
„Często słyszymy, iż globalna gospodarka przeziębia się, gdy Stany Zjednoczone kichają. Ale tym razem USA nie kichają — odcinają sobie rękę” — powiedział ekonomista banku UBS Paul Donovan, jeden z najbardziej znanych komentatorów globalnych wydarzeń finansowych.
Tymczasem nie widać końca giełdowej masakry. Obserwatorzy obawiają się, iż w poniedziałek 7 kwietnia może powtórzyć się legendarny „czarny poniedziałek” z października 1987 r.
„Trump zabija lata naszej pracy w ciągu kilku godzin”
W 1987 r. indeks Dow Jones spadł o 22 proc. w tej chwili inwestorzy giełdowi wpatrują się w swoje ekrany i przewijają od jednej złej wiadomości do następnej w oczekiwaniu na podobnie zły scenariusz, co 38 lat temu. Powstał choćby ku temu specjalny termin — doomscrolling (połączenie angielskich słów „zatracenie” i „przewijanie”).
W tym tygodniu inwestorzy na bieżąco widzą bowiem, jak ich miliardy rozpływają się w powietrzu.
Wyceny siedmiu najcenniejszych spółek technologicznych (Apple, Amazon, Meta, Nvidia i Co.) spadły o 1 bln 600 mld dol. (ok. 6 bln 270 mld zł, licząc po obecnym kursie walutowym).
— Nie rozumiem, co prezydent próbuje osiągnąć tymi taryfami. To nie ma sensu. To globalna mega wyprzedaż, po prostu niewiarygodne — mówi w rozmowie z portalem „Blick” Peter Tuchman, legenda Wall Street.
Był to trzeci najgorszy tydzień na amerykańskiej giełdzie od przełomu tysiącleci. Nowojorski parkiet papierów wartościowych zakończył w piątek handel z ogromną stratą. Główny indeks Dow Jones stracił 2200 punktów i spadł o 5,5 proc. Dzień wcześniej amerykańska giełda miała najgorszy dzień od wybuchu pandemii koronawirusa w marcu 2020 r.
A wszystko to z powodu „dnia wyzwolenia Ameryki” — czyli taryf na wiele państw i towarów, które w środę 2 kwietnia oglosił Donald Trump.
„To po prostu szalone”
— Nie rozumiem, co prezydent próbuje osiągnąć tymi taryfami. To nie ma sensu. Rynek cierpi, ludzie cierpią z tego powodu — mówi Tuchman.
— Mówimy o bilionach dolarów, które zostały zaprzepaszczone w ciągu kilku godzin. Ciężko pracowaliśmy przez ostatnie pięć lat, aby odrobić się po krachu związanym z pandemią koronawirusa. A Trump to niweczy. To szaleństwo. Wszystkie zyski zostały zniweczone z powodu jego polityki — dodaje ekspert.

Peter Tuchman (zdj. ilustracyjne)
Tuchman doświadczył wielu kryzysów na nowojorskiej Wall Street. W 1985 r. ten 67-letni w tej chwili człowiek podjął wakacyjną pracę na giełdzie. Następnie awansował z najniższego szczebla kariery na niezależnego brokera. Dziś jest legendą na Wall Street.
— Przeżyłem krach z 1987 r., bańkę internetową z 2001 r., kryzys finansowy z lat 2007-2008 i krach związany z pandemią koronawirusa. Ale to, co wydarzyło się w tym tygodniu, jest po prostu szalone — mówi Tuchman.
Jedyną rzeczą, która jest podobna we wszystkich krachach, jest fakt, iż ceny akcji są rekordowo wysokie przed załamaniem.
Tuchman nie ma w tej chwili dobrej rady dla drobnych inwestorów giełdowych.
— Nie patrz na portfel w weekend. Teraz już nic nie można zrobić — mówi ekspert.
A co stanie się w poniedziałek 7 kwietnia? Legenda giełdy chce najpierw odzyskać siły. Jednak z niepokojem patrzy w najbliższą przyszłość.
— Nie wiem, czy to już koniec. Naprawdę mam taką nadzieję — twierdzi.