Uważaj na Hellobit! Obietnice szybkich zysków mogą skończyć się stratami. Opinia Bitcoin.pl

2 tygodni temu
Zdjęcie: hellobit


Niedawno media pisały o kolejnym kryptoscamie – CoinPlex. Teraz okazuje się, iż polskim inwestorom potencjalnie zagraża jeszcze Hellobit. Czym kusi naiwne osoby? Oczywiście łatwymi i szybkimi zyskami. Tyle iż tym razem sprawa jest wręcz… zabawna.

Hellobit, czyli nowy scam?

Hellobit na pozór kilka różni się od innych rzekomych kryptooszustw. I tu wszystko zależy od rekrutacji nowych użytkowników. I tu wprowadzono „poziomy”, które opisują skalę sukcesu „lidera” i jego zaangażowanie. Im ten jest na wyższym poziomie, tym może liczyć na wyższą “dywidendę” od zysków osób w swoim „zespole”.

By dołączyć do tak „cudownego” projektu, należy jednak dokonać inwestycji – minimalna wpłata to 500 USD, czyli dość dużo. Na razie jest jednak dość standardowo. Teraz robi się ciekawiej.

Za projektem stoi TSQ Investment Group, która prowadzi działania dot. pozyskiwania nowych osób, które zarejestrują się na giełdzie Hellobit i będą na niej „inwestować”. TSQ ma wysyłać swoim podopiecznym sygnały, które pomogą im w inwestowaniu, co prowadzi do tego, iż cała społeczność realizuje pewne niejako narzucone odgórnie scenariusze. To ma pomóc zarobić wszystkim. I już to brzmi… kuriozalnie i nielogicznie. Za chwilę będzie jednak jeszcze ciekawiej!

Źródło: https://hellobit.cc/

Geniusz, który chce ci pomóc!

W tej historii pojawia się jednak kolejny „ciekawy” element: postać profesora Henry’ego Jonesa, 39-latka, który wcześniej „pracował w dużym banku inwestycyjnym na Wall Street i dużej korporacji w Ameryce”. Miał być choćby zastępcą dyrektora generalnego SIFMA, czyli amerykańskiego stowarzyszenia zrzeszającego banki i brokerów-dealerów. Jest też inwestycyjnym geniuszem i teraz pomaga innym zbić fortunę. I faktycznie jego porady sprawdzają się w 100%. Jest tylko jedno „ale” – ta skuteczność objawia się ponoć tylko na giełdzie Hellobit.

To, jak działa „genialny” mechanizm Jonesa, opisała na Reddicie inwestorka z Hiszpanii, która była w grupie TSQ na Telegramie, gdzie swoje porady „podrzucał” guru społeczności, czyli właśnie Jones. I tak np. mówił podopiecznym, by o określonej godzinie postawili 1% swojego kapitału na ruch w górę na kontrakcie terminowym BTC/USDT. I to działało! Stąd też środki na finansowanie społeczności – pochodzą z dobrze obstawianych kontraktów!

Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

Prawda jest taka, iż jego sygnały często były trafne, jednak zauważyłam coś dziwnego: sprawdzałam jego sygnały na innych platformach, takich jak Binance i podczas gdy ceny i wzory świec pasowały przed transakcją, o 13:29 wykres Hellobit pokazywał odwrotny ruch niż na Binance. Innymi słowy, wyglądało na to, iż Hellobit manipulował wskaźnikami cen, żebyśmy myśleli, iż wygrywamy

– opisywała w sieci wspomniana była inwestorka Hellobit.

Sama postać Jonesa jest też tajemnicza. Nie udało mi się znaleźć choćby jego zdjęcia w sieci. A dokładniej: można wyszukać osobę o takim imieniu i nazwisku w mediach społecznościowych, choćby zajmującą się kryptowalutami, ale na jej profilach nie ma nic o Hellobit.

Ponoć bezpośredni kontakt z Jonesem mają tylko osoby, które znalazły się na najwyższym poziomie. I to prowadzi nas do porównania tego wszystkiego do… sekty.

Są już pierwsze ostrzeżenia

Przed Hellobit ostrzegał już hiszpański nadzór finansowy. W sieci można znaleźć więcej postów poszkodowanych, a Mateusz Chrobok, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, napisał na platformie LinkedIn post o tym, jak groźna to inicjatywa:

To kolejna klasyczna piramida. Różnica polega tylko na tym, iż nie udaje już poważnej instytucji finansowej, ale przybiera formę quasi-sekty. Oprócz liczb i analiz pojawiają się „mentorzy”, „przewodnicy duchowi” i opowieści o energii, transformacji czy obfitości. Pieniądze mają być „energią”” a wpłata „drogą do duchowego rozwoju”.

W Polsce TSQ Investment Group działa mniej więcej od jesieni 2024 roku. Tak jak upadłe niedawno CoinPlex z jakiś powodów miało być bardzo popularne w gronie wojskowych, tak Hellobit cieszy się powodzeniem wśród uzdrowicieli, wróżek i szamanów. I chyba stąd porównanie do sekty.

Projekt jest promowany m.in. na profilu Nasza Społeczność. Znajdziesz na nim sporo postów osób, które rzekomo przekonały się do pomysłu i zarabiają krocie. Zdjęcie w tle wygląda tak:

Źródło: Nasza Społeczność/Facebook

W ten sposób raczej nie promują się poważne projekty inwestycyjne.

Jak nie dać się oszustom?

Wiele wskazuje na to, iż Hellobit to scam. Jak więc uchronić się przed podobnymi oszustwami? Oto kilka praktycznych wskazówek!

Przede wszystkim pamiętaj: nie ma łatwych i szybkich zysków. jeżeli ktoś obiecuje, iż w miesiąc podwoisz swoje pieniądze – to znak ostrzegawczy. W normalnym inwestowaniu zyski są proporcjonalne do ryzyka i wymagają czasu.

Koniecznie też sprawdzaj, kto dokładnie stoi za projektem. Czy firma ma prawdziwy adres i realnych właścicieli? Czy w sieci można znaleźć niezależne informacje o ludziach, którzy reklamują platformę? jeżeli jedyne źródła to własne strony projektu czy grupy na Facebooku – to bardzo zły sygnał. Tak jest w przypadku Hellobit: Jones to postać niemal mityczna, z trudną do zweryfikowania tożsamością.

Sprawdź też licencje i dokumenty. Legalne instytucje inwestycyjne muszą mieć zgody odpowiednich organów nadzoru (w Polsce – KNF). Sam wpis do rejestru spółek nie oznacza, iż firma ma prawo przyjmować twoje pieniądze i obracać nimi na rynku.

W przypadku Hellobit pojawia się jeszcze jedna czerwona lampka. jeżeli zyski zależą od tego, ilu nowych ludzi przyprowadzisz – to nie jest inwestycja, tylko piramida finansowa. Zasada jest prosta: dopóki dochodzą nowi uczestnicy, system działa. Gdy ich zabraknie, całość upada. I tak prawdopodobnie zakończy się los opisywanego tu projektu.

Dodatkowo dokładnie sprawdź opinie dot. platformy inwestycyjnej. Na forach i w social mediach często pojawiają się „podstawione” pozytywne recenzje. Osobiście podejrzewam, iż w tym celu stworzono profil Nasza Społeczność na Facebooku, który opisałem powyżej. Szukaj więc źródeł niezależnych: ostrzeżeń od nadzoru finansowego, artykułów w mediach, komentarzy ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa czy opinii na niezależnych forach. W przypadku Hellobit warto przejrzeć wątek dot. tego projektu na Reddit. Opisana jest tam m.in. historia inwestorki z Hiszpanii, którą przytoczyłem powyżej.

I na koniec: po prostu myśl logicznie! jeżeli coś brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe – najprawdopodobniej takie właśnie jest. Oszuści często grają na emocjach: chciwości, poczuciu wyjątkowości („tajna wiedza profesora Henry’ego”), a czasem choćby duchowości („energia pieniądza”).

Podsumowanie

Hellobit to prawdopodobnie kolejny przykład scamu. Oszuści wciąż szukają nowych sposobów, by przyciągać naiwnych inwestorów obietnicami „szybkich i łatwych zysków”. Raz podszywają się pod instytucje finansowe, innym razem przybierają formę quasi-sekty z własnym „guru” i opowieściami o energii pieniądza. Niezależnie od opakowania mechanizm zawsze jest ten sam – ktoś zarabia kosztem innych, a ci, którzy wchodzą później, tracą najwięcej. Dlatego jedyną skuteczną ochroną pozostaje zdrowy rozsądek, krytyczne myślenie i świadomość, iż w finansach nie ma cudów. Lepiej przegapić okazję niż stracić dorobek życia.

Idź do oryginalnego materiału