W budynku mieszkalnym schwytano szczura wielkości kota. Miał ponad pół metra długości

4 tygodni temu
W brytyjskim mieście doszło niedawno do zaskakującego odkrycia. W jednym z budynków mieszkalnych znaleziono szczura i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jego rozmiary. Zwierzę miało ponad pół metra długości, a swoją wielkością przypominało kota.
Problem szczurów w dużych miastach staje się coraz powszechniejszy. Wielka Brytania od dłuższego czasu walczy poważną inwazją gryzoni, a sprawy przybrały na sile, gdy w jednym z budynków znaleziono niedawno nietypowo wielkie zwierzę. Głos zabrali politycy i wezwali lokalne władze do podjęcia konkretnych działań.


REKLAMA


Zobacz wideo Szczury grasują we Wrocławiu. Bezczelnie biegają choćby po dworcu głównym


Jak duże są szczury w Wielkiej Brytanii? Ten był wielkości kota
Brytyjskie media już od kilku dni huczą na temat ogromnego szczura, którego na początku lipca znaleziono w jednym z budynków mieszkalnych w miejscowości Normanby w hrabstwie North Yorkshire. Zwierzę miało aż 22 cale, czyli około 56 centymetrów długości.
Musiałem spojrzeć dwa razy, kiedy zobaczyłem jego zdjęcie. Po wyglądzie torby można stwierdzić, iż nie jest to normalny rozmiar. Jest wielkości kota
- powiedział Stephen Martin, konserwatywny radny z rady miasta Redcar i Cleveland, cytowany przez brytyjski dziennik "The Guardian". Choć zwierzę zostało natychmiast usunięte przez specjalistę ds. zwalczania szkodników, to zdaniem polityka nie był to odosobniony przypadek.
W naszej okolicy coraz częściej spotyka się szczury. Od kilku lat sytuacja się pogarsza
- stwierdził Martin.
Zobacz też: Wystąpiła z zakonu, a teraz mówi o finansach. Siostry dostawały kieszonkowe. "Była to zawrotna kwota"


Dlaczego szczury są w miastach? Radni wskazali przyczyny
Problem szczurów ma kilka przyczyn. Do najpopularniejszych należą oczywiście brud i odpadki zalegające na ulicach, a także błędy w segregacji śmieci. Radny z Eston, David Taylor, zwrócił również uwagę na gwałtownie rozrastające się osiedla. Mężczyzna powiedział w rozmowie z "The Guardian", iż w okolicy powstało niedawno wiele budynków, co wpłynęło na infrastrukturę i spowodowało przeniesienie szczurów z pól do obszarów miejskich. Napływ gryzoni nie jest jednak wynikiem samego brudu czy przepełnionych śmietników w okolicy. Problem leży również w braku dofinansowania deratyzacji na osiedlach mieszkalnych. Jak czytamy w dzienniku, takie miejscowości jak Redcar czy Cleveland nie oferują tego typu usług prywatnym mieszkańcom. Na ich stronach internetowych można przeczytać, iż urzędnicy mogą udzielać bezpłatnych porad telefonicznych, "jednak odpowiedzialność za podjęcie działań w celu rozwiązania problemu szkodników spoczywa na mieszkańcach nieruchomości". Stephen Martin wyjaśnił, iż wiele osób zwyczajnie nie stać na pokrycie kosztów usunięcia szczurów z mieszkania, jednak zdaniem Davida Taylora władze powinny podjąć wspólne kroki do rozwiązania problemu, zanim ten się jeszcze pogłębi.
Problem dotyczy całej Wielkiej Brytanii i wymaga wspólnych działań. Potrzebna jest kooperacja rządu, rad lokalnych, zarządów wodociągów, prywatnych właścicieli nieruchomości, sklepów i przedsiębiorstw... wszystkich
- powiedział David Taylor.
Źródło: The Guardian


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału