Decyzja o wstrzymaniu finansowania objęła 900 projektów dotyczących m.in. choroby Alzheimera, nowotworów, autyzmu oraz zapobiegania samobójstwom wśród weteranów. Środki zostały zablokowane w odpowiedzi na zarzuty antysemityzmu na kampusie, a administracja Trumpa twierdziła, iż Harvard naruszył przepisy o prawach obywatelskich.
Sędzia uznała zamrożenie przez Trumpa funduszy dla Harvardu niezgodnym z prawem
Sędzia Allison D. Burroughs uznała jednak, iż to administracja federalna złamała prawo, obchodząc wymagane procedury. Podkreśliła, iż nie uwzględniono działań podjętych przez uczelnię w celu zwalczania antysemityzmu. Decyzję o zamrożeniu funduszy nazwała "celowym, motywowanym ideologicznie atakiem na czołowe uniwersytety kraju", co naruszyło prawo federalne. Reklama
Burroughs zaznaczyła, iż wstrzymanie badań może zagrozić wysiłkom na rzecz ratowania życia, zasobów finansowych i środowiska. Skrytykowała brak dochodzenia w sprawie ewentualnych powiązań laboratoriów z antysemickimi zachowaniami lub z osobami żydowskiego pochodzenia.
Sędzia przyznała, iż Harvard "w ostatnich latach zmagał się z antysemityzmem i mógł (oraz powinien) lepiej sobie z tym problemem poradzić. Zauważyła jednak zarazem "niewielki związek między badaniami, których dotyczyło anulowanie grantów, a antysemityzmem".
Rzeczniczka Białego Domu krytykuje uczelnię i sędzię
"The Washington Post" przypomniał, iż Trump już wcześniej atakował Burroughs, nazywając ją "sędzią nienawidzącą Trumpa" i "TOTALNĄ KATASTROFĄ". Dziennik ocenił, iż orzeczenie było znaczącym zwycięstwem Harvardu w szeroko komentowanym sporze prawnym.
Rzeczniczka Białego Domu Liz Huston ponowiła jednak krytykę wobec uczelni i sędzi. "Harvard nie ma konstytucyjnego prawa do pieniędzy podatników i przez cały czas nie kwalifikuje się do grantów w przyszłości" - oświadczyła, zapowiadając odwołanie od decyzji Burroughs.
Profesor historii Harvardu Kirsten Weld, przewodnicząca oddziału Amerykańskiego Stowarzyszenia Profesorów Uniwersyteckich i powódka w tej sprawie, portretowała orzeczenie jako "wielkie, decydujące zwycięstwo wolności akademickiej". Wyraziła nadzieję, iż wysyła ono sygnał, "iż nie można w ten sposób niszczyć uniwersytetów, jak też warto się przeciwstawić i walczyć".