W Gruzji dziennikarze pod specjalnym nadzorem prokremlowskich władz

1 tydzień temu

Niepokojące wieści z Gruzji nie ograniczają się tylko do dramatycznych informacji z tłumionych przez służby antyrządowych manifestacji, które realizowane są w Tibilisi już kilka tygodni. Promoskiewska partia „Gruzińskie marzenie” blokująca wejście kraju do UE postawiła także tamę mediom z całego świata.

Dziennikarze relacjonujący brutalnie rozpędzane w stolicy Gruzji demonstracje muszą liczyć się nie tylko całkowitą blokadą informacji rządowych, ale wręcz fizyczne uniemożliwianie pracy podczas trwających protestów – podkreślają światowe agencje.

„Nie zamierzam ryzykować”

„Musiałem przerwać relacjonowanie protestów zrywając w ten sposób kontrakt z zachodnimi mediami chcącymi kupić ode mnie zdjęcia i teksty z manifestacji. Wraz fotoreporterem nagrywającym także materiały wideo wyjechaliśmy już z Gruzji” – powiedział BA i MA pragnący zachować anonimowość i podpisujący się Nickiem „Kobe” dziennikarz pochodzenia gruzińskiego mieszkający w jednym z państw UE. „Nie zamierzam ryzykować, jak posługuje się paszportem jednego z państw UE, ale mam rodzinę w różnych rejonach Gruzji” – dodał „Kobe”.

Dziennikarz powiedział, iż „stan bezpieczeństwa dziennikarzy i przedstawicieli mediów pozostawia, delikatnie rzecz ujmując, wiele do życzenia”. „Poza rządowymi propagandzistami, jako dziennikarz musisz się liczyć z kłopotami a choćby brutalnym pobiciem i konfiskata sprzętu. Najgorzej mają Gruzini pracujący dla zachodnich mediów. Zresztą wszyscy są narażeni na agresję prorosyjskich sił porządkowych” – posumował „Kobe”.

Wbrew promoskiewskim władzom

Wielu dziennikarzy nie zważa jednak na rządowe zakazy i przez cały czas relacjonuje prostesty przesyłając korespondecje do mediów całego świata. Na platformie X ukazują się relacje z tłumionych przez siły porządkowe protestów na ulicach Tibilisi.

Internauci, zamiast skonfiskowanych przez promoskiewski reżim fotografii, znajdują także materiały stworzone przez sztuczną inetligencję. Niektóre takie grafiki takie są opatrywane winietą AI albo politycznymi deklaracjami podkreślajacymi ich antyrosyjski charakter.

Zrzut z ekranu z filmu:
X – Glory to Georgia/ X – Fuck ruZZia/
AI technology

Z przekazów światowych agencji wynika, iż napięcie w Tibilisi narasta. Nie brakuje jednak doniesień, iż poza stolicą w Gruzji jest spokojnie, co ma znaczenie dla przemysłu turystycznego i sporej grupy ludzi snujących plany spędzenia urlopu w tym kraju. Informacje są sprzeczne szczególnie po tym – jak podkreślają eksperci – po wyborze na prezydenta Gruzji, byłego piłkarza i zwolennika prokremlowskiego kursu państwa Micheila Kawelaszwilego.

Chaos polityczny

Ta procedura wyboru Kawelaszwilego na głowę państwa gruzińskiego – zdaniem protestującej opozycji – jest nielegalna a uzurpator, czyli przyszły „prezydent” to marionetka Putina, nazywany też gruzińskim Łukaszenką.

„Inauguracja nowego prezydenta Gruzji odbędzie się dokładnie za dwa tygodnie [28 grudnia br – red.], a prezydent Salome Zurabiszwili będzie musiała opuścić swoje stanowisko” – oznajmił promoskiewski polityk i premier Gruzji Irakli Kobachidze cytowany przez wiele mediów w Europie. Kobachidze firmował zawieszenie 28 listopada br. Negocjacji Tibilisi z Unia Europejską, co Bruksela określiła jak próbę przejmowania Gruzji przez reżim Putina.

Protesty organizacji dziennikarskich

W ub. tygodniu sytuacja w Gruzji spowodowała, iż Europejska i Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (EFJ, IFJ) i 10 organizacji działającymi na rzecz wolności prasy wysłały list otwarty do liderów Unii Europejskiej: Ursuli von der Leyen , António Costy , Roberty Metsoli i Kai Kallas.

Przywódców UE wezwano do podjęcia działań w związku z krytyczną sytuacją wolności prasy w Gruzji.

„(…)[Wyrażamy] nasze głębokie zaniepokojenie przemocą stosowaną codziennie na ulicach Tbilisi. Przemocą, która celowo jest wymierzona w dziennikarzy. Wzywamy Unię Europejską do wykorzystania wszelkich swoich wpływów, aby gwałtownie położyć kres represjom wobec dziennikarzy w Gruzji” – napisali przedstawiciele EFJ i IFJ oraz 10 innych organizacji dziennikarskich oraz instytucji strzegących praw człowieka

„Ponad 90 pracowników mediów doświadczyło ataków fizycznych, przemocy słownej lub przypadków utrudniania pracy, gdy policja brutalnie rozpędzała proeuropejskie demonstracje. W kilku przypadkach sprzęt dziennikarzy został uszkodzony, zniszczony lub skonfiskowany. Zdecydowana większość poszkodowanych dziennikarzy pracuje dla niezależnych i krytycznych wobec rządu mediów z siedzibą w Tbilisi” – napisano w petycji do przywódców UE.

hub/ BA – MA/ EFJ/ ecpmf.eu

Idź do oryginalnego materiału