Rezerwa Fedralna wciąż znajduje się między młotem a kowadłem, a jeżeli z takich sytuacji nie może być dobrego wyjścia (na co wskazuje sam paradoks) – znaczy, iż wyjście zakończy się dla rynków czymś bardzo złym, przy czym powiedzmy sobie jasno – dodruk i program QE na obecnym etapie cyklu jest rozwiazaniem najmniej prawdopodobnym, przeprowadzajac go Fed zaryzykowałby całkowitą utratę ekonomicznego autorytetu na którym jeszcze opiera swoje jestestwo. Wg. Bank of America recesja zacznie być widoczna w III kw. 2023 roku i prawdopodobnie od wtedy zacznie przybierać na sile.
Listopadowe, grudniowe i choćby styczniowe dane mogły wskazywać, iż Fed szczęśliwi wyszedł z sytuacji bez wyjscia, dzięki spadającej inflacji. Mógł wówczas sugerować rynkom „Zobaczcie, podwyżki stóp przynoszą skutek. Inflacja spada i spodziewamy się, iż będzie spadać dalej. Gdy będzie znów niska wstrzymamym cykl’. Jak to na Wall Street często bywa okazało się to zbyt piękne by było prawdziwe – luty odarł rynki z marzeń (presja cenowa rośnie, nie tylko w USA) ale jeszcze nie zabronił wciąż marzyć (stąd kontynuacja odbicia). Na początku tego tygodnia prezes Federal Reserve Bank of Atlanta Raphael Bostic ostrzegł przed katastrofalnymi konsekwencjami gospodarczymi, jeżeli Fed przedwcześnie poluzuje swoją politykę. Z kolei znany ekonomista Peter Schiff uważa, iż cykl Fed może zakończyć się nieoczekiwanym załamaniem gospodarczym (nieoczekiwanym, poneiważ Fed wraz z politycznymi prominentami z Białego Domu uparcie promują scenariusz maksimum tj. miękkie lądowanie – odmienan sytuacja będzie tym większym szokiem).
Rynek daje ponad 28 % szans na podwyżkę o 50 bp na posiedzeniu w marcu.
Dla przykładu wypowiedź Mary Daly, szefowej Rezerwy Federalnej z San Francisco:
- Walka z inflacją daleka od zakończenia.
- Dalsze zacieśnianie polityki monternej będzie konieczne do utrzymania w dłuższej perspektywie czasu.
- Bardzo mocny rynek pracy (częste zmiany waktów, spadek stopy partycypacji) może zwiastować jeszcze więcej presji inflacyjnej dla gospodarki.
Skracając – rynki znów pospieszyły się z wyceną rychłego pivotu Fed – dziś ich reakcję możemy spekulacyjnie zamknąć w komentarzu 'Ok, Fed może wydłuży cykl ale i tak skończy go w I kw. 2024 roku, a stopy przestanie podnosić wraz z końcem lata – precież to już niedługo’. Pamiętajmy jednak, iż podwyżki do czerwca (z możliwym lipcem) to w tej chwili zdanie rynków – nie Fedu. Może okazać się, iż stopy zawędrują znacznie powyżej 6% jeżeli inflacja okaże się wyjątkowo uporczywa – do dziś jednak sygnalizowało to bardzo niewielu bankierów centralnych (co daje jeszcze większy potencjał spadkowego zaskoczenia, jeżeli takie głosy zaczną dochodzić częściej).
Podobnego zdania są też analitycy z Bank of America. Ostrzegli rynek, iż Rezerwa Federalna będzie prawdopodobnie musiał podnosić stopy procentowe znacznie powyżej rynkowych oczekiwań, aż osiagnie wystarczający „próg bólu dla popytu konsumenckiego” w oczekiwaniu, iż ostudzenie popytu doprowadzi do nieuniknionej w takim wypadku recesji. Oczywiście dodatkowe podwyżki Fedu oznaczałyby również większy ból dla wrażliwych na wyższe odsetki gałęzi gospodarki m.in. nieruchomosci.
Do niedawna BofA spodziewał się ostatniej podwyżki w maju – dziś daje wysokie szanse podwyżce w czerwcu i być może również lipcu choć. Podwyżki o 25 pb pozostają najbardziej prawdopodobne, choć słyszeliśmy komunikaty z Fed m.in. James Bullarda, który opowiada się po stronie jak najszybszego wejscia na maksymalne stopy procentowe póki gospodarka jest mocna. Tymczasem Jerome Powell prawdopodobnie woli gotować przysłowiową 'żabę’ nieco wolniej, na wolnym 25 punktowym ogniu.
Według głównego ekonomisty Allianz, Mohamed El-Eriana 2% cel inflacyjny nie jest adekwatny. Inni ekonomiści znanych instytucji finansowych wieszczą wręcz zmiażdzenie gospodarki jeżeli Rezerwa Federalna będzie kontynuować politykę 'whatever it takes’. Janet Yellen, była szefowa Fed i obecna sekretarz skarbu USA zasugerowała już, iż dezinflacja obecnei wcale nie jest oczywista, a inflacja bazowa (bez usług i energii) przez cały czas pozostaje bardzo wysoka – uparcie Yellen jednak wskazała, iż recesji wciąż można uniknąć, budząc wątpliwości czy czasami nie jest to wyłącznie polityczna 'zasłona dymna’. Pogląd Yellen został skrytykowany przez BofA – bank uważa, iż recesja jest wciąż dużo bardziej prawdopodobna niż promowane przez demokratycznych polityków 'miękkie lądowanie’. Cytując BofA
„Wydatki konsumenckie stanowią 68% PKB, a dodatkowe podwyżki Fed oznaczają więcej bólu dla wrażliwych na odsetki sektorów niekonsumpcyjnych. Nasz scenariusz bazowy zakłada, iż recesja rozpocznie się w III kwartale 2023 roku. Ryzyka przechylają się w stronę przedłużonego okresu odporności konsumentów, lepszej inflacji i kolejnych podwyżek Fed.’
W czasie gdy od początku roku nastroje na giełdach są zdecydowanie pozytywne – choćby biorąc pod uwagę nieznaczną korektę z ostatnich kilku dni (niemal zanegowaną w zeszły piątek), istnieje szansa, iż obawy wokół cyklu zacieśniania polityki monetarnej przez Fed nie sięgnęły jeszcze szczytu.
Choć w ujęciu wszystkich, światowych banków centralnych szczyt podwyżek stóp procentowych mógł mieć już miejsce (to wciąż niepewne) – pewnym jest, iż gospodarkom przyjdzie się teraz zmierzyć z wszystkimi jego konsekwencjami. A te zdecydowanie nie są korzystne dla giełd romansujących z fundamentalnym wzrostem gospodarczym – tym bardziej aktywów ryzyka jak akcje technologiczne, wysoko wyceniane czy Bitcoin. Ale nie tylko, choćby molochy jak CocaCola, McDondald’s i banki postrzegane prze dekady jako 'bezpieczne akcje’ mogą oberwać wobec konsumentów przypartych do finansowego muru – jeżeli recesja w końu zapuka do drzwi światowej gospodarki (to co widzieliśmy do tej pory to zaledwie delikatne kołatanie).