„To jest spiseg!” Czyli dyktatorski reżim twierdzi, iż odkrył spisek – z krypto w roli głównej

11 miesięcy temu

Rząd Wenezueli twierdzi, iż dokonał szokującego odkrycia – związano bowiem „spisek” przeciw szczęśliwej, socjalistycznej ojczyźnie. Brzmi znajomo? jeżeli owszem, reszta też wyda się podobna, choć zamiast stonki ziemniaczanej, tym razem w roli głównej będzie kryptowaluta. Ale też amerykańska.

O odkryciu rzekomego sprzysiężenia poinformował Tarek William Saab, prokurator generalny w reżimie Nicolasa Maduro. Rzeczony ogłosił, iż w ów „spisek” zamieszanych czternaście osób. Działały one jakoby z ramienia amerykańskiego koncernu ExxonMobil. Miały prać brudne pieniądze dzięki stablecoina USDT oraz sum w gotówce, dzięki równie rzekomych pośredników. A wszystko to po to, aby nielegalnie wpłynąć na wynik niedawnego pseudoreferendum w Wenezueli, dotyczącego przyłączenia terytorium sąsiedniej Gujany. „”

Fakt wykorzystania kryptowaluty – choćby jeżeli byłby w tym choć okruch prawdy – nie dziwi w kontekście faktu, iż miejscowa waluta jest totalnie bezwartościowa, zagraniczne zaś pieniądze masowo kradną obywatelom urzędnicy i organy represji reżimu Maduro. Miliony Wenezuelczyków używają w związku z tym kryptowalut oraz dolarów na zagranicznych rachunkach bankowych.

W gronie oskarżonych przez Saaba znajdują się – cóż za zaskoczenie – osoby powiązane z Donaldem Trumpem oraz prezydentem Salwadoru Nayibem Bukele. Znaleźli się też zwolennicy lidera wenezuelskiej opozycji, Juana Guaido, a także wewnętrzni oponenci Maduro w łonie reżimu. Wszystkie te niecne persony miały konspirować, aby pozbawić naród wenezuelski możliwości poparcia kochanej władzy. Na szczęście ta czuwała i zniweczyła ich podłe zamiary. Tak było, prokurator nie zmyśla…

Lud podobno zdecydował

Sprawa ma oczywiście związek z kwestią roszczeń, które reżim Maduro niedawno wysunął wobec sąsiedniej Gujany. Referendum miało stanowić podstawę do tego, by zaanektować tereny Essequibo, stanowiące większość jej terytorium. Naturalnie nikt nie wierzy, iż pseudoreferendum przeprowadzone przez socjalistyczną dyktaturę faktycznie zakończyło się wynikiem 95% „za” – jak oficjalnie podano – ale przecież nie o to chodzi.

Chodzić ma jedynie o pretekst – do tego, by w razie potrzeby zająć te tereny siłą. To, iż ExxonMobil oraz inne koncerny naftowe właśnie rozpoczęły wiercenia na wodach terytorialnych przy wybrzeżu Essequibo to naturalnie tylko taki przypadek. Wystarczy zatem wygrać krótką wojenkę ze słabym sąsiadem, by cieszyć się nowymi złożami ropy. Oczywiście jeżeli słabszy sąsiad mimo wszystko nie wygra, korzystając z faktu, iż cały teren pokryty jest gęstą dżunglą.

I oczywiście jeżeli w międzyczasie nie dojdzie do drobnej choćby interwencji wojsk brazylijskich lub amerykańskich. Obydwa kraje są bowiem w stanie bardzo gwałtownie „wyjaśnić” reżimowi Maduro jego błędy. Na razie oddziały tego pierwszego umacniają swoją północną granicę, na styku z Gujaną i Wenezuelą, zaś tego drugiego – planują demonstracyjne ćwiczenia w Gujanie.

Wiarygodny partner biznesowy

Póki co – w serii kroków, które cechują się pewnym podobieństwem do stylu politycznych działań Rosjan w Donbasie w 2014 roku – reżim udaje determinację. Ogłosił, iż nada wenezuelskie obywatelstwo mieszkańcom „spornego” regionu. Ma też powstać „administracja” nowej, fikcyjnej prowincji kraju. A co najważniejsze – chce, aby państwowy monopolista naftowy, PDVSa, zaczął wiercenia na wodach Gujany.

Co ciekawe, presidente Maduro chyba przypomniał sobie przy tej okazji, iż jego firma nie dysponuje ku temu bazą technologiczną. Na moment zapomniał bowiem o retoryce i zaczął wysyłać sygnały do niektórych koncernów – w tym Chevronu, BP i Shella – że… chętnie wszedłby z nimi współpracę. To wszystko po tym, gdy kilka lat temu wywłaszczał bez odszkodowania majątek tych firm w Wenezueli oraz aresztował ich pracowników.

Ciężko zatem stwierdzić, czy faktycznie uda mu się pozyskać chętnych partnerów biznesowych, czy też firmy te również okażą się zamieszane w antysocjalistyczny „spisek”

Idź do oryginalnego materiału