W miniony weekend odbyła się druga tura wyborów prezydenckich w Turcji, które po raz trzeci wygrał Recep Tayyip Erdogan. To z kolei dość ważna wskazówka dotycząca tego, czego możemy się spodziewać chociażby po tureckiej polityce monetarnej, w której ustalanie od dłuższego czasu pośrednio się angażował. Zdaniem wielu zewnętrznych obserwatorów, stopy procentowe były na zdecydowanie za niskim poziomie w stosunku do inflacji. Gdy inflacja zaczyna się wymykać spod kontroli, jest to dla rządzących bardzo trudna decyzja, bowiem najczęściej skutecznym sposobem jej opanowania jest mocne uderzenie we wzrost gospodarczy wysokimi stopami. Erdogan wybrał jednak ścieżkę zatopienia tureckiej waluty, z której to ścieżki nie ma już powrotu, a pieczętuje ją kolejna, prezydencka kadencja. Poniżej wykres realnych stóp procentowych w Turcji (stopa procentowa minus inflacja).
Dla sporej części społeczeństwa w takim otoczeniu stało się jasne, iż po otrzymaniu liry należy ją gwałtownie konwertować na twarde waluty lub złoto. Dokładnie tak zaczyna się hiperinflacja, a więc utrata zaufania do obowiązującego środka rozliczeniowego. Spójrzmy teraz na kurs dolara w relacji do tureckiej liry.
Jest to wykres miesięczny, a więc każda świeca oznacza jeden miesiąc. Zwróćcie uwagę na dość dziwne zachowanie na przestrzeni od października do lutego (oznaczone pomarańczową elipsą), gdy po powrocie do maksimów piku z grudnia 2021, kurs wyraźnie się przy maksimach stabilizował. Jak się okazuje, Bank Centralny Turcji pozbywał się w tym czasie swoich rezerw walutowych, aby stabilizować kurs i dać tym samym obywatelom złudzenie panowania nad sytuacją.
W tym miejscu aż prosi się o nawiązanie do podobnego zagrania administracji Bidena, która na kilka miesięcy przed listopadowymi wyborami połówkowymi w USA pozbywała się strategicznych rezerw ropy (wykres powyżej), aby zbijać ceny paliw i nie psuć Amerykanom humorów podczas wizyty na stacjach benzynowych.
Jak wyglądają tureckie rezerwy walutowe?
W tygodniu poprzedzającym pierwszą turę wyborów prezydenckich (14. maja) rezerwy walutowe spadły o 7,6 mld USD do poziomu 60,8 mld USD. Był to największy tygodniowy spadek od 2000 roku.
Nieco gorzej wygląda to już jednak na poziomie rezerw netto (na 19. maja -3 mld USD), a więc po uwzględnieniu funduszy zagranicznych. W ostatnich latach Ankara zabezpieczyła około 28 miliardów dolarów w transakcjach swapów walutowych ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, Katarem, Chinami i Koreą Południową, z których większość uważa się za rezerwy tureckiego banku centralnego. Ponadto w ostatnim czasie, zamiast transakcji swapowych z zagranicznymi odpowiednikami, Bank Centralny Turcji preferował konta depozytowe, co oznacza, iż zamiast lokalnych walut, do systemu wprowadzane były dolary lub euro (służące do obrony kursu).
Jak widać, możliwości obrony kursu się wyczerpują, ale też po wygranych wyborach nie ma już sensu owego kursu bronić, co widać po jego zachowaniu w ostatnich dniach. Na tureckiej walucie kreskę postawiły też największe banki inwestycyjne, jak Goldman Sachs czy Morgan Stanley. Według tego drugiego, w przypadku braku konwencjonalnego zacieśniania polityki monetarnej, scenariuszem bazowym dla USD/TRY do końca roku jest poziom 28, co względem obecnych poziomów oznaczałoby kolejne 35% umocnienia dolara.
Czy polityka Erdogana może się zmienić? Wygląda na to, iż dotarł on do miejsca, z którego nie ma już odwrotu. W tym kontekście znamienne niech będzie nagranie z minionej niedzieli przy lokalu wyborczym, gdzie rozdawał bezpośrednio liry swoim zwolennikom.
Znając epizody upadających walut, nie będzie też chyba tajemnicą, jak radzą sobie twarde aktywa w nich wycenione.
Źródło: Tavex / Tomasz Gessner