"Wiedzieliście, iż lata przepracowane na zleceniu, czy działalności będą się wliczać do stażu pracy? To już wiecie. To zmiana, którą wpisaliśmy do KPO, a teraz wprowadzamy w życie. Koniec ze ślepotą państwa na doświadczanie wypracowane nie na etacie. Nowe zasady to wyższe pensje, równe szanse i wyższe emerytury" - ten wpis Jana Szyszko, wiceministra funduszy, który negocjował rewizję KPO wywołał ostrą reakcję Anny Marii Żukowskiej, szefowej Kluby Lewicy, która przypomniała, iż to Ministerstwo Rodziny i Pracy kierowane przez Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk jest autorem projektu tej ustawy.Reklama
Na co wiceminister Szyszko odpowiedział, iż ta wymiana to "problem komunikacji naszej koalicji w pigułce - case ustawy o stażu pracy" i wypomniał, iż w imieniu MFiPR poprowadził negocjacje z UE, dzięki którym projekt wszedł do KPO, a MRPIPS przygotował ustawę.
To kolejny front sporu między politykami Lewicy i Polski 2050, po ostrych wymianach w kwestii polityki mieszkaniowej i autorstwa pomysłów zwiększenia wydatków na mieszkalnictwo społeczne i komunalne.
Ustawa stażowa. "Niczego nie zmienia"
Tymczasem ustawa stażowa choć potrzebna, to niewielkie znaczenie dla zabezpieczenia społecznego pracowników.
- Ustawa stażowa ma wręcz homeopatyczne znaczenie dla przyszłej emerytury czy zasiłków i w tym kontekście nie może być postrzegana jako alternatywa dla pełnego objęcia ubezpieczeniami umów cywilnych, które było pierwotnie zadeklarowane w kamieniach milowych KPO. Ten wpływ można dostrzec jedynie w grupie zatrudnionych w sektorze publicznym, gdzie są dodatki stażowe - i choćby tam w niewielkim zakresie, bo chodzi jedynie o sytuacje, gdy dodatek stażowy zostanie zwiększony o te kilka procent ze względu na wcześniejsze umowy zlecenia czy prowadzenie działalności. Wówczas to się przełoży na przyszłą emeryturę, ale w mikroskopijnym stopniu. W prywatnych firmach takich dodatków się nie spotyka, więc ustawa stażowa dla przytłaczającej większości osób nie ma znaczenia jeżeli chodzi o przyszłą emeryturę, zasiłek czy rentę - komentuje Tomasz Lasocki z Politechniki Warszawskiej, specjalista z zakresu zabezpieczenia społecznego.
W praktyce najczęściej ustawa stażowa pomoże uzyskać wcześniej wyższy wymiar urlopu w przypadku osób, które długo pracowały na przykład na umowach zlecenie.
- A jednocześnie dla milionów ludzi, których firmy zatrudniają na dziwnych - nieoskładkowanych - umowach w takiej czy innej konfiguracji, żeby obniżyć sobie koszty, ta ustawa niczego nie zmienia. Jakkolwiek uważam ustawę o wliczeniu do stażu pracy zatrudnienia niepracowniczego za potrzebną, tak nie może być substytutem kamienia milowego dotyczącego oskładkowania umów cywilnych. Rezygnacja z tego kamienia konserwuje sytuację, w której gros zarobków na umowie zlecenia i umowach o dzieło nigdy nie przełoży się na zasiłek, rentę czy emeryturę, zaburzając przy tym zasady konkurencji, która nie powinna być przecież oparta na dumpingu socjalnym - dodaje Lasocki.
"Rząd swoimi decyzjami konserwuje sytuację"
Jego zdaniem, olbrzymie znaczenie emerytalne miałaby realizacja kamienia milowego w jego pierwotnym zakresie, z czego rząd zrezygnował. - Tylko pierwotny warunek kamienia sprawiłaby, iż firmy już nie konkurowałyby tylko obniżaniem kosztów pracy i oszczędzaniem na składkach pracowników, a jednocześnie ludzie mieliby w przyszłości przyzwoitsze emerytury, a w razie kłopotów zdrowotnych zasiłki czy renty. Kuszące jest oszczędzanie na składkach dopóki się coś nie wydarzy, ale jak ktoś złamie rękę, zestarzeje się czy pójdzie na zasiłek macierzyński, odczuje negatywne skutki. Rząd swoimi decyzjami konserwuje sytuację, w której taka sama praca, ale wykonywana na różnych - łudząco podobnych do siebie umowach, jednym daje zabezpieczenie, a innym nie - podkreśla naukowiec Politechniki Warszawskiej.
Pod koniec czerwca Rada Ministrów przyjęła projekt Ministerstwa Pracy zakładający, iż do stażu pracy będą wliczały się okresy prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej oraz wykonywania pracy na podstawie umowy zlecenia. Jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie. Takie okresy mają być potwierdzane zaświadczeniami wydanymi przez ZUS. To na pracowniku spoczywać będzie ciężar udowodnienia okresu zatrudnienia.
W ramach rewizji KPO rząd zrezygnował z pełnego oskładkowania umów cywilno-prawnych, a w zamian ma być wzmocniona Państwowa Inspekcja Pracy. Ten manewr wywołał duże kontrowersje i krytykę przede wszystkim ze strony związków zawodowych.
Monika Krześniak-Sajewicz