Trump odstrasza inwestorów. Tak może skorzystać Europa

5 godzin temu
Polityka handlowa Donalda Trumpa zniechęca inwestorów do USA. Otwiera to nowe możliwości dla Europy i Niemiec. Ale czy zostaną one wykorzystane?


Zegar tyka: termin osiągnięcia porozumienia w sporze celnym między USA a UE upływa 9 lipca. To, czy dojdzie do eskalacji z trwale wysokimi cłami amerykańskimi, jest całkowicie otwarte. Równie otwarte jest to, jakie środki podejmie UE w odpowiedzi.

Jednak pomimo ogromnej presji, jaką USA pod rządami Donalda Trumpa wytworzyły w ostatnich miesiącach, międzynarodowi inwestorzy patrzą teraz coraz bardziej sceptycznie na gospodarkę USA, a jednocześnie ze zwiększonym zainteresowaniem na Europę, a zwłaszcza na największą gospodarkę UE - Niemcy.

Podczas gdy amerykański indeks giełdowy S&P 500 jest na minusie od początku roku, niemiecki DAX wzrósł o ponad 15 procent, ustanawiając przy tym nowe rekordy. Od czasu objęcia urzędu przez Donalda Trumpa dolar amerykański stracił na wartości dziesięć procent w stosunku do euro. Dolar spadł również w stosunku do funta brytyjskiego i franka szwajcarskiego.

MFW i Bank Federalny krytykują USA


Stany Zjednoczone wydają się być w trudnym położeniu. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) skrytykował fakt, iż zadłużenie USA może wymknąć się spod kontroli. A na szczycie finansowym G7 w Kanadzie prezes niemieckiego Banku Federalnego Joachim Nagel ostrzegł przed ponownymi turbulencjami na rynkach finansowych, jeżeli spór handlowy z USA nie zostanie rozwiązany.

Nagel opisał toksyczną mieszankę składającą się ze spadających cen akcji, słabszego dolara i rosnącej rentowności obligacji po ogłoszeniu specjalnych ceł na prawie wszystkich partnerów handlowych USA. Szef niemieckiego banku centralnego sięgnął choćby po drastyczne słowa, mówiąc: „Czasami mam wrażenie, iż nie jesteśmy daleko od wielkiej katastrofy na rynkach finansowych”.

Zastępczyni dyrektora zarządzającego MFW Gita Gopinath ostrzegła niedawno w wywiadzie dla „Financial Times“, iż deficyt budżetowy USA jest zbyt duży i iż kraj ten musi uporać się ze swoim stale rosnącym zadłużeniem.


Według Departamentu Skarbu USA Stany Zjednoczone cierpią z powodu ogromnego zadłużenia wynoszącego ponad 36 bilionów dolarów. W ubiegłym roku odpowiadało to ponad 120 procentom produktu krajowego brutto (PKB) - prawie dwa razy więcej niż wskaźnik zadłużenia w Niemczech. Co roku przybywa nowych długów: szacuje się, iż w 2025 r. deficyt budżetowy USA wyniesie ponad 6,5 procenta PKB.

Ocena USA coraz bardziej krytyczna


Niemiecki ekonomista Hans-Werner Sinn również uważa, iż pole manewru dla obecnego modelu zadłużenia USA staje się coraz mniejsze. - Amerykanie muszą zacisnąć pasa. Ten standard życia, ten świat, który składa się tylko z centrów handlowych i kilku fabryk, tego nie uda się utrzymać w dłuższej perspektywie - powiedział były prezes monachijskiego instytutu Ifo w wywiadzie dla DW.

Ralph Ossa, główny ekonomista Światowej Organizacji Handlu (WTO), rozumie, iż Stany Zjednoczone szukają sposobów na zmniejszenie deficytu handlowego z UE. Ale myśli on podobnie jak większość ekspertów. - Wszyscy ekonomiści zgadzają się, iż cła nie są adekwatnym instrumentem do walki z deficytami handlowymi - powiedział Ossa w wywiadzie dla DW. Porównuje on zachowanie USA do osoby prywatnej, która kupuje więcej niż zarabia i dlatego popada w długi. - A jeżeli ja, jako Ralph, mam problem z zadłużeniem - na przykład dlatego, iż kupuję zbyt wiele samochodów - to jedną z opcji jest oczywiście opodatkowanie samochodów, tak abym nie kupował ich już tak wiele. Ale oczywiście nie jest to najbardziej bezpośredni sposób na rozwiązanie problemu - mówi Ossa, opisując podejście Stanów Zjednoczonych.


Zmiana nastrojów


Fakt, iż agresywna polityka handlowa i celna Donalda Trumpa odstrasza inwestorów i skłania ich do zwrócenia uwagi na Europę, podkreślił również niedawno szef państwowego niemieckiego banku wspierania rozwoju KfW Stefan Wintels w wywiadzie dla gazety „Handelsblatt“.

„Podczas moich pobytów w Nowym Jorku, Londynie i Zurychu zaobserwowałem, iż międzynarodowi inwestorzy wykazują rosnące zainteresowanie Niemcami jako lokalizacją. Wielu inwestorów instytucjonalnych jest przeinwestowanych w USA i chciałoby inwestować więcej w Europie, zwłaszcza w Niemczech" - mówił Wintels.


W ciągu zaledwie kilku miesięcy nastroje międzynarodowych inwestorów wobec Europy i Niemiec uległy całkowitej zmianie. „W moim ponad 30-letnim doświadczeniu zawodowym nigdy nie byłem świadkiem tak szybkiej zmiany nastrojów. Powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby wykorzystać ten pozytywny impuls dla Niemiec i Europy" - powiedział prezes KfW.

Inwestorzy z USA wabieni przez Europę


Europa przyciąga również międzynarodowych potentatów, takich jak największy na świecie fundusz zarządzający aktywami Blackstone. Jego dyrektor generalny Steve Schwarzman ogłosił plany zainwestowania w Europie do 500 miliardów dolarów (437 miliardów euro) w ciągu najbliższych dziesięciu lat.

W czasach wstrząsów geopolitycznych Europa staje się coraz bardziej atrakcyjna dla inwestorów - nie tylko ze względu na wielomiliardowe pakiety inwestycyjne na infrastrukturę i obronność, jak ten przyjęty w Niemczech. „Postrzegamy to jako wielką szansę dla nas” - podkreślił prezes Blackstone Schwarzman w wywiadzie dla Bloomberg TV na początku czerwca. „Zaczynają zmieniać swoje podejście, co naszym zdaniem doprowadzi do wyższych stóp wzrostu”.


Bruksela dostrzegła, iż UE musi zwiększyć efektywność swojego rynku wewnętrznego, obejmującego prawie 450 milionów konsumentów. W następstwie globalnej wojny handlowej Komisja Europejska chce podjąć działania przeciwko „dziesięciu największym bolączkom” w handlu krajowym.

W dokumencie strategicznym UE, który udostępniła platforma medialna „Table Briefings” i który został sklasyfikowany jako „wrażliwy”, dokonano następujących obliczeń: Aby zrekompensować 20-procentowy spadek eksportu do USA, wystarczy już 2,4-procentowy wzrost handlu towarami wewnątrz UE. Ma to być możliwe między innymi dzięki ograniczeniu biurokracji. Skorzystać powinny na tym zwłaszcza małe i średnie firmy, którym w przyszłości łatwiej będzie prowadzić działalność ponad granicami państwowymi w Unii Europejskiej.

W Brukseli panuje również zgoda co do tego, iż tempo zawierania umów o wolnym handlu z partnerami, takimi jak Indie czy Indonezja, musi zostać zwiększone i iż nie można już sobie pozwolić na negocjacje przez dwie dekady, jak miało to miejsce w przypadku umowy Mercosur z krajami Ameryki Południowej.

Jednak Europa już czerpie korzyści z nowego spojrzenia na Stary Kontynent. Na konferencji inwestorskiej „SuperReturn International” w Berlinie na początku czerwca zebrały się tysiące dużych inwestorów, w tym fundusze emerytalne, firmy ubezpieczeniowe i państwowe fundusze z całego świata - z aktywami w zarządzaniu o łącznej wartości około 46 bilionów euro.

Według Bloomberga menedżerowie największych inwestorów, takich jak BC Partners, Permira i Brookfield Asset Management, opowiedzieli się za Europą jako lokalizacją inwestycji ze względu na rosnące globalne ryzyko gospodarcze. Z kolei nowojorski gigant finansowy Apollo Global Management, który zainwestował już w Europie około 100 mld USD z około 800 mld USD swoich aktywów, zamierza w ciągu najbliższych dziesięciu lat zwiększyć swoje zaangażowanie w szczególności w Niemczech.

„W samym tylko tym kraju widziy możliwość zainwestowania 100 miliardów dolarów w ciągu najbliższych dziesięciu lat” - powiedział prezes Apollo Jim Zelter w wywiadzie dla „Financial Times“, dodając, iż jest to kwota, która będzie trudna do pobicia na całym świecie.


Thomas Kohlmann


Idź do oryginalnego materiału