadgarstek tę różnicę wyczuwa się natychmiast. Nie ukrywam, iż zegarek odstający od nadgarstka na blisko 2 cm wydaje mi się odrobinę zbyt masywny, aczkolwiek to kwestia indywidualnych preferencji.

Łączność satelitarna na nadgarstku

Jednakże to nie rozmiary, ani choćby zupełnie nowy wyświetlacz, stanowią najbardziej rewolucyjną zmianę wprowadzoną przez Garmina w swoim najnowszym produkcie, a najbardziej zaawansowane na świecie funkcje łączności. Model fēnix 8 Pro został wyposażony w technologię inReach® umożliwiającą łączność satelitarną i LTE, co pozwala na dwukierunkowe przesyłanie wiadomości oraz nadawanie interaktywnego sygnału SOS. Łączność satelitarna zapewnia choćby poza zasięgiem sieci komunikację z całodobowym centrum reagowania kryzysowego Garmin Response, w którym można zwrócić się o pomoc w ponad 200 językach, a dzięki łączności LTE zegarek umożliwia wykonywanie połączeń głosowych i wysyłanie wiadomości tekstowych bez konieczności użycia telefonu, dzięki wbudowanym głośnikowi i mikrofonowi.

Oczywiście nie jest to funkcja darmowa. Korzystanie z technologii inReach® wymaga miesięcznej subskrypcji, która dzieli się na cztery plany do wyboru: od najtańszego Enabled za 9,99 euro, poprzez Essential za 17,99 euro i Standard za 34,99 euro, aż po Premium za 59,99 euro, co z pewnością nie jest kosztem niezauważalnym dla portfela przeciętnego Kowalskiego. Tylko korzystanie z funkcji LTE (wiadomości tekstowe i głosowe oraz połączenia głosowe) oraz nadawanie sygnału SOS jest bezpłatne w każdym z tych czterech planów. Korzystanie z funkcji satelitarnych podlega już ograniczeniom lub dodatkowym kosztom. Dla przykładu, w planie Enabled każdorazowe wysłanie wiadomości kontrolnej/reakcji przy użyciu satelity to koszt 0,15 euro, a wiadomości tekstowej lub żądania prognozy pogody – 0,60 euro. W wyższych planach wiadomości kontrolne są nieograniczone, ale jedynie w planie Premium nieograniczone są również wiadomości tekstowe i żądania prognozy pogody przy użyciu satelity. W planach Essential i Standard ich liczba jest ograniczona odpowiednio do 50 i 150 miesięcznie. Podobnie śledzenie pozycji na żywo/ żądanie określenia lokalizacji przy użyciu satelity jest nieograniczone w dwóch najwyższych planach i kosztuje 0,15 euro w dwóch najniższych.

Zegarek, który może uratować życie

Wykorzystywanie pełni możliwości zaawansowanych funkcji łączności Garmina fēnix 8 Pro nie jest zatem tanie, a w przypadku przeciętnego użytkownika, wykorzystującego zegarek głównie do codziennego monitorowania aktywności sportowych, może choćby wydawać się kompletnie zbędne. Tym bardziej, iż łączność satelitarna w modelu fēnix 8 Pro nie ma zasięgu globalnego. Niemniej może to być nieocenione wsparcie podczas biegów górskich, wspinaczek czy trekkingów, szczególnie w rejonach, których nie znamy, a w których brakuje sieci komórkowej, choćby w wielu partiach wysokogórskich. Sygnał SOS w sytuacji zagrożenia może w takim wypadku oznaczać być albo nie być, zatem nikt w takich okolicznościach raczej nie przejmowałby się dodatkowymi kosztami.

Podsumowując, Garmin fēnix 8 Pro to wysoce zaawansowane urządzenie klasy premium o tradycyjnie super wytrzymałej, niemal niezniszczalnej konstrukcji, przystosowane do uprawiania niemal każdego sportu, także tych najbardziej ekstremalnych, w tym do nurkowania. Nie da się mu nic zarzucić, jeżeli chodzi o dokładność pomiarów aktywności, funkcjonalność, a wyglądem wręcz bije na głowę nie tylko wszystkich swoich poprzedników z serii fēnix, ale i większość rynkowej konkurencji. Jedyna moja wątpliwość jest taka czy ten spektakularny wygląd i nowe funkcjonalności w postaci łączności satelitarnej i LTE nie zostały wprowadzone kosztem zbyt dużych wyrzeczeń po stronie żywotności baterii i ceny. Ale to pytanie pozostawiam otwarte, każdy użytkownik będzie musiał odpowiedzieć sobie na nie samodzielnie.

Cena katalogowa testowanego modelu Garmina fēnix 8 Pro MicroLED to 8599 zł

Idź do oryginalnego materiału