W przemyśle motoryzacyjnym w Wielkiej Brytanii w wyniku amerykańskich ceł pracę może stracić 25 tys. osób;Eksport Irlandii do USA stanowi prawie 15 proc. PKB tego kraju. Irlandia jest szczególnie "wrażliwa" na skutki wojny celnej;Nawet 200 mld euro w ciągu obecnej kadencji Donalda Trumpa mogą wynieść szkody wyrządzone niemieckiej gospodarce przez amerykańskie cła;Przeszło 30 proc. produkowanego we Francji koniaku trafia do USA. Dla wytwórców trunku amerykańskie cła to wielki kłopot.Reklama
Administracja USA do ostatniej chwili trzymała w tajemnicy sposób wyliczania ceł. Już dawno w światowym handlu nie panował taki chaos, jak po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa wejścia w życie ceł wzajemnych, zaś niewiadome dotyczące ewentualnych kroków odwetowych czy możliwych negocjacji stawek powodują, iż wszelkie prognozy są ryzykowne.
- Gdybyśmy jednak przełożyli zaprezentowaną przez Trumpa listę na mapę, to wydaje się, iż cła najbardziej uderzą w kraje Azji - Chiny i kraje Azji Południowo-Wschodniej - mówi Interii Biznes Mirosław Budzicki (PKO BP) i zwraca uwagę na domniemane cele obecnej polityki celnej USA. Te - zdaniem eksperta - wychodzą poza kwestie ekonomiczne, sięgając geopolityki. - Widać wyraźnie, iż konkurentem USA są Chiny. Wystarczy porównać stawki nałożone na Chiny np. z Wielką Brytanią - zauważa nasz rozmówca.
Przez cła Trumpa ucierpią sami Amerykanie? Wyższa inflacja i niższy wzrost gospodarczy
Powszechne cła na produkty importowane będą kosztować przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe do 4,2 tys. dolarów rocznie - naukowcy z Yale opublikowali takie wyliczenie, zakładając, iż przeciętnie cła wzajemne będą obciążeniem 20-procentowym. Jak już wiemy, bariery celne postawione przez administrację Donalda Trumpa to cła na samochody (25 proc.), cła na stal i aluminium oraz cła wzajemne, gdzie stawka minimalna wynosi 10 proc., ale większość liczących się w światowym handlu państw została obciążona znacznie wyższymi stawkami. Potraktujmy więc wyliczenia naukowców z Yale jako głos pocieszenia - wcześniej pojawiały się inne analizy, które sugerowały choćby 7 tys. dolarów rocznie na amerykańską rodzinę.
O tym, jak wielki chaos zafundował Donald Trump światu (i Stanom Zjednoczonym), najlepiej świadczą słowa, które wypowiedział szef Rezerwy Federalnej Jerome Powell. "Ogłoszone nowe cła będą prawdopodobnie oznaczać wyższą inflację i wolniejszy wzrost gospodarczy" - powściągliwie stwierdził w piątek 4 kwietnia Jerome Powell ("twardych" wyliczeń, co oczywiste, nie ma). Wcześniej do obniżenia stóp procentowych wezwał szefa Fed prezydent Donald Trump, w swoim stylu dodając: "Obniż stopy procentowe, Jerome, i przestań bawić się w politykę".
Wielka Brytania z 10-proc. stawką. Premier Keir Starmer: Jesteśmy gotowi i zachowujemy zimną krew
W przemyśle motoryzacyjnym w Wielkiej Brytanii pracę może stracić 25 tys. osób - to jedna z niewielu analiz wpływu amerykańskich ceł na gospodarkę Wielkiej Brytanii. Poza ogólną stawką 10 proc., Wielka Brytania będzie musiała się zmierzyć z cłami na samochody. Skalę ewentualnych zwolnień w fabrykach samochodów w Wielkiej Brytanii podała BBC, powołując się na wyliczenia jednego z londyńskich think-tanków.
"To jasne, iż decyzje podjęte przez Stany Zjednoczone będą miały wpływ na gospodarkę, zarówno na poziomie krajowym, jak i światowym" - powiedział premier Zjednoczonego Królestwa Keir Starmer, komentując wprowadzenie amerykańskich ceł.
"Jesteśmy gotowi, ponieważ jedną z zalet naszego państwa jest umiejętność zachowania zimnej krwi" - zadeklarował, otwierając pole do negocjacji z administracją USA. Wielka Brytania historycznie ma specjalne relacje z USA. USA są głównym kierunkiem brytyjskiego eksportu (ponad 150 mld funtów rocznie). Z kolei Wielka Brytania jest ważnym odbiorcą towarów i usług amerykańskich (ok. 140-150 mld USD rocznie).
- Wszyscy chyba odnieśliśmy to samo wrażenie, iż zapowiedziane przez Trumpa cła były takim mocnym uderzeniem na dobry początek, aby później móc negocjować różne warianty - mówi nam Mirosław Budzicki, zaznaczając, iż świat nie powinien być zaskoczony ogłoszeniem ceł - Trump zapowiadał je przecież wielokrotnie.
Europa w strachu - skutki ceł Trumpa na pewno się pojawią
Unia Europejska została potraktowana "cłami wzajemnymi" z 20-proc. stawką. Oczywiście ciosem (jeszcze większym) są cła na samochody (25 proc.). Eksperci nie mają wątpliwości - UE ucierpi, a dodatkowo wspólnocie nie będzie łatwo dogadać się z Trumpem, bo różne kraje mają różne interesy.
Goldman Sachs przekonuje, iż najbardziej narażone na skutki odwetowej wojny celnej z USA będą Holandia, Belgia i Irlandia. Te kraje mają duży import towarów innych niż ropa czy gaz z USA i dlatego mogą ponieść największe straty w wyniku unijnych ceł odwetowych (nad odpowiedzią UE wciąż się zastanawia). Szczególnym przypadkiem jest Irlandia. Eksport Irlandii do USA stanowi prawie 15 proc. PKB tego kraju.
Zdaniem ekspertów GS, Bruksela na cła Trumpa przygotuje odpowiedź w odniesieniu do poszczególnych grup towarów. Powstać może lista amerykańskich produktów, które staną się celem odwetu.
- Chyba najłatwiej będzie przewidzieć czy choćby policzyć wpływ amerykańskich ceł i ewentualnego na nie odwetu właśnie w przypadku konkretnych grup towarowych - mówi Interii cytowany wcześniej Mirosław Budzicki i dodaje, iż tak właśnie może się stać w przypadku alkoholi czy branży motoryzacyjnej.
Szacuje się, iż ocleniu będzie podlegało 70 proc. eksportu Unii Europejskiej do USA, a całkowite cła, które Stany Zjednoczone będą pobierać od eksportu UE, skoczą z 7 mld euro do ponad 80 mld euro. Takie dane podało "źródło unijne" na które po ogłoszeniu amerykańskich ceł powołała się Polska Agencja Prasowa.
Amerykańskie cła. Niemcy wystawione na strzał - w Berlinie mówi się o katastrofie
Nawet 200 mld euro w ciągu obecnej kadencji Donalda Trumpa mogą wynieść szkody wyrządzone niemieckiej gospodarce przez amerykańskie cła - uważają analitycy Institut der deutschen Wirtschaft (Instytutu Niemieckiej Gospodarki). Przekonują, iż 20-proc. cła to dla Niemiec gospodarcza katastrofa.
Z kolei monachijski Ifo spodziewa się trwałego spadku PKB o 0,3 proc., ale np. w branży motoryzacyjnej skutki będą bardziej opłakane niż średnio dla całej niemieckiej gospodarki. Skutki 25-procentowych ceł na samochody także nie są łatwe do rzetelnego oszacowania (trudno przewidzieć odpowiedź amerykańskich konsumentów w przypadku choćby zakupów niemieckich marek premium), jednak Porsche i Mercedes-Benz wyceniają potencjalne straty na prawie 3,5 mld euro.
Dodajmy, iż wciąż niewiadomą pozostają ostateczne działania odwetowe UE (a więc także Niemiec), więc tym trudniej oszacować spodziewany wpływ wojny celnej na gospodarkę Niemiec.
Francja wobec amerykańskich ceł. Dla producentów francuskich koniaków USA to istotny rynek
Sprowadzanie wpływu amerykańskich ceł do wyników sprzedaży alkoholu może się wydawać co najmniej niestosowne, ale nie we Francji. Przeszło 30 proc. produkowanego we Francji koniaku trafia do USA. Dla wytwórców koniaków amerykańskie cła to wielki kłopot. Podobnie ucierpią w wyniku decyzji Donalda Trumpa choćby producenci luksusowych towarów (wyroby skórzane czy drogie perfumy).
Powody do zmartwień mają zarządzający Airbusem - wartość eksportu lotniczego z Francji do USA sięgnęła w ub.r. 9 mld euro.
Pocieszający dla Francuzów może być fakt, iż Stany Zjednoczone są dopiero na czwartym miejscu na liście eksportowych kierunków. Więcej Francuzi eksportują do Niemiec, Belgii i Włoch. Jednak w przypadku Francji problemem będą konkretne grupy towarów. Ucierpią nie tylko producenci alkoholi czy perfum, ale np. serowarzy (USA kupują we Francji sery o wartości kilkuset milionów euro rocznie).
Tak, czy inaczej, Francja pręży muskuły i straszy odwetem. "Jesteśmy gotowi na tę wojnę handlową" - oświadczyła rzeczniczka francuskiego rządu Sophie Primas, komentując "na gorąco" ogłoszenie 20-proc. ceł na produkty z Unii Europejskiej. Podobnie jak przedstawiciele innych państw UE, Francja straszy działaniami odwetowymi, które będą wymierzone np. w amerykańskie big techy (świadczone przez nie usługi cyfrowe).
Azja w szoku. Amerykańskie cła bardziej dotkliwe niż oczekiwano
Amerykańskie cła szczególnie mocno uderzają w kraje Azji. W przypadku Chin (wielu komentatorów jest przekonanych, iż to właśnie Chiny są głównym celem restrykcyjnej celnej polityki Donalda Trumpa) cła sięgną aż 54 proc. To może oznaczać, iż wiele towarów z Chin po prostu wypadnie z amerykańskiego rynku.
Zgodnie z zapowiedziami, Chiny gwałtownie ogłosiły wprowadzenie ceł odwetowych. Sięgną one 34 proc. na wszystkie towary importowane z USA. Wojna handlowa rozkręca się w najlepsze. Jeszcze przed "dniem wyzwolenia Ameryki" analitycy Allianz Trade wyliczyli ewentualne skutki amerykańskich ceł dla chińskiej gospodarki. Z tych obliczeń wynika, iż podwyżka amerykańskich ceł na towary z Chin do 25 proc. w latach 2025-2026 uszczupliłaby eksport z Państwa Środka o 34,2 mld dol. Z kolei podwyżka tych ceł do 60 proc. zmniejszyłaby eksport aż o 125,3 mld dol. (jak już wiemy, cła sięgają choćby 54 proc.).
Amerykańskie cła uderzą też w dwie kolejne gospodarcze potęgi Azji - Japonię i Koreę Południową. Japońska agencja Kyodo przestrzegła, iż cła wprowadzone przez prezydenta USA Donalda Trumpa (w tym na samochody) mogą spowolnić wzrost gospodarczy Japonii choćby o około 2 proc. w nadchodzących latach. Pojawiły się przewidywania analityków, iż cła Trumpa mogą finalnie obniżyć japoński PKB o ok. 1,8 proc. (do końca kadencji Donalda Trumpa w 2029 r.
Z kolei analitycy w Seulu jasno dali do zrozumienia, iż amerykańskie cła są "bardziej dotkliwe niż się spodziewano" ( w przypadku Korei Południowej cła mają sięgnąć 25 proc.).
Jacek Świder