TSMC mówi „nie” przejęciu fabryk Intela. Co to oznacza dla branży chipów?

3 dni temu
Zdjęcie: TSMC


Plotki o możliwym przejęciu fabryk Intela przez TSMC gwałtownie obiegły branżowe media, ale tajwański gigant nie pozostawił wątpliwości: żadnego wspólnego przedsięwzięcia nie będzie. “Nie rozmawiamy z innymi firmami o wspólnym przedsięwzięciu” – uciął spekulacje CEO TSMC, C.C. Wei. Krótkie oświadczenie zamyka dyskusję, ale pokazuje też, w jakiej sytuacji znalazła się dziś cała branża półprzewodników.

Presja polityczna kontra strategia biznesowa

Pomysł, by TSMC przejęło część fabryk Intela, miał, jak się okazuje, przede wszystkim polityczne źródło. Amerykańska administracja – zaniepokojona problemami Intela – szukała sposobu na utrzymanie zaawansowanej produkcji chipów na własnym terytorium. W obliczu rosnących napięć geopolitycznych, zwłaszcza na linii USA–Chiny, niezależność w produkcji półprzewodników stała się dla Waszyngtonu kluczowym priorytetem.

Jednak z perspektywy TSMC taki ruch nie miałby większego sensu biznesowego. Fabryki Intela są dostosowane do własnych, specyficznych procesów technologicznych. Ich dostosowanie do standardów TSMC byłoby kosztowne, czasochłonne i ryzykowne – w sytuacji, gdy tajwańska firma i tak inwestuje miliardy w nowe zakłady w Arizonie i Niemczech.

źródło: Intel/newsroom

TSMC gra na swoich warunkach

Władze TSMC nie kryją, iż zamierzają konsekwentnie realizować własną strategię. Do 2028 roku firma planuje uruchomić w Arizonie w pełni operacyjną fabrykę chipów, choć nie będzie ona dorównywać najnowszym zakładom na Tajwanie. Równolegle powstaje też zakład w Saksonii, wyspecjalizowany w mniej zaawansowanych układach dla przemysłu motoryzacyjnego i IoT.

W tle cały czas toczy się też gra o to, jak TSMC poradzi sobie z potencjalnymi skutkami wojny handlowej USA–Chiny. C.C. Wei przyznał, iż firma analizuje ryzyka związane z możliwym wprowadzeniem nowych taryf, ale jak dotąd nie zaobserwowała zmian w zachowaniach swoich klientów. Prognoza wzrostu na poziomie 25% w 2025 roku pozostaje aktualna.

Intel – kluczowy, ale trudny partner

Intel to dziś dla TSMC paradoksalny partner: z jednej strony duży klient (Intel zamawia produkcję swoich układów u TSMC), z drugiej – bezpośredni konkurent w wyścigu o dominację na rynku foundry. Dla Intela uratowanie własnej produkcji chipów jest walką o przetrwanie w dłuższym horyzoncie. Ale dla TSMC inwestycja w cudze, przestarzałe linie produkcyjne byłaby nie tylko nieopłacalna, ale wręcz rozpraszająca w momencie, gdy firma koncentruje się na wdrażaniu najbardziej zaawansowanych procesów litograficznych na świecie.

Z dzisiejszej perspektywy decyzja TSMC wygląda na rozsądną i zgodną z długofalowym interesem firmy. Tajwański potentat nie potrzebuje desperackich ruchów, by utrzymać swoją pozycję – wręcz przeciwnie, w świecie rozchwianym przez geopolitykę i ryzyka dostaw, kontrola nad własną produkcją i inwestycje w nowe fabryki wydają się jedyną rozsądną drogą.

Dla Intela oznacza to, iż droga do wydzielenia i restrukturyzacji Intel Foundry Services będzie trudniejsza i bardziej samotna, niż wielu w Waszyngtonie mogło mieć nadzieję. A dla całej branży – jasny sygnał, iż w erze polityki przemysłowej każdy ruch największych graczy będzie musiał być bardzo starannie przemyślany.

Idź do oryginalnego materiału