Trzy rzeczy, które ekonomiczne szkoły błędnie uczą inwestorów

1 rok temu

Ekonomia nie jest nauką ścisłą. W efekcie sporo jest tam uznaniowości. Matematyka jest kompletnym przeciwieństwem ekonomii. Tak każdy używając odpowiednich wzorów jest w stanie rozwiązać dane zagadnienie. W ekonomii wzorów wiele nie ma, a do tego często działają jedynie w hermetycznych warunkach. Ciężko bowiem opisać równaniem zachowania ludzi. Zwłaszcza, iż człowiek często działa nieracjonalnie i zmienia swoje postępowanie dopasowując się do okoliczności. Bardzo ciężko jest więc zbudować model, który będzie dokładnie prognozował efekty takich zmian.

Funkcjonuje co najmniej kilka znanych szkół ekonomicznych, które różnią się praktycznie we wszystkich kluczowych aspektach. Jest jednak kilka rzeczy, które ekonomiczne szkoły błędnie uczą i o czym dowiaduje się bardzo gwałtownie każdy inwestor, który jest obecny na rynku trochę dłużej.

Inwestowanie jest po części sztuką. Nie sposób jest się go nauczyć przy pomocy samej teorii. Najlepszym przykładem będą tu profesorowie ekonomii. Gdyby prawdą było, iż teoria jest w stanie zagwarantować nam wysokie stopy zwrotu, to kadra akademicka z uczelni biznesowych gościłaby co roku w rankingach najbogatszych ludzi świata. Tak nie jest.

Nie ma czegoś takiego jak stopa wolna od ryzyka

W wielu modelach wyceny akcji wykorzystywana jest tzw. stopa wolna od ryzyka. Najczęściej za tą stopę przyjmuje się krótkoterminowe obligacje skarbowe danego kraju. Prawda jednak jest taka, iż nie ma czegoś takiego jak stopa całkowicie wolna od ryzyka. Może się przecież zdarzyć taka sytuacja, iż choćby na krótkoterminowych papierach dłużnych stracimy cały nasz zainwestowany majątek. Mało realne? Tak, ale możliwe. W praktyce każda inwestycja, choćby ta najbardziej bezpieczna nie da nam 100% pewności zysku.

Świat nie jest tak prosty, jak przedstawiają go modele wyceny

Źródło : https://dariuszgrupa.pl/akcje-zadania-z-rozwiazaniami/model-capm-beta-stopa-zwrotu/

Czasem nie warto dywersyfikować

Na zdecydowanej większości uczelni biznesowych wykłada się o konieczności dywersyfikacji swojego portfela. Dzięki niej ryzyko specyficzne konkretnej spółki i jego ewentualny wpływ na portfel faktycznie mają być mocno zredukowane. To oczywiście prawda, faktycznie ryzyko pojedynczej spółki zostanie mocno zmniejszone. Jednocześnie jednak mocno zmniejszone zostaną szanse na pokonanie szerokiego rynku swoim portfelem.

W końcu nie po to inwestujesz aktywnie, żeby mieć wynik gorszy od szerokiego rynku. Wówczas już o wiele bardziej opłacalnym będzie znalezienie kilku dobrych funduszy ETF i oparcie swojego portfela na nich. Na pewno będzie taniej i szybciej, niż selekcja pojedynczych spółek. Większość najlepszych inwestorów w historii, których opisywaliśmy na portalu w osobnych wpisach odrzucała silną dywersyfikację portfela twierdząc wprost, iż uniemożliwia ona ponadprzeciętne wyniki, dobrze pokazuje to chociażby historia Braci Chandler, którzy średniorocznie zarabiali po 36%. Nie mówią o tym w szkole.

Rynek nie jest efektywny

Praktycznie na każdej uczelnie ekonomicznej na świecie wykładana jest teoria rynku efektywnego. Twierdzi ona z grubsza, iż nikt nie jest w stanie w długim terminie wygrać z rynkiem i osiągać stopy zwrotu wyższe niż średnia, jeżeli wszystkie informacje są zdyskontowane i powszechnie znane. Problem w tym, iż nie są i nigdy nie będą.

Nawet na najbardziej efektywnym rynku na świecie rynku amerykańskim są inwestorzy, którzy regularnie osiągają lepsze stopy zwrotu. Charlie Munger, David Ryan, Warrenn Buffett, czy masa innych, którzy na przestrzeni ponad 20 lat osiągnęli lepsze wyniki od średniej rynkowej.

Prawda jest taka, iż rynek jest efektywny w większości przypadków, jednak są momenty kiedy emocje ludzi biorą górę i wycena rynkowa nie równa się wycenie fundamentalnej waloru. Sztuka polega na tym, żeby dostrzec takie momenty i zająć odpowiednią pozycję na rynku.

Do zarobienia,
Karol Badowski

31
2
Idź do oryginalnego materiału