Kolejny tydzień w gospodarkach za nami no i czym byłby tydzień w dzisiejszych czasach, gdyby nie było w nim groźby nowych ceł? Tym razem Donald Trump uderzył w Unię Europejską grożąc jej 25% cłami na… no właśnie w sumie nie wiadomo na co.
A poza tym dostaliśmy wyniki od Nvidia i solidną przecenę na rynku po której dostało się publicznemu portfelowi. W tle mieliśmy wybory w Niemczech, na których najwięcej zyskuje chyba Prezydent Francji, a do tego Komisję Europejską, która w końcu próbuje zrobić coś dla pobudzenia europejskiego przemysłu.
Do tego Węgry robią coś naprawdę dziwnego, bo… zapowiedzieli ograniczenie marż detalicznych jako pierwszy krok, który może doprowadzić do wprowadzenia cen maksymalnych na podstawowe produkty spożywcze.
Trump podbija cła, UE reaguje | https://dnarynkow.pl/dobry-zagraniczny-broker-dla-kazdego-testujemy-platforme-freedom24-recenzja/ |
CDU/CSU wygrywa, Niemcy bez większości | https://dnarynkow.pl/inwestycje-ktore-moga-dac-ci-nawet-100-zysku-do-2030-roku/ |
Nvidia spada, czy to okazja? | https://dnarynkow.pl/inwestuj-w-spolki-ktore-realizuja-skup-akcji-wlasnych/ |
Portfel Freedom24: ryzyko, spadki, zakupy | https://dnarynkow.pl/czy-warto-dzis-inwestowac-w-akcje-technologicznych-spolek-analizujemy-apple-amazon-google-i-innych/ |
UE balansuje między ekologią a biznesem | https://dnarynkow.pl/uber-to-dzis-bardzo-ciekawa-okazja-inwestycyjna/ |
Będą jednak cła na Europę! | Wyniki Nvidia dobre, a kurs w dół | Zmiana po wyborach w Niemczech!
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Cłowy taniec Trumpa – nowa odsłona wojny handlowej z UE
Donald Trump znowu rozkręca się ze swoim tańcem negocjacyjnych, jeżeli chodzi o cła. Tym razem ogłasza 25% cła na import z UE, który ma dotyczyć samochodów i „innych rzeczy”. Decyzja została ogłoszona podczas posiedzenia rządu 26 lutego.
Na początku lutego Trump nałożył już 25-procentowe cła na towary z Meksyku i Kanady, jednak ich wdrożenie zostało tymczasowo zawieszone. Wcześniej ogłoszono także 10-procentowe taryfy na produkty sprowadzane z Chin.
Trump skrytykował politykę gospodarczą UE, twierdząc, iż jej celem jest szkodzenie interesom Stanów Zjednoczonych. – „UE została stworzona, aby oszukać Stany Zjednoczone” – powiedział, argumentując, iż europejskie regulacje stawiają amerykańskich eksporterów żywności i samochodów w niekorzystnej sytuacji. – „Wkrótce to ogłosimy. Będzie to 25%, ogólnie rzecz biorąc, i obejmie samochody oraz inne rzeczy” – dodał prezydent. interesujące czym są te „inne rzeczy”? Podejrzewam, iż co piątek, może być coś innego. Zależnie od tego, co akurat nie spodoba się prezydentowi.
Jednak po tej wypowiedzi… włoski producent samochodów – Ferrari stracił na giełdzie 7,9% w trakcie jednej sesji xD
Ma początku miesiąca z kolei Trump podpisał rozporządzenie dotyczące ceł na stal i aluminium, co wywołało ostrą reakcję ze strony Komisji Europejskiej, która zagroziła działaniami odwetowymi. Decyzja ta uderzy także w Ukrainę, gdzie przemysł metalurgiczny stanowi najważniejszy sektor gospodarki i drugie największe źródło wpływów z eksportu po rolnictwie.
Minister gospodarki Ukrainy, Yuliia Svyrydenko, podała, iż produkty metalurgiczne stanowią 57,9% eksportu Ukrainy do USA, co w ujęciu wartościowym oznacza 503 miliony dolarów z 869 milionów dolarów całkowitego eksportu.
Spór handlowy między USA a UE ma swoje korzenie w pierwszej kadencji Trumpa, kiedy jego administracja nałożyła cła na europejski eksport stali i aluminium o wartości prawie 7 miliardów dolarów w 2018 roku, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego.
UE odpowiedziała wówczas własnymi taryfami na towary amerykańskie. W 2021 roku, za prezydentury Joe Bidena, osiągnięto tymczasowy kompromis – Stany Zjednoczone częściowo zniosły cła, a UE zawiesiła działania odwetowe.
Komisja Europejska ostrzegła, iż takie działania mogłyby zakłócić łańcuchy dostaw i zwiększyć koszty handlu transatlantyckiego. Rzecznik Komisji, Olof Gill, stwierdził: – „UE stanowczo i natychmiastowo zareaguje na wszelkie nieuzasadnione bariery dla wolnego i uczciwego handlu.” Dodał również: – „Jesteśmy gotowi do współpracy, jeżeli USA będą przestrzegać zasad. Jednak na każdym kroku będziemy bronić interesów naszych konsumentów i przedsiębiorstw.”
Cłowy taniec trwa więc dalej, a rynek akcji pokazuje, iż co prawda lekko na niego obojętnieje, ale zdecydowanie dalej nie podobają mu się ciągłe zmiany zdania.
Wybory w Niemczech: Zwycięstwo CDU/CSU, ale bez większości – co dalej?
Niedzielne wybory w Niemczech zakończyły się zwycięstwem CDU/CSU pod wodzą Friedricha Merza, którzy zdobyli 28,5%, ale bez samodzielnej większości. Na drugim miejscu uplasowała się prawicowa AfD z 20,8%, a trzecie zajęła SPD kanclerza Scholza, zdobywając 16,4%.
Merz zapowiedział, iż nie wejdzie w koalicję z AfD, co oznacza, iż najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wielka koalicja z SPD.
Sojusz CDU/CSU rządził Niemcami przez niemal 50 z ostatnich 80 lat, ale poparcie dla jego tradycyjnych dotychczasowych koalicjantów – SPD albo FDP – znacznie spadło. Choć najbardziej prawdopodobnym partnerem Merza wydaje się SPD, wynik obu ugrupowań i tak są blisko historycznych minimów. Co więcej, po raz pierwszy w swojej 135-letniej historii Socjaldemokraci zajęli dopiero trzecie miejsce.
Tzw. wielka koalicja CDU/CSU i SPD zapewniłaby tylko 52% miejsc w parlamencie, co jest znacznym spadkiem wobec wcześniejszych superwiększości rzędu 80-90%. Tradycyjny sojusz konserwatywno-liberalny z FDP nie jest możliwy, ponieważ partia ta nie przekroczyła progu 5% i nie uzyskała mandatów w Bundestagu.
Relacje z administracją Trumpa będą kluczowym elementem nowego rządu. W noc wyborczą Merz zasugerował, iż Europa powinna dążyć do „niezależności od USA”, co stoi w sprzeczności z jego dotychczasowymi proatlantyckimi poglądami. Później stwierdził, iż przez cały czas zależy mu na dobrych stosunkach z Ameryką, ale dodał: „Sygnały płynące z USA jasno wskazują na spadek zainteresowania Europą i chęci zaangażowania.”.
Sporo w tym wszystkim jeszcze politycznego powyborczego chaosu, a z sytuacji mocno korzysta Prezydent Francji Emmanuel Macron, który zdecydowanie przejął inicjatywę przewodzenia Europie i już odwiedził Waszyngton, przekonując USA do dalszego wspierania Europy i Ukrainy.


Nvidia po wynikach: Spadek akcji czy okazja inwestycyjna?
Nvidia pokazała swoje wyniki za czwarty kwartał 2024 roku. Rynek zareagował spadkiem o 8%, ale… w efekcie Nvidia ponownie stałą się… dobra do zakupu.
W zakończonym kwartale przychody Nvidia wyniosły 39,3 miliarda dolarów, a zysk na akcję wyniósł 89 centów.
Segment centrów danych, najważniejsze źródło przychodów firmy, osiągnął 35,6 miliarda dolarów (prognozy: 34,1 miliarda)
Prognozy na pierwszy kwartał roku fiskalnego zakładają przychody na poziomie około 43 miliardów dolarów, a prognozowane przychody z nowego hitu firmy, procesorów Blackwell przebiły oczekiwania o kilka miliardów dolarów.
Jednocześnie spółka ostrzegła przed niższymi marżami zysków, wynikającymi właśnie z kosztów związanych z szybkim wprowadzeniem układów Blackwell.
Wyniki były lepsze od prognoz, ale nie pobiły ich tak spektakularnie, jak do tej pory. adekwatnie od 7 kwartałów pozytywne zaskoczenie zarówno na przychodach, jak i EPS maleje. Nie ma w tym jednak nic dziwnego, bo analitycy po prostu nauczyli się już podnosić oczekiwania dla Nvidia.
Nvidia stała się największym beneficjentem boomu na sztuczną inteligencję, podwajając przychody w ciągu ostatniego roku po tym jak podwoiła je również rok wcześniej.
Pomimo obaw o spowolnienie wydatków na infrastrukturę AI, kluczowi klienci, tacy jak Microsoft, utrzymują zdanie, iż będą wydawać kasę na potęgę. Jensen Huang, CEO Nvidia, podkreślił, iż model DeepSeek, wymagający intensywnych zasobów obliczeniowych, może choćby zwiększyć popyt na układy Nvidia.
Rozumiem, iż wiele osób spanikuje widząc rynkową reakcję na poziomie minus 8%, ale jeżeli ktoś widzi takie słupki wzrostu przy zapowiedzi kolejnych wzrostów i gigantycznych nakładach inwestycyjnych ogłoszonych przez wielkie firmy technologiczne, to… eh….
Moi Drodzy, otóż Nvidia jest dziś realnie tańsza niż była choćby 2 lata temu. Im szybciej jako inwestor zrozumiesz koncepcję wyceny, tym lepsze wyniki osiągniesz.



Publiczny portfel Freedom24: Spadki, okazje i strategia na kolejne tygodnie
Ale buja nasz publiczny agresywny portfel akcyjny, który dla was prowadzę! Dynamiczna rynkowa wyprzedaż sprowadziła wynik z +12% od stycznia jeszcze tydzień temu do zaledwie….5% zysku. Taka jest moi drodzy specyfika agresywnego portfela. Trzeba się tym liczyć. Tylko co dalej?
Od 2024 roku portfel dalej daje około 48% zysku i mocno bije indeksy, a ja nic sobie z tej przeceny nie robię. W punkt udało się lekko zrealizować tydzień temu zysk na Alibabie, gdzie trafiliśmy niemal idealnie w lokalny szczyt. Reszta pozycji pozostaje tutaj niezmieniona, ale w tym tygodniu ciężko nie wykorzystać takiej przeceny na rynku, dlatego comiesięczną dopłatę do portfela zrobiłem 2 dni przed czasem.
Na starcie dodam dla niewtajemniczonych, iż publiczny portfel Freedom24, to jeden z dwóch publicznie prowadzonych dla was portfeli. Jednym z nich jest publiczny portfel kwartalny oparty o funduszach ETF, którego najnowsza aktualizacja była opublikowana 12 stycznia i który to dał już w 4 lata ponad 160% zysku. Dał nie tylko lepsze stopy zwrotu od szerokich indeksów, ale również osiągnął to przy o wiele mniejszej zmienności.
Portfel Freedom24, to portfel o wiele bardziej agresywny, oparty o indywidualne spółki zagraniczne, który ma udowadniać, iż da się wygrywać z szerokim rynkiem akcji. Trzeba „tylko” się na tym znać albo wiedzieć, skąd czerpać odpowiednią wiedzę w tym temacie.
Do tego portfela każdego miesiąca wpłacam nowe 600 euro. Uzbierało się tam więc na razie 9600 euro czystego kapitału. W ostatniej aktualizacji publicznego portfela Freedom24 sprzed tygodnia jak wspomniałem zrealizowałem częściowy zysk na Alibabie i za uwolnione 1200 euro dokupiłem kolejno akcje Nu Holdings, Marathon Digital oraz Blocka. W tym tygodniu z kolei wpłacone 600 euro skierowałem głównie na zakup akcji Google, które uważam za wybitnie przecenione. Google notowane jest moi drodzy na wskaźnikach rzędy 17x Przyszłoroczny C/Z. No dajcie spokój. Ja obok takiej okazji nie przejdę obojętnie.
Przestrzegam Was jednak, iż to ogólnie portfel BARDZO ryzykowny i jeżeli ktoś ma niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinno się nim w żadnym stopniu inspirować.
W każdej chwili można portfel podejrzeć w linku, i jeżeli jednak czujecie, iż chcielibyście spróbować, to analogiczny portfel można na pewno w całości odzwierciedlić na koncie we Freedom24, a możecie choćby dostać kilka z takich akcji kompletnie bezpłatnie!
Zakładając konto we Freedom24 z linka po dokonaniu wpłaty depozytu możecie odebrać od 3 do 20 darmowych akcji o wartości do 800 dolarów każda.
Jeśli z kolei na takie inwestowanie nie jesteście jeszcze gotowi, to możecie np. skorzystać z oferty planów oszczędnościowych, która pozwala na zarabianie na wolnych środkach do choćby 7% rocznie w dolarach oraz 4,7% w euro. UWAGA: Przed dokonaniem inwestycji należy zapoznać się z KIID (https://freedomfinance.eu/documents). Ten produkt jest inwestycją w swapy OTC i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestora. Nie jest to usługa bankowa ani produkt związany z depozytem bankowym czy kontem bankowym. Dostępność produktu uzależniona jest od pozytywnego wyniku testu adekwatności.
Clean Industrial Deal: UE balansuje między klimatem a konkurencyjnością
Komisja Europejska przedstawiła w tym tygodniu plan, który łączy ambitne cele klimatyczne z poprawą konkurencyjności przemysłowej, reagując na rosnącą rywalizację ze Stanami Zjednoczonymi i Chinami.
UE zamierza wesprzeć sektory borykające się z wysokimi kosztami energii i barierami inwestycyjnymi, proponując m.in. przyspieszenie rozwoju odnawialnych źródeł energii oraz wprowadzenie nowych mechanizmów obniżających rachunki za energię.
Przemysł europejski naciska na obniżenie kosztów energii i uproszczenie regulacji, zwłaszcza w obliczu polityki Donalda Trumpa, który wycofał USA z ambitnych celów klimatycznych i doprowadził do ryzyka wojny handlowej. „Wiemy, iż europejskie firmy przez cały czas napotykają zbyt wiele przeszkód – od wysokich cen energii po nadmierne obciążenia regulacyjne” – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. „Celem Clean Industrial Deal jest usunięcie tych barier i stworzenie silnego biznesowego argumentu dla Europy.”
Mimo to przemysł energochłonny pozostaje sceptyczny. Peter R. Huntsman, dyrektor generalny Huntsman Corp., wskazał, iż Komisja nie przedstawiła konkretnych rozwiązań poprawiających konkurencyjność.
Strategia obejmuje elastyczniejsze zasady pomocy państwa, nowe regulacje przyspieszające wydawanie pozwoleń na OZE oraz pakiet reform dla europejskich sieci energetycznych. Przewidziano także aktualizację regulacji dotyczących wodoru niskoemisyjnego, co ma zwiększyć pewność regulacyjną dla producentów.
Von der Leyen spotka się w środę w Antwerpii z liderami przemysłu, którzy rok temu podpisali deklarację wzywającą UE do obniżenia kosztów energii i uproszczenia regulacji. Mimo tych apeli, zdaniem Jima Ratcliffe’a, prezesa Ineos Group, Europa nie podjęła wystarczających działań, by zatrzymać spadek konkurencyjności przemysłu. „Nasza branża chemiczna, warta bilion euro, stoi na skraju wyginięcia” – ostrzegł w otwartym liście.
Wbrew sporym oczekiwaniom w zapowiedzianych zmianach zabrakło oczekiwanego: Odwrotu od ESG i impulsu fiskalnego. Jakby tego było mało, to zapowiedziane zmiany mają być wprowadzane przez kolejne dwa lata.
Przedstawione w tym tygodniu dokumenty to dopiero propozycja Komisji Europejskiej. Teraz zajmą się nią Parlament Europejski i Rada UE. W tle odbędą się rozmowy międzyrządowe i tak dalej. Całość wygląda nieco karykaturalnie, bo zmiany, które miały być źródłem deregulacji, same będą mielić się w aparacie urzędniczym przez długie miesiące, co tylko podkreśla skalę problemu.
Amerykańska gospodarka na barkach najbogatszych – czy to zrównoważony model?
Niedawny artykuł w Wall Street Journal zwrócił uwagę na rosnące uzależnienie amerykańskiej gospodarki od wydatków najzamożniejszych obywateli. w tej chwili 10% najbogatszych gospodarstw domowych odpowiada za 49,7% całkowitej konsumpcji – to historyczny rekord i znaczący wzrost w porównaniu do 36% trzy dekady temu.
Wzrost wartości aktywów finansowych, nieruchomości i rynków kapitałowych sprawia, iż ta grupa społeczna może wydawać coraz więcej, napędzając wzrost gospodarczy choćby wtedy, gdy reszta społeczeństwa ogranicza konsumpcję. W efekcie wydatki tej grupy stanowią już niemal jedną trzecią amerykańskiego PKB, co oznacza, iż ewentualne wstrząsy na rynkach finansowych mogą mieć znacznie poważniejsze konsekwencje dla gospodarki niż w przeszłości.
Tak silne uzależnienie wzrostu gospodarczego od jednej grupy niesie ze sobą istotne ryzyko makroekonomiczne. W ostatnich latach wydatki najzamożniejszych wzrosły o 58%, podczas gdy 80% pozostałych gospodarstw domowych jedynie o 25%, co ledwie nadąża za inflacją.
Duża dysproporcja oznacza, iż w przypadku spowolnienia na rynku akcji czy nieruchomości, główna siła napędowa gospodarki może gwałtownie osłabnąć, bo bogatsza część społeczeństwa jest bardziej uzależniona od tych rynków.
Dodatkowo, część wysokodochodowych konsumentów – zwłaszcza osoby zatrudnione w administracji publicznej oraz kontraktorzy rządowi, którzy stanowią około 25% tej grupy – może ograniczać wydatki w obawie przed przyszłą niestabilnością na rynku pracy, związaną z cięciami budżetowymi i DOGE.
Choć jest to jedynie spekulacja, warto pamiętać, iż amerykański rynek pracy jest bardziej elastyczny niż europejski, co oznacza, iż lęk przed utratą zatrudnienia może mieć większy wpływ na wydatki tej grupy.
Na razie nie ma wyraźnych sygnałów sugerujących znaczące pogorszenie sytuacji tej grupy, ale ryzyko istnieje i warto je monitorować.
Jeszcze w kontekście ostatnich danych o zaufaniu konsumenckim (Conference Board Consumer Confidence Index), który spadł o prawie 7% do najniższego poziomu od czerwca i zanotował największy miesięczny spadek od 2021 roku, warto zastanowić się, na ile wskaźnik ten rzeczywiście oddaje realny obraz gospodarki.
Jeśli 10% najbogatszych odpowiada za połowę konsumpcji, to klasyczne badania zaufania konsumenckiego mogą nie być w pełni miarodajnym barometrem kondycji gospodarki. W ich metodologii odpowiedzi wszystkich respondentów traktowane są równorzędnie, mimo iż ich sytuacja finansowa, wzorce wydatków i wpływ na gospodarkę mogą się diametralnie różnić.
Węgry walczą z inflacją: Ograniczenie marż detalicznych i widmo cen maksymalnych
Węgierski rząd zapowiedział ograniczenie marż detalicznych jako pierwszy krok, który może ostatecznie doprowadzić do ponownego wprowadzenia cen maksymalnych na podstawowe produkty spożywcze. Minister w Kancelarii Premiera Gergely Gulyás poinformował o tym podczas konferencji prasowej w Budapeszcie, nie podając jednak szczegółów dotyczących wpływu tej decyzji na sektor handlu.
W styczniu roczna inflacja na Węgrzech wzrosła do 5,5%, osiągając najwyższy poziom od 13 miesięcy. Głównymi czynnikami napędzającymi ten wzrost były drożejąca żywność i usługi. Taka sytuacja zaostrzyła kryzys kosztów życia, który wpłynął na spadek poparcia dla rządzącej partii Fidesz premiera Viktora Orbána na półtora roku przed wyborami parlamentarnymi zaplanowanymi na drugi kwartał 2026 roku.
Inflacja w kraju przyspieszyła szybciej niż oczekiwano, co skłoniło bank centralny do przyjęcia bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej. Wzrost cen konsumpcyjnych na poziomie 5,5% w styczniu w porównaniu do 4,6% w grudniu był wyższy od mediany prognoz, która wynosiła 4,8%. Dane są szczególnie niepokojące w ujęciu miesięcznym, bo ceny wzrosły o 1,5%. Dla porównania w Polsce takiego odczytu nie widzieliśmy od stycznie 2023 roku, a przez ostatnie kilka miesięcy te odczyty utrzymują się okolicach do 0,5%.
Choć bank centralny przewidywał, iż inflacja osiągnie szczyt w styczniu, zanim zacznie spadać, najnowsze dane budzą obawy, iż oczekiwania inflacyjne mogą się utrwalić na wyższym poziomie. Może to dodatkowo zwiększyć presję na premiera Orbána, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów.
Po publikacji danych inflacyjnych inwestorzy wykluczyli możliwość obniżek stóp procentowych w ciągu najbliższych trzech miesięcy, choć przez cały czas przewidują niewielką obniżkę w dalszej części roku. Kontrasty w prognozach pojawiają się w analizach ekonomistów banku OTP, największego węgierskiego pożyczkodawcy, którzy nie przewidują cięć stóp procentowych w 2024 roku.
Premier Orbán, którego partia traci poparcie w sondażach, wcześniej ogłosił zwycięstwo nad inflacją, która dwa lata temu osiągnęła niemal 26%. Rząd uznał styczniowy wzrost cen za „tymczasowy”, tłumacząc go m.in. efektem niskiej bazy.
Ograniczanie marży sprzedawców detalicznych jest krótkowzroczne i może tylko pogorszyć sytuację. jeżeli za bardzo ograniczy się biznes, to może doprowadzić do spadku podaży, zwolnień i kryzysu w branży. W skrajnych sytuacjach zamrożenia cen może przestać opłacać się, prowadzić tego typu działalność gospodarczą. Wtedy produkty zaczną pojawiać się na czarnym rynku, gdzie będą jeszcze droższe, bo sprzedawcy będą uwzględniać nie tylko inflację, ale ryzyko związane z nielegalnym prowadzeniem takiej działalności.

Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Pamiętaj, iż przy inwestowaniu twój kapitał zawsze jest zagrożony. Prognozy i wyniki osiągane w przeszłości nie są wiarygodnymi wskaźnikami dla przyszłych wyników. Niezbędne jest przeprowadzenie własnej analizy przed dokonaniem jakiejkolwiek inwestycji.