Umowa handlowa Brukseli z Waszyngtonem nie spodobała się wielu politykom w Europie. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz skrytykował ją w poniedziałek, nazywając "asymetryczną" i twierdząc, iż z jej powodu największa gospodarka Europy poniesie "znaczne szkody".
W podobnym tonie wypowiedział się także premier Francji Francois Bayrou, który stwierdził, iż nastąpił "mroczny dzień" dla Europy. Z kolei szef węgierskiego rządu Węgier Viktor Orban powiedział: "Donald Trump po prostu zjadł Ursulę von der Leyen na śniadanie".
Do chóru niezadowolonych dołączył także premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który, choć "docenił wysiłki KE i negocjacyjną, konstruktywną postawę jej szefowej" i popiera przyjęte porozumienie, to "czyni to bez entuzjazmu". Reklama
Ekspertka o porozumieniu handlowym UE z USA: To reset z Europą
"Fakt jest taki, iż w sytuacji, w której jesteśmy, nie było szans na obniżenie ceł do zera. Ale tu chodzi o coś więcej niż te 15-proc. cła na towary z UE - które owszem, są ważne - ale jest to szerokie porozumienie o handlu i inwestycjach, które wpisuje się w strategię UE" - oceniła w rozmowie z PAP Barbara C. Matthews, ekspertka Atlantic Council i była urzędniczka resortu finansów.
Jak wyjaśniła, postanowienia o zakupie amerykańskich źródeł energii (o wartości 750 mld euro - red.) - w tym LNG i uranu - pozwolą Europie na realizację celu pełnego uniezależnienia się od Rosji. Jak dodała, w umowie znalazły się też elementy dotyczące bezpieczeństwa, w tym zakupu uzbrojenia z USA, które zacieśnią sojusz transatlantycki.
Zaznaczyła, iż do porozumienia doszło też z uwagi na delikatny moment na świecie, gdzie USA i UE nie mogły pozwolić sobie na konflikt, bo "są ważniejsze rzeczy do zrobienia razem", wskazując na wyzwania dotyczące Chin i Rosji. "Alternatywą było ogłosić porażkę i osłabić gospodarkę po obu stronach Atlantyku, albo zrobić jak najlepszy użytek z tego, co mamy. I na to właśnie się zdecydowano, by postawić na strategiczny sojusz" - dodała.
W ocenie ekspertki porozumienie pozwala na reset w największej relacji handlowej świata po dekadach sporów i wzajemnych pretensji, m.in. w sprawie barier w dostępie do rynków i innych kwestii. "To porozumienie przynosi pewność, resetuje debatę i ustanawia nowe fundamenty. jeżeli rozmawiasz z kimś przez 20 lat i nie przynosi to żadnych postępów w pewnych kwestiach, czasami trzeba wywrócić stolik. I myślę, iż właśnie do tego tu doszło" - powiedziała. Jej zdaniem rozmowy handlowe między obiema stronami od dawna były trudne - wskazała np. na fiasko negocjowanej za rządów Baracka Obamy "megaumowy" handlowej TTIP (Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji).
Matthews: Skutkami nowej umowy może być wzrost cen
Matthews przyznała, iż skutkami nowej umowy - jeżeli zostanie zatwierdzona przez państwa członkowskie - może być wzrost cen i relokacje pewnych sektorów gospodarki. "Cła, owszem, są ważne, ale są też niższe od tych, których się obawiano, jest tam wiele wyjątków od ceł w strategicznych obszarach i według analiz plasują się w limitach tego, co znieść mogą gospodarki" - oceniła.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Donald Trump uzgodnili w weekend w Turnberry, w zachodniej Szkocji, umowę handlową między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Von der Leyen przekazała, iż zgodnie z porozumieniem 15-procentowa stawka celna obejmie przeważającą część eksportu unijnego do USA, m.in. przemysł samochodowy, półprzewodnikowy i farmaceutyczny.
Źródła unijne podały, iż UE zgodziła się na zniesienie ceł na import niektórych produktów rolnych, ale wśród nich nie ma tzw. produktów wrażliwych takich jak wołowina, drób czy cukier. Według nich porozumienie z USA nie przewiduje zakupów zbrojeniowych.