UE *nie* jest suwerenem. Giełda odrzuca żądania Unii dot. przeklasyfikowania długu

1 miesiąc temu

Intercontinental Exchange Inc. (ICE) odrzuciła postulat, aby dług emitowany przez Unię Europejską przeklasyfikować do tej samej kategorii, w której przedmiotem handlu są obligacje emitowane przez państwa. UE chciała, aby traktować je na równi z instrumentami dłużnymi suwerennych nacji.

Podobne przeklasyfikowanie wymagałoby zmiany definicji suwerennego emitenta. Intercontinental Exchange nie planuje jednak tego uczynić. Obligacje UE w tej chwili traktowane są (i będą) jako instrumenty organizacji międzynarodowej – którą Unia Europejska prawnie jest. Nie zaś superpaństwa, za jakie niektórzy by ją widzieli.

ICE, która jest własnością New York Stock Exchange (NYSE), nie pozostaje przy tym odosobniona w zapatrywaniach na tę kwestię. W zeszłym miesiącu z podobną odmową spotkały się analogiczne postulaty w stosunku do MSCI Inc. Firma ta, której pełne miano to Morgan Stanley Capital International, specjalizuje się w analizach i researchu inwestycyjnym. I w tej roli dokonuje także ocen i rekomendacji w kwestii obligacji emitowanych przez UE.

Starania o reklasyfikację instrumentów dłużnych miały w teorii przyciągnąć inwestorów. To z kolei miałoby zapewnić korzystniejsze warunki ich emisji. UE (a ściślej – instytucje brukselskie) starała się o taką zmianę od końca ubiegłego roku W efekcie odmowy giełd i rynku, raczej nie nastąpi to gwałtownie – o ile w ogóle. Podmioty rynkowe nie chcą jednak angażować się w aktywną kontrowersję.

Urzędnicy UE bez atrybutu suwerena

Kwestia tego, czy Unia Europejska może rościć sobie pretensje do bycia suwerennym podmiotem, pozostaje bowiem nader zapalna. Tym bardziej, iż nie ma w tej kwestii zgody choćby pomiędzy samymi krajami członkowskimi UE. Bez wątpienia za suwerenny podmiot (ba, choćby nadrzędny w stosunku do państw narodowych) Unię uważają unijne instytucje.

Cały szereg państw spogląda jednak niechętnie na próby zagarniania kompetencji adekwatnych suwerennym narodom przez urzędników z Brukseli. W tym także – na próby zyskania prawa do emisji unijnego długu. I nie chodzi tylko o to, iż za dług ten w teorii odpowiedzialne byłyby wszystkie kraje członkowskie – nie mając jednak faktycznej mocy decyzyjnej dot. pochodzących zeń środków.

Często przypomina się bowiem w tym kontekście fakt, iż właśnie emisja wspólnego długu przez Alexandra Hamiltona miała być jednym z głównych czynników, które spoiły 13 kontynentalnych kolonii amerykańskich w jeden polityczny byt, Stany Zjednoczone Ameryki. Tymczasem większość państw UE bynajmniej nie ma zamiaru rezygnować ze swej podmiotowości na rzecz Komisji Europejskiej.

Idź do oryginalnego materiału