Cześć, tutaj Piotr Cymcyk, a to jest materiał FinWeek, cotygodniowa seria informacyjna, gdzie podaję najważniejsze informacje ze gospodarki, finansów i światowych giełd.
Trump zapowiada pierwsze cła | https://dnarynkow.pl/dobry-zagraniczny-broker-dla-kazdego-testujemy-platforme-freedom24-recenzja/ |
Jednak mniejsze restrykcje na półprzewodniki w Chinach | https://dnarynkow.pl/inwestycje-ktore-moga-dac-ci-nawet-100-zysku-do-2030-roku/ |
Crowdstrike publikuje wyniki po awarii | https://dnarynkow.pl/inwestuj-w-spolki-ktore-realizuja-skup-akcji-wlasnych/ |
Duże zmiany w Brazylii | https://dnarynkow.pl/czy-warto-dzis-inwestowac-w-akcje-technologicznych-spolek-analizujemy-apple-amazon-google-i-innych/ |
Rentowności obligacji Chin niższe od Japonii | https://dnarynkow.pl/uber-to-dzis-bardzo-ciekawa-okazja-inwestycyjna/ |
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Trump Zapowiada Pierwsze Cła! | Zmiany Na Rynku Półprzewodników | Duże Zmiany w Brazylii! #finweek
Prezydent elekt Donald Trump już na poważnie zapowiada nowe cła
W trakcie kampanii wyborczej Donald Trump wielokrotnie mówił o cłach na towary importowane do Stanów Zjednoczonych. O tej polityce opowiadaliśmy więcej w innych materiałach.
Bywało tak, iż cyfry, które podawał, jeżyły włos na głowie, ale koniec końców wszyscy wiedzieli, iż kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami. Jakieś cła jednak prawdopodobnie zostaną wprowadzone, żeby nie być gołosłownym, ale.. czy faktycznie będzie tak strasznie?
W ubiegłbym tygodniu prezydent-elekt Stanów Zjednoczonych, zapowiedział na początku wprowadzenie dodatkowych ceł na produkty z Chin, Meksyku i Kanady. W swoich poniedziałkowych postach na platformie Truth Social, Trump ogłosił, iż nałoży dodatkowe 10% cła na towary z Chin oraz 25% na wszystkie produkty pochodzące z Meksyku i Kanady.
Zapowiedź Trumpa natychmiast wpłynęła na globalne rynki finansowe. Dolar amerykański umocnił się, podczas gdy meksykańskie peso i kanadyjski dolar osłabiły się. Rynki obligacji również zareagowały – rentowność 10-letnich amerykańskich obligacji skarbowych wzrosła o dwa punkty bazowe do poziomu prawie 4,30%.
Według Trumpa dodatkowe cła są konieczne, aby przeciwdziałać przepływowi narkotyków i nielegalnych imigrantów przez granice USA. Prezydent-elekt oskarżył Chiny o brak realizacji obietnic dotyczących surowych kar dla przemytników fentanylu, czyli narkotyku, który sieje spustoszenie na amerykańskich ulicach w ostatnim czasie.
Trump zapowiedział, iż cła na produkty z Meksyku i Kanady również pozostaną w mocy do czasu rozwiązania problemu nielegalnych imigrantów i narkotyków.
Premier Kanady Justin Trudeau natychmiast skontaktował się z Trumpem, aby omówić kwestie handlu i bezpieczeństwa granic.
Chiny odpowiedziały na groźby Trumpa, podkreślając, iż kooperacja handlowa z USA przynosi korzyści obu stronom. Rzecznik chińskiego MSZ stwierdził „Wojna handlowa lub celna nie przyniesie zwycięzców.”
Wprowadzenie nowych ceł może poważnie zakłócić handel między USA a ich północnoamerykańskimi partnerami. Sektor motoryzacyjny, szczególnie w Meksyku, jest mocno narażony, podobnie jak branża energetyczna w Kanadzie, która dostarcza ropę i gaz do Stanów Zjednoczonych. Tylko iż w tym momencie warto pamiętać, iż kampanijne zapowiedzi Trumpa były o wiele huczniejsze. Cła w ręku Trumpa są nie tylko bronią samą w sobie, ale narzędziem do straszenia i prowadzenia negocjacji.
Rynek chiński dla przykładu w odpowiedzi na tę zapowiedź… umocnił się. To dlatego, iż wcześniej Trump zapowiadał cła na towary z Chin na poziomie choćby 60%, więc czym przy tych zapowiedziach, jest skromne 10%.
Spore zmiany w publicznym portfelu Freedom24
Publiczny portfel Freedom24, który dla was prowadzimy walczy na granicy 50% stopy zwrotu tylko w 2024 roku! Publiczny portfel Freedom24, to jeden z dwóch publicznie prowadzonych dla was portfeli. Portfel kwartalny, którego najnowsza aktualizacja pojawiła się na 13 października jest oparty głownie o fundusze ETF i w 4 lata wygenerował prawie 130% stopy zwrotu.
Portfel Freedom24 to z kolei portfel, który ma udowadniać, iż da się skutecznie inwestować aktywnie i zarabiać na inwestowaniu w indywidualne spółki zagraniczne.
Do portfela Freedom24 każdego miesiąca wpłacam nowe 600 euro. Uzbierało się tam na razie 7200 euro kapitału, ale dzięki wypracowanym środków jest już dużo więcej! Dodatkowe 3 portfele zamknięte dostępne są wyłącznie dla czytelników na dnarynkow.pl. Ich łączna wartość to ponad 3,3 miliony złotych. jeżeli chcesz je śledzić, to zapraszam już do wersji Premium DNA.
W ostatniej aktualizacji portfela publicznego Freedom24 informowałem, iż sprzedałem ETF na metale przemysłowe i za cały ten kapitał zdecydowałem się kupić przecenione ostatnio akcje Google.
W tym tygodniu z kolei… zdecydowałem się sprzedać z zyskiem akcje Crowdstrike z tego portfela realizując na nich solidne zyski. Za uwolnione środki w całości dokupiłem akcje AMD. O tym, dlaczego w tej chwili wolę już AMD ponad np. Nvidia przygotuję osobny materiał.
W każdym razie wynik portfela tak czy inaczej bije na głowę wszystkie indeksy i każdy mógł go osiągnąć, ale przestrzegam Cię, iż to portfel wybitnie ryzykowny i jeżeli masz niską tolerancję na ryzyko, to absolutnie nie powinieneś się nim w żadnym stopniu inspirować.
W każdej chwili możesz go jednak podejrzeć w linku i jeżeli jednak czujesz, iż chciałbyś spróbować, to analogiczny portfel możesz w całości odzwierciedlić we Freedom24. Mało tego, może choćby niektóre z akcji dostaniesz na konto bezpłatnie. To trwająca promocja we Freedom24.
Żeby wziąć w niej udział wystarczy otworzyć konto dzięki linka. Potem trzeba dokonać wpłaty, a następnie podać specjalny kod i można zgarnąć od 3 do choćby 20 darmowych akcji o wartości do 800 dolarów każda! Akcje za darmo, to ogólnie jedna z najlepszych inwestycji
Rynek półprzewodników odetchnął w piątek z ulgą.
Rynek półprzewodników odetchnął w piątek z ulgą po najnowszych plotkach na Bloombergu mówiących o tym, iż administracja USA może nieco spuścić z tonu w kwestii restrykcji eksportowych nałożonych na Chiny.
Wcześniej obawiano się, iż zakazana lista będzie obejmować m.in. sześciu dostawców Huaweia, a sankcje rozciągną się na najważniejsze komponenty dla AI i pamięci masowej. Tymczasem ostateczne zasady mogą okazać się mniej rygorystyczne – mniejsza liczba firm trafić może na czarną listę, a największe chińskie fabryki chipów być może zostaną choćby pominięte.
Decyzja błyskawicznie wpłynęła na notowania firm z sektora. ASML, Tokyo Electron czy Lam Research odnotowały solidne wzrosty, co pokazuje, iż rynek obawiał się znacznie większych restrykcji.
Dlaczego to ważne? Amerykańskie restrykcje były nie tylko ciosem w chińską technologię, ale też potencjalnym problemem dla globalnych dostawców sprzętu do produkcji chipów, w tym dla jednej z największym europejskich firm – ASML. Decyzja o złagodzeniu zasad pokazuje, iż Waszyngton chce utrzymać równowagę między presją na Chiny a zachowaniem dobrych relacji z Japonią i Holandią.
Najnowsza wersja amerykańskich kontroli będzie również zawierać pewne postanowienia dotyczące układów pamięci o dużej przepustowości, które obsługują przechowywanie danych i są niezbędne dla sztucznej inteligencji. Koreańskie Samsung Electronics i SK Hynix wraz z amerykańskim producentem pamięci Micron Technology prawdopodobnie zostaną dotknięte nowymi środkami.
Czy to wystarczy, by poprawić stosunki USA-Chiny? Yyyy, no nie. Ale dla takich firm jak ASML czy Tokyo Electron to może okazać się duży plus. Spółki w tej chwili są naprawdę mocno zdołowane w związku z ryzykiem ich ekspozycji na Chiny i wpływu potencjalnych restrykcji. Czy więc najgorsze już za nimi? Jeszcze za wcześnie, aby mówić z przekonaniem, ale skłaniam się do zdania, iż tak.
Crowdstrike, czyli firma odpowiedzialna za problemy z Windowsem w lipcu 2024 roku opublikowała swoje wyniki za trzeci kwartał
Pamiętacie lipcową panikę po globalnej awarii CrowdStrike? Kurs akcji spadał jak szalony, od szczytu tracąc blisko 50%, prognozy leciały w dół, a inwestorzy wróżyli czarne scenariusze. Pisałem wtedy na Twitterze, iż to tylko chwilowa turbulencja i spółka gwałtownie wróci do normy. I proszę bardzo – kurs akcji odbił, a dziś CrowdStrike jest już na poziomie sprzed awarii. Ci, którzy wtedy nie spanikowali i dokupowali, teraz liczą solidne zyski.
Jeśli chodzi o wyniki za trzeci kwartał, CrowdStrike pokazał siłę, choć nie powalił. Przychody przebiły oczekiwania i wzrosły o 28,5% r/r do ponad miliarda dolarów, a zyski na akcję (non-GAAP) przebiły oczekiwania o 12 centów.
Subskrypcje, klucz do modelu SaaS, urosły o 31%. Ponad 66% klientów korzysta z co najmniej pięciu modułów spółki, a nowy produkt Charlotte AI oraz przejęcie Adaptive Shield tylko wzmacniają dalej ofertę firmy. Retencja klientów dalej pozostaje światowej klasy i wyniosła 97% – praktycznie tyle samo, co w poprzednich kwartałach.
ALE żeby nie było – nie obyło się też bez rys. Wolne przepływy pieniężne były niższe niż rok temu (230,6 mln USD), a koszty operacyjne skoczyły przez większe inwestycje w marketing i infrastrukturę. Zarząd podkreśla jednak, iż to i koszty jednorazowe związane z awarią i strategiczne wydatki, które mają napędzić wzrost w kolejnych latach.
Co dalej? Prognozy na Q4 są lekko stonowane, ale rynek oczekuje, iż 2025 rok przyniesie przyspieszenie wzrostu. Długoterminowo CrowdStrike pozostaje liderem w cyberbezpieczeństwie, a letnia awaria wydaje się jedynie drobną rysą na silnych fundamentach spółki.
Kto wtedy kupował w panice? Można powiedzieć – gratulacje, dobrze zarobiliście, ale w dłuższej perspektywie CrowdStrike wciąż ma wiele do zaoferowania.
Jeśli chciałbyś poznać model biznesowy Crowdstrike bliżej, to na naszej stronie znajdziesz obszerną analizę spółki https://dnarynkow.pl/crowdstrike-przedstawiciel-sektora-przyszlosci/
Brazylijski rząd zafundował sporą dawkę emocji ogłaszając zmiany podatkowe jako część planu ratowania budżet. Rynki nie wyglądały na zadowolone, a brazylijska waluta tąpnęła na dno
Brazylijski rząd zafundował inwestorom kolejną dawkę emocji, ogłaszając zmiany podatkowe jako część planu ratowania budżetu. Główne hasło? Zwolnienie z podatku dochodowego osoby zarabiające do 5 tysięcy reali miesięcznie. Brzmi dobrze, prawda? Problem w tym, iż ulgi te mają kosztować budżet 35 miliardów reali, a inwestorzy od razu zaczęli drapać się po głowach, pytając: „A kto za to zapłaci?”
No więc rząd mówi: „Ci najbogatsi”. Dochody powyżej 50 tysięcy reali miesięcznie dostaną wyższy podatek. Wspaniale brzmi na papierze, ale rynki od razu zareagowały nerwowo. Real poleciał na rekordowe dno – 6,02 za dolara – a akcje na giełdzie poszły w dół. Dla inwestorów takie ruchy to za mało, by uspokoić obawy o rosnący deficyt, który już wynosi 9,3% PKB.
Analitycy nie zostawiają na planie suchej nitki. Mówią, iż łatwo jest obiecać ulgi, ale trudniej znaleźć na nie pieniądze, zwłaszcza przy obecnym chaosie fiskalnym. I trudno się dziwić – ulgi podatkowe to krok w stronę poprawy sytuacji mniej zamożnych, ale bez większych cięć wydatków publicznych i strukturalnych reform finanse publiczne wciąż wyglądają według wielu dość przeciętnie.
W tle tego wszystkiego mamy jeszcze rosnące stopy procentowe, które mogą przekroczyć 14%, i obawy o dalszą inflację. Rząd obiecuje, iż plan przyniesie stabilizację, ale rynki najwyraźniej potrzebują czegoś więcej niż słowa. Na razie brazylijska gospodarka wygląda na jedną wielką niewiadomą – a to inwestorzy lubią najmniej.
JPMorgan w tym wszystkim postanowił obniżyć swoją rekomendację dla brazylijskich akcji z „przeważaj” na „neutralny”. Bank wskazał, iż słabszy wzrost w Chinach, ważnym partnerze handlowym Brazylii, oraz presja ze strony nadchodzących zmian politycznych w USA (w postaci potencjalnych taryf) mogą jeszcze bardziej osłabić brazylijską gospodarkę.
W kontrze do tego, meksykańskie akcje zostały podniesione do „przeważaj” – silny wzrost gospodarczy w USA i korzyści płynące z osłabienia peso wspierają według JP tamtejszych konsumentów.
Rentowności obligacji japońskich są… wyższe od chińskich. Gospodarki zdecydowanie stanęły na głowie. Co to może oznaczać dla Ciebie?
Japonia, która we współczesnym świecie monetarnym od dawna uchodzi za jednego z największych gołębi, właśnie osiągnęła wyższe rentowności długoterminowych obligacji od Chin!
Rentowności chińskich obligacji długoterminowych po raz pierwszy spadły poniżej poziomów japońskich, co odzwierciedla rosnące obawy inwestorów, iż druga największa gospodarka świata może wpaść w długotrwałą deflację, podobnie jak Japonia po kryzysie z lat 90.
Wzrost cen 30-letnich chińskich obligacji rządowych zepchnął ich rentowność z poziomu 4% pod koniec 2020 roku do 2,21% w ostatni piątek. Spadek ten jest wynikiem obniżek stóp procentowych przez Pekin w celu pobudzenia gospodarki oraz przenoszenia kapitału przez inwestorów na bezpieczniejsze aktywa, czyli obligacje. Przenoszenie kapitału na te właśnie instrumenty podbija ich cenę, tym samym zaniżając rentowność.
W Japonii sytuacja wygląda odwrotnie. Po latach stagnacji i rentownościach poniżej 1% japońskie obligacje osiągnęły poziom 2,27%, co jest efektem normalizacji polityki monetarnej w obliczu rosnącej inflacji, na którą Japonia czekała długie lata.
Japonia przez lata przodowała w programach QE, które odpowiadają za kreację pieniądza w gospodarce i utrzymywanie ekstremalnie niskich stóp procentowych, żeby zakończyć deflację, która od lat trapiła tamtejszą gospodarkę. Kiedy w końcu inflacja się tam pojawiła, japoński bank centralny zaczął przemawiać bardziej jastrzębim głosem, co wywołało wzrost rentowności obligacji.
Chińskie władze starają się przeciwdziałać dalszemu spadkowi rentowności, ostrzegając przed ryzykiem destabilizacji finansowej w przypadku nagłego odwrócenia trendu. Jednak część inwestorów uważa, iż deflacja w chińskiej gospodarce jest zbyt głęboko zakorzeniona, by mogła zostać łatwo opanowana dzięki tradycyjnych narzędzi polityki fiskalnej i monetarnej.
Można dostrzec podobieństwa między dzisiejszymi Chinami a Japonią z lat 90., kiedy pęknięcie bańki na rynku nieruchomości doprowadziło do dekad stagnacji w kraju kwitnącej wiśni. Dziś to Chiny zmagają się z nadpodażą nieruchomości, która prowadzi do ciężkiej sytuacji zarówno w budowlance, jak i sektorze bankowym, który wiele tych projektów finansował.
W październiku inflacja bazowa w Chinach wyniosła zaledwie 0,2% rocznie. Dla porównania, w Japonii inflacja bazowa osiągnęła w tym samym czasie 2,3%, wzmacniając argumenty za dalszymi podwyżkami stóp procentowych.
Presja deflacyjna w Chinach się nasila. Pomimo największych od czasów pandemii działań stymulacyjnych – obejmujących pakiet fiskalny o wartości 10 bilionów juanów – rentowności obligacji przez cały czas spadają, a inwestorzy zdają się nie wierzyć w szybkie pobudzenie gospodarki i wzrost chińskiej inflacji. Według jednak wielu profesjonalnych inwestorów, nie opłaca się nie mieć dziś ekspozycji na chiński rynek akcji. Stosunek potencjalnego zysku do ryzyka jest po prosty zbyt atrakcyjny. Więcej o tym opowiadałem w osobnym materiale.
Starbucks otworzył kawiarnię nad brzegiem rzeki w mieście Gimpo w Korei Południowej, oferując klientom… możliwość podglądania przez lornetki i teleskopy życia w Korei Północnej.
Starbucks otworzyło nową kawiarnię nad brzegiem rzeki w mieście Gimpo w Korei Południowej, oferując klientom wyjątkową możliwość spojrzenia na życie cywilne w Korei Północnej – jednym z najbardziej odizolowanych państw na świecie.
Kawiarnia mieści się w wieży widokowej w Parku Ekologicznym Pokoju Aegibong, a z jej okien można zobaczyć Gaepung, północnokoreański region graniczny, który składa się głównie z domów i farm. Zlokalizowana ponad 1,6 km od rzeki oddzielającej oba państwa, nowa placówka zaprasza odwiedzających do korzystania z lornetek lub teleobiektywów, aby lepiej przyjrzeć się codziennemu życiu po drugiej stronie granicy.
Wieża widokowa znajduje się na wzgórzu, które było miejscem intensywnych walk podczas wojny koreańskiej w latach 50. Teraz miejsce ma stać się atrakcją turystyczną, a otwarcie kawiarni jest częścią planów Gimpo, by wypromować Aegibong jako globalny punkt odwiedzin.
Park odwiedziło w pierwszych 10 miesiącach tego roku 135 tysięcy osób, co stanowi wzrost o 24% w porównaniu z rokiem poprzednim. Kawiarnia z 30 miejscami siedzącymi oferuje panoramiczny widok na rzekę Jogang, która dzieli oba państwa.
Podczas gdy Korea Północna jest znana z pokazu siły militarnej, w tym testów rakietowych, życie zwykłych obywateli pozostaje tajemnicą. Turystyka do Korei Północnej, choć możliwa, jest ściśle kontrolowana, a wielu zagranicznych turystów nie ma do niej dostępu. W grudniu Pyongyang planuje otworzyć granice dla turystów po raz pierwszy od pandemii, jednak swoboda poruszania się wciąż będzie ograniczona.
Park ekologiczny, choć kojarzony z pokojem, nie jest wolny od napięć. Blisko dekadę temu Korea Południowa zdemontowała na Aegibong wieżę w kształcie choinki, którą Północ uznała za „psychologiczną wojnę”. W zeszłym roku jednak zainstalowano tam nowe iluminacje świąteczne.
Otwarcie kawiarni odbywa się w czasie rosnących napięć między krajami. Przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un, dąży do zerwania wszelkich więzi z Południem, odrzucając możliwość pokojowego zjednoczenia. W ostatnich tygodniach północnokoreański reżim zniszczył części infrastruktury drogowej i kolejowej łączącej oba państwa oraz wysłał balony z odpadkami i niedopałkami papierosów.
Choć Starbucks odmówiło komentarza na temat nowego lokalu, przedstawiciel rządu miasta Gimpo podkreślił, iż lokalizacja została wybrana ze względu na jej historyczne znaczenie i piękny widok. Starbucks pozostaje jedyną firmą gastronomiczną działającą na tym terenie.
SpaceX i T-Mobile łączą siły: FCC otwiera drogę do satelitarnej rewolucji komunikacyjnej
Firma Elona Muska, czyli w tej chwili szarej eminencji Stanów Zjednoczonych uzyskała zgodę amerykańskiej Federalnej Komisji Łączności (FCC) na realizację części planów dotyczących rozszerzenia sieci komórkowej T-Mobile dzięki satelitów Starlink. To kolejny krok firmy SpaceX w kierunku zwiększenia zasięgu usług komunikacyjnych i dotarcia do większej liczby klientów.
FCC zatwierdziło możliwość świadczenia przez SpaceX usług bezpośredniej komunikacji z telefonami komórkowymi. Technologia ta integruje tradycyjne sieci mobilne z usługami satelitarnymi, oferując innowacyjne rozwiązanie dla miejsc, gdzie standardowy zasięg sieci jest niedostępny.
SpaceX współpracuje z T-Mobile, aby wykorzystać system Starlink do zapewnienia łączności w tzw. „martwych strefach”, gdzie w tej chwili jest brak sygnału. System Starlink, który obejmuje już ponad 6700 satelitów na orbicie, umożliwia również korzystanie z Internetu szerokopasmowego w domach dzięki specjalnych anten dostępnych dla klientów.
Choć nowsze modele telefonów obsługują zarówno tradycyjne sieci naziemne, jak i satelitarne, technologia bezpośredniego połączenia telefonów z satelitami wciąż nie jest powszechnie wdrożona na rynku komercyjnym. SpaceX pracuje nad rozwinięciem tej technologii, która ma potencjał zrewolucjonizować dostęp do sieci mobilnych na całym świecie.
Zatwierdzenie przez FCC to istotny krok dla SpaceX, ale dalsze prace będą najważniejsze dla pełnego wdrożenia tej innowacyjnej usługi.
SpaceX podobnie jak Tesla będzie korzystać z przychylności amerykańskiego regulatora po tym, jak Elon Musk poparł Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, a ten ostatecznie te wybory wygrał.
Szkoda tylko, iż SpaceX nie jest notowane na giełdzie.
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Pamiętaj, iż przy inwestowaniu twój kapitał zawsze jest zagrożony. Prognozy i wyniki osiągane w przeszłości nie są wiarygodnymi wskaźnikami dla przyszłych wyników. Niezbędne jest przeprowadzenie własnej analizy przed dokonaniem jakiejkolwiek inwestycji.