Tropikalne wybory 2025. Oto najbardziej egzotyczne z komisji

22 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Wybory z nutą kokosa i zapachem kadzideł. W II turze wyborów prezydenckich 2025 Polacy zagłosują nie tylko w kraju, ale i na Maderze, w Addis Abebie czy Santo Domingo. 1 czerwca demokracja dotrze tam, gdzie zasięg bywa kapryśny, a urna stoi między palmą a panoramą drapaczy chmur. Jakie są najbardziej egzotyczne komisje wyborcze?


Wybory prezydenckie 2025 to nie tylko polityczne emocje i ścieranie się wizji przyszłości kraju. To także - a może przede wszystkim - ogromna operacja logistyczna, dzięki której każdy obywatel, niezależnie od miejsca pobytu, może oddać swój głos.
II tura wyborów prezydenckich, zaplanowana na 1 czerwca, odbędzie się w ponad 500 komisjach za granicą, zlokalizowanych nie tylko w największych stolicach świata, ale również w miejscach, które bardziej kojarzą się z wakacjami, ekspedycjami i... pocztówkami. Zajrzyjmy więc tam, gdzie głosowanie odbywa się w cieniu palm, pośród afrykańskich gór lub w klimacie azjatyckiego high-techu.Reklama


Najbardziej egzotyczne komisje wyborcze - gdzie demokracja spotyka egzotykę


Choć głosowanie kojarzy się zwykle z osiedlową szkołą, skrzypiącą podłogą i zapachem świeżo skserowanej listy wyborców, rzeczywistość Polaków za granicą bywa zgoła inna. Komisje wyborcze rozsiane są po całym świecie - od biurowców w metropoliach po miejsca, które przypominają bardziej scenerię filmu podróżniczego niż punkt głosowania.


Niektóre z tych lokalizacji brzmią jak plan urlopu, inne jak wyprawa życia. Ale jedno je łączy: mimo odległości i egzotycznych warunków, 1 czerwca staną się na chwilę fragmentem Rzeczypospolitej. Wśród nich są takie perełki, jak Dominikana, Egipt (w tym Sharm el Sheikh), Madera, Tajwan, Etiopia czy Wenezuela, czyli miejsca tak różnorodne, iż aż trudno uwierzyć, iż łączy je jeden cel: umożliwić Polakom oddanie głosu w II turze wyborów prezydenckich 2025. Jak wygląda demokratyczna rzeczywistość w tych wyjątkowych lokalizacjach?


Dominikana - głosowanie w rytmie karaibskich fal


Polacy na Karaibach oddadzą swój głos w Ambasadzie RP w Santo Domingo, która mieści się w nowoczesnym biurowcu przy Avenida Sarasota 20, na 4. piętrze wieży Torre Empresarial AIRD, w dzielnicy Ensanche La Julia. To serce stolicy Dominikany, gdzie wybory nabierają tropikalnego smaku. To karaibski raj z białymi plażami i turkusową wodą, gdzie życie płynie spokojniej, ale demokracja wcale nie śpi. W Dominikanie mieszka oficjalnie kilkaset osób polskiego pochodzenia, choć wielu przyjezdnych i turystów z Polski odwiedza ten region regularnie.
Dominikana to jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych Polaków w Ameryce Środkowej i Karaibach. Wyspy te kuszą nie tylko wakacyjnym klimatem, ale też stabilną gospodarką i coraz większym zainteresowaniem inwestorów. Głosowanie tu to idealne połączenie obowiązku obywatelskiego z egzotycznym odpoczynkiem - Polacy mogą wybrać prezydenta, zanim wskoczą do oceanu.


Madera - demokracja na wyspie wiecznej wiosny


Na portugalskiej wyspie Madera komisja wyborcza czeka na głosujących w Funchal, przy Rua Imperatriz D. Amélia w dzielnicy São Martinho. To malownicza okolica, gdzie przy oceanie można łączyć wybory z odpoczynkiem. 1 czerwca 2025 r. będzie to centrum polskich wyborów na portugalskiej wyspie Madera, znanej z łagodnego klimatu, górzystych krajobrazów i bujnej roślinności. Madera, zwana "wyspą wiecznej wiosny", przyciąga polskich emigrantów i turystów spragnionych słońca i spokoju.
Na Maderze mieszka na stałe około 276 Polaków, co stanowi około 2,3 proc. ogólnej liczby obcokrajowców na wyspie. Społeczność ta dynamicznie rośnie, gdyż w 2008 roku było ich zaledwie 32, a w 2020 roku już 127. Społeczność polonijna na Maderze jest aktywna i zorganizowana. Działa tam m.in. szkoła polonijna przy Ambasadzie RP w Lizbonie, która organizuje wydarzenia kulturalne i spotkania integracyjne.


Tajwan - głos w wyborach z serca Azji


Polacy w Tajpej swoje obywatelskie obowiązki spełnią w nowoczesnym biurze na 16. piętrze prestiżowego budynku TWTC/ITB, przy No. 333, Sekcja 1, Keelung Road - arterii miasta pulsującej życiem biznesowym, kawiarniami i azjatyckim rozmachem. To właśnie tutaj, w panoramie szkła i neonów, rozciąga się widok na Tajpej 101, a nieopodal wyborcy wchodzą do lokalu z biało-czerwoną flagą zawieszoną w przestrzeni tak odległej, a jednocześnie bliskiej sercu.
Na Tajwanie mieszka kilkuset Polaków - naukowców, inżynierów, przedsiębiorców, młodych specjalistów w branży technologicznej i studentów. Choć to region politycznie wrażliwy, Tajwan jawi się jako stabilne, dynamiczne centrum Azji łączące demokrację, wysokie technologie i codzienność pełną kontrastów. Dla zamieszkałych tu Polaków udział w wyborach to coś więcej niż formalność. To symboliczna nić łącząca z krajem, głos oddany z szacunkiem i dumą.
ZOBACZ TAKŻE:


Sharm el Sheikh - polityka nad Morzem Czerwonym


Egipt - kolebka cywilizacji, skarbnica starożytnych tajemnic i jeden z najczęściej odwiedzanych przez Polaków kierunków wakacyjnych - staje się także przestrzenią dla obywatelskiego zaangażowania. W tym kraju głosowanie nabiera wyjątkowego charakteru, bo odbywa się nie tylko w cieniu palm, ale i w otoczeniu historii sięgającej tysięcy lat. Dla Polaków zamieszkałych w Egipcie oraz tych przebywających tu czasowo, możliwość oddania głosu to symbol bliskości z ojczyzną, mimo tysięcy kilometrów. Wybory w Egipcie będą przeprowadzone aż w trzech lokalizacjach, każda z nich na swój sposób niezwykła.
Kair, serce Egiptu, gości komisję wyborczą w dzielnicy Zamalek - eleganckiej, artystycznej enklawie położonej na wyspie na Nilu. Pod adresem El-Aziz Osman 5 znajduje się miejsce, gdzie ściany noszą ślady wielokulturowości, a zapachy tradycyjnych potraw mieszają się z zapachem papieru wyborczego. Wybory tutaj to nie tylko akt demokratyczny, ale też swoista celebracja bycia Polakiem w świecie arabskim.


Hurghada, z kolei, to scena zupełnie inna - słoneczna, turystyczna, pełna kolorowych bazarów, jachtów i nurków. Komisja zlokalizowana przy 20. kilometrze drogi Hurghada-Safaga staje się dla wielu turystów oraz sezonowych pracowników miejscem, gdzie po plażowaniu czy pracy w hotelu można spełnić obywatelski obowiązek. To głosowanie w sandałach, z promieniami słońca na twarzy i szumem fal w tle.
Sharm el Sheikh, położone na południowym krańcu półwyspu Synaj, oferuje głosującym jeszcze inną scenerię. Ulica El-Salam Road prowadzi ich do komisji pośród palm, piasków pustyni i eleganckich resortów. Tutaj każdy głos oddany jest niczym perła zanurzona w turkusowych wodach Morza Czerwonego - piękna, unikalna i ważna.
W Egipcie mieszka na stałe około 600 Polaków, są to głównie Polki, które wyszły za mąż za Egipcjan, osoby związane z turystyką oraz ekspaci pracujący w edukacji i biznesie. Jednak znacznie więcej Polaków przebywa tu sezonowo jako rezydenci, animatorzy, pracownicy hoteli czy turyści. Możliwość głosowania to dla nich nie tylko praktyczne ułatwienie, ale i symbol tego, iż niezależnie od miejsca pobytu - Polska pamięta o swoich obywatelach.
Głos oddany między piaskami pustyni, w cieniu palm lub w cieniu piramid ma taką samą wagę jak ten wrzucony do urny w Krakowie, Gdańsku czy Warszawie. To dowód na to, iż demokracja potrafi dostosować się do każdego klimatu, choćby tego egipskiego.


Etiopia - wybory na styku tradycji i nowoczesności


W Addis Abebie, stolicy osadzonej w górzystym sercu Afryki, Polacy zagłosują w siedzibie Ambasady RP przy Dej. Belay Zeleke Road - w dzielnicy Gulele, w spokojnej willowej okolicy pełnej akacji i tętniącej życiem lokalnym. Za ciężką, rzeźbioną bramą ambasady, w cieniu etiopskich flag i aromatu kawy, wyborcy wejdą do wnętrza przesiąkniętego zapachem papieru i historii.
W Etiopii mieszka kilkudziesięciu Polaków - dyplomatów, misjonarzy, pracowników organizacji humanitarnych i przedsiębiorców. Choć to niewielka społeczność, jest wyjątkowo zżyta i aktywna. Addis Abeba to afrykańska stolica dyplomacji - tu mieści się siedziba Unii Afrykańskiej, a wybory realizowane są w atmosferze wyjątkowej powagi. Dla Polaków głosujących w Etiopii to także sposób, by zachować kontakt z krajem mimo dzielących ich kontynentów i kultur.


Wenezuela - polskie wybory na krańcu Ameryki Południowej


W tętniącym zielenią i elegancją rejonie Las Mercedes w Caracas, przy Avenida Nicolás Copérnico, w urokliwej Quinta Ámbar - Polacy znajdą lokal wyborczy przygotowany z dbałością o każdy szczegół. Otoczenie przypomina śródziemnomorską willę. Za ogrodzeniem i palmami ukrywa się przestrzeń, w której rozmowy toczą się po polsku, a karty wyborcze czekają na tych, którzy przyszli dać wyraz swojej tożsamości.
Caracas, choć walczy z wieloma trudnościami, pozostaje domem dla kilkuset Polaków. To część większej wspólnoty w Wenezueli, liczącej choćby do 8 900 osób. Są tu potomkowie dawnych emigrantów, ludzie kultury, przedsiębiorcy, lekarze i nauczyciele. Mimo trwającego kryzysu politycznego w kraju, polska społeczność jest żywa i zorganizowana. Wybory są dla nich niczym święto - potwierdzenie, iż niezależnie od okoliczności, demokracja trwa, a głos każdego obywatela - także tego na drugim końcu świata - ma znaczenie.


Jedna Polska i wybory 2025 - wiele stref czasowych


W II turze wyborów prezydenckich 2025 Polacy będą głosować w ponad 500 miejscach za granicą. To pokaz prawdziwego zasięgu polskiej demokracji. Choć czasem trzeba pokonać ocean, przebić się przez równikowe upały lub przejść kontrolę paszportową na tropikalnej wyspie - wszędzie tam, gdzie ktoś czuje się Polakiem, znajdzie się też lokal wyborczy.
Demokracja à la carte, czyli porównanie, które działa. W Warszawie karta do głosowania leży na ławce w szkole. W Funchal - na stole pod stylowym wachlarzem. W Addis Abebie - może tuż obok aromatycznego dzbanka ze słynną etiopską kawą. W Tajpej - w otoczeniu chłodnych biur z klimatyzacją. A w Dominikanie? Cóż, prawdopodobnie obok wachlarza i butelki wody kokosowej. Nieważne, co na stole - ważne, iż na karcie jest głos, a za nim obywatel. Bo Polska, choć formalnie tu, żyje też tam - gdziekolwiek bije polskie serce i działa polski długopis.
Agata Jaroszewska
Idź do oryginalnego materiału