Podczas poniedziałkowego spotkania z nowo wybranym prezydentem Korei Południowej Li Dze Mjungiem Trump ponownie przywołał swoją "wspaniałą relację" z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem. "Nie mogę się doczekać spotkania z nim. (...) Znam go lepiej niż niemal ktokolwiek inny, poza jego siostrą. (...) Dobrze się z nim dogadywałem" - powiedział.Reklama
Relacje Trumpa ze światem. Podziwia autokratów
Podczas swojej pierwszej prezydenckiej kadencji (2017-2021) Trump nawiązał bezprecedensowe relacje z północnokoreańskim przywódcą, choć początkowo nazywał go "człowieczkiem z rakietą". Później podkreślał jednak, iż Kimowi należy się uznanie za przejęcie władzy w młodym wieku i wyeliminowanie rywali.
W czerwcu 2018 roku doszło do historycznego spotkania obu przywódców, po którym Trump mówił o "chemii" między nimi, twierdził, iż "zakochali się w sobie", chwalił "piękne listy" od Kima i wielokrotnie powtarzał, iż umocnił on swoją pozycję, ponieważ jest "bardzo sprytny".
Komentatorzy podkreślają, iż Trump postrzega autokratów jako skutecznych zarządców. Steve Benen ze stacji MSNBC ocenił, iż amerykański prezydent "podziwia dyktatorów nie pomimo ich despotyzmu, ale z powodu ich despotyzmu".
Przykładem była rozmowa z 8 sierpnia w Białym Domu, gdy Trump zapytał prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa, od jak dawna sprawuje władzę. Gdy Alijew, oskarżany przez międzynarodowych obserwatorów o autorytarne rządy, odpowiedział, iż od 22 lat, Trump skomentował: "22 lata to całkiem nieźle. To znaczy, iż jest twardy i sprytny".
Prezydent USA o Putinie. To "silny przywódca"
W kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku Trump nazywał Władimira Putina "silnym przywódcą", lepszym od odchodzącego z urzędu prezydenta USA, Demokraty Baracka Obamy. Sam jako prezydent wielokrotnie bagatelizował zarzuty wobec Putina, m.in. o zlecanie zabójstw dziennikarzy ("U nas też nie brakuje zabójców. Myślisz, iż nasz kraj jest taki niewinny?" - odpowiedział na pytanie dziennikarza BBC w wywiadzie w 2017 roku).
Mimo doniesień o rosyjskiej ingerencji w wybory w USA w 2016 roku, Trump publicznie akceptował zaprzeczenia Putina, podkreślając, iż "dogaduje się z nim bardzo dobrze".
W drugiej kadencji, rozpoczętej w styczniu br., Trump utrzymuje z Putinem "dobre relacje", choć przyznaje, iż rosyjski przywódca potrafi go "rozczarować" i "wciska mu bzdury". Mimo to w sprawach dotyczących wojny w Ukrainie Trump preferuje stronę rosyjską, utrzymując częste i uprzywilejowane kontakty z Kremlem, podczas gdy jego relacje z władzami w Kijowie pozostają trudne i nacechowane otwartą krytyką, w szczególności wobec prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
Kto jest "ulubionym dyktatorem" Trumpa?
Kolejnym przywódcą o coraz bardziej autorytarnym stylu rządzenia, o którym Trump wielokrotnie wyrażał się z podziwem, jest prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Tuż po próbie zamachu stanu w Turcji w 2016 roku Trump powiedział, iż Erdoganowi "należy się ogromne uznanie za to, iż potrafił odwrócić tę sytuację". Unikał przy tym wzywania do przestrzegania praworządności, twierdząc, iż Stany Zjednoczone powinny "posprzątać własny bałagan", zanim zaczną pouczać innych.
W 2017 roku Trump oświadczył, iż ocenia Erdogana "bardzo wysoko", i podkreślił, iż łączy ich "wielka przyjaźń". Uwagi te padły w czasie, kiedy w Turcji zwolniono lub zawieszono ok. 160 tys. urzędników, aresztowano ok. 77 tys. osób - w tym wojskowych, sędziów, dziennikarzy i aktywistów - oraz zamknięto kilkadziesiąt redakcji. W listopadzie 2019 roku określił Erdogana jako "cholernie dobrego przywódcę". W styczniu 2025 roku powiedział: "Prezydent Erdogan jest moim przyjacielem. To ktoś, kogo lubię i szanuję. Myślę, iż on także mnie szanuje".
Trump wielokrotnie wypowiadał się w pozytywnym tonie na temat autokratycznie rządzącego prezydenta Egiptu Abdela Fattaha el-Sisiego. W kwietniu 2017 roku przywitał Sisiego w Białym Domu słowami: "Bardzo popieramy prezydenta Sisiego, który wykonał fantastyczną robotę w bardzo trudnej sytuacji". Słowa te odnosiły się do działań egipskiego przywódcy po obaleniu demokratycznie wybranego prezydenta Mohammeda Morsiego i wyeliminowaniu opozycji. Podczas szczytu G7 w 2019 roku Trump określił Sisiego mianem swojego "ulubionego dyktatora".
W 2025 roku administracja USA silnie naciska na Egipt, by przyjął Palestyńczyków, których zamierza przesiedlić ze Strefy Gazy. Kair, mimo głębokiego kryzysu gospodarczego i zależności od amerykańskiej pomocy finansowej, stanowczo odrzuca te żądania.
Podziw mimo aresztu. Trump o rządach dyktatorów
Pomimo konfrontacji z Chinami w kwestiach handlowych i politycznych oraz ostrej retoryki administracji USA wobec Pekinu Trump niejednokrotnie chwalił silne przywództwo sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpinga. W 2018 roku pochwalił go za to, iż został "prezydentem na całe życie", żartując, iż Stany Zjednoczone "powinny może kiedyś spróbować" podobnego rozwiązania.
Podczas drugiej kampanii wyborczej w 2024 roku wyraził podziw dla Xi, nazywając go "genialnym, zawziętym człowiekiem", który "żelazną pięścią" rządzi 1,4 mld ludzi, a "(poprzedni prezydent USA Joe) Biden wygląda przy nim jak dziecko".
Od początku swojej prezydentury Trump wyrażał pochwały wobec prezydenta Filipin Rodrigo Duterte i jego brutalnej kampanii antynarkotykowej, która pochłonęła tysiące ofiar pozasądowych egzekucji. W rozmowie telefonicznej jako prezydent elekt zapewniał, iż Filipiny "jako suwerenne państwo postępują we adekwatny sposób".
Kilka miesięcy później mówił, iż Duterte "wykonuje niezwykłą robotę w rozwiązywaniu problemu narkotykowego". Tymczasem od maja Duterte przebywa w areszcie ONZ w Hadze, gdzie czeka na proces przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości w związku ze swoją antynarkotykową kampanią.
W 2020 roku pierwsza administracja Trumpa odmówiła uznania Alaksandra Łukaszenki za prezydenta Białorusi po sfałszowanych wyborach w tym kraju. Pięć lat później sam Trump nazwał go "wielce szanowanym prezydentem", co uznano za porzucenie dotychczasowego stanowiska.
Sprzeciw wobec sojuszników? To "źli ludzie"
Trump konsekwentnie chwali zagranicznych autokratów jako silnych i skutecznych przywódców, jednocześnie przedstawiając demokratycznych sojuszników USA jako słabych i nieudolnych.
W 2016 roku w kampanii mówił, iż ówczesny prezydent Syrii Baszar al-Asad - obarczany odpowiedzialnością m.in. za ataki z użyciem broni chemicznej na ludność cywilną - "zasługuje na szóstkę za przywództwo", podczas gdy Obama "nie radzi sobie zbyt dobrze". Chwalił też byłych przywódców Iraku i Libii, Saddama Husajna i Muammara Kadafiego, za metody sprawowania władzy, choć uznawał ich za "złych ludzi".
Zupełnie inny ton Trump stosuje wobec tradycyjnych sojuszników USA: kanadyjskiego premiera Justina Trudeau określił po szczycie G7 w 2018 roku jako "bardzo nieuczciwego i słabego", kanclerz Niemiec Angelę Merkel krytykował jako "katastrofę" za politykę migracyjną, o prezydencie Francji Emmanuelu Macronie mówił, iż "ma złe oceny", a premier Wielkiej Brytanii Theresę May zarzucał, iż "zniszczyła brexit".
W gronie tradycyjnych sojuszników USA Trump wyróżnia premiera Węgier Viktora Orbana, którego chwali w podobny sposób jak autorytarnych przywódców - przedstawia go jako "silnego człowieka" i podkreśla jego twardość i skuteczność.