W kogo uderzył koniec eksportu rosyjskiego gazu przez Ukrainę? Kilka państw w Europie ma problem

2 dni temu

Decyzja Ukrainy o zakończeniu tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium od stycznia 2025 roku otworzyła nowy rozdział w europejskiej polityce energetycznej. Choć uzależnienie od rosyjskiego gazu w ostatnich latach spadło, wiele państw Europy Środkowo-Wschodniej przez cały czas stoi przed poważnymi wyzwaniami, zwłaszcza czasie zimy. W szczególności Słowacja i Węgry muszą zmierzyć się z koniecznością dywersyfikacji dostaw, ale kryzys może również dotknąć inne państwa regionu.

Statystyki pokazują, iż mimo spadku importu gazu z Rosji, w 2024 roku około 40 procent tego paliwa w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż pochodziło od Gazpromu. Dla porównania, w 2020 roku było to ponad 70 procent.

Decyzja Kijowa zmusza państwa regionu do poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw oraz przemyślenia swojej polityki energetycznej w kontekście długoterminowych zmian. Szczególnie narażone są Słowacja, Węgry i Bułgaria, które w dużej mierze opierały swoją gospodarkę na rosyjskim gazie dostarczanym przez ukraińską infrastrukturę przesyłową.

Słowacja w trudnej sytuacji

Słowacja, dla której gaz płynący przez Ukrainę stanowił dotychczas około 60 procent importu, znalazła się w trudnej sytuacji. Premier Robert Fico otwarcie skrytykował decyzję Kijowa, sugerując choćby możliwość odcięcia eksportu prądu na Ukrainę.

Państwowe Przedsiębiorstwo Gazownicze (SPP) przekonuje, iż posiada kontrakty na dostawy gazu z alternatywnych źródeł, takich jak BP, Exxon Mobil, Shell, ENI i RWE.

Kraj korzysta z terminala LNG na chorwackiej wyspie Krk, który odgrywa kluczową rolę w zaopatrywaniu regionu w gaz. Preferowanym kierunkiem importu jest też gazociąg z Niemiec przez Austrię lub Czechy, a także południowy szlak przez TurkStream, prowadzący przez Turcję, Bułgarię, Serbię i Węgry.

Szef SPP oznajmił, iż transport gazu przez Polskę, choć kosztowny, pozostaje opcją rezerwową. Jednocześnie Słowacja podejmuje działania na poziomie unijnym, domagając się większej solidarności energetycznej.

Węgrzy biorą gaz z Turcji

Węgry już wcześniej znalazły alternatywę w gazociągu TurkStream (Turecki Potok). Ten gazociąg, biegnący po dnie Morza Czarnego do Turcji, omija Ukrainę i zapewnia Budapesztowi bezpośredni dostęp do gazu z Rosji (system przesyłowy dostarcza gaz z Turcji do innych państw regionu).

Już w 2024 roku około 85 procent węgierskiego gazu importowanego z Rosji płynęło tą trasą, co sprawia, iż odcięcie tranzytu przez Ukrainę ma dla Węgier mniejsze znaczenie niż dla Słowacji.

Mimo to TurkStream nie jest rozwiązaniem bezproblemowym. Gazociąg ma ograniczoną przepustowość, a jego eksploatacja jest uzależniona od relacji politycznych z Turcją. Użytkowanie tego gazociągu oznacza też opłaty tranzytowe dla państw, przez które biegnie, co znacznie zwiększa koszty.

Zależność Budapesztu od Rosji i Turcji jednocześnie zwiększa ryzyko polityczne, a to stawia Węgry w trudnej sytuacji geopolitycznej. Władze w Budapeszcie prowadziły w ostatnim czasie rozmowy z Azerbejdżanem i Katarem, aby zapewnić dostawy LNG, jednak infrastruktura potrzebna do odbioru gazu skroplonego wciąż wymaga rozbudowy.

Węgry inwestują również w odnawialne źródła energii, ale tempo zmian jest zbyt wolne, aby znacząco zmniejszyć zależność od gazu w najbliższych latach. Zimą 2025 roku kraj może stanąć przed koniecznością dalszego zwiększania importu gazu przez TurkStream, co pogłębi ich zależność od zewnętrznych dostawców.

Bułgarzy również nerwowo oczekują zimy

Poza Słowacją i Węgrami, odcięcie gazu przez Ukrainę może wpłynąć również na inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej.

Bułgaria, która także korzystała z gazu eksportowanego do Europy przez Ukrainę, teraz jest zmuszona do zwiększenia zakupów błękitnego paliwa z Turcji, a tak naprawdę gazu z gazociągu TurkStream. Warto przypomnieć, iż w kwietniu 2022 r. Gazprom wstrzymał dostawy do Bułgarii (nie chciała płacić w rublach), która przed wojną w Ukrainie importowała cały swój gaz z Rosji.

Rumunia, choć jest stosunkowo samowystarczalna dzięki własnym złożom gazu, również odczuwa presję na modernizację infrastruktury przesyłowej. Czechy i Austria, które korzystają z dostaw gazu płynącego przez Niemcy, są w lepszej sytuacji, ale także inwestują w alternatywy, takie jak LNG i odnawialne źródła energii.

Polska, dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu oraz Baltic Pipe, jest jednym z państw najlepiej przygotowanych na obecny kryzys, co pozwala jej oferować wsparcie sąsiadom.

Przyspieszenie transformacji to priorytet

Wstrzymanie tranzytu gazu przez Ukrainę jest impulsem do przyspieszenia transformacji energetycznej w całej Europie Środkowo-Wschodniej. najważniejsze będzie zwiększenie inwestycji w odnawialne źródła energii oraz rozwój technologii magazynowania energii, które mogą zmniejszyć zależność od gazu.

Statystyki pokazują, iż w 2024 roku import LNG do Europy wzrósł o 50 procent w porównaniu z 2021 rokiem, a unijne terminale pracują na 80 procent swoich możliwości.

Wzrost ten jest wynikiem działań podejmowanych po inwazji Rosji na Ukrainę, ale nie rozwiązuje wszystkich problemów. Zimowe miesiące przez cały czas będą stanowić wyzwanie dla krajów, które nie zdołały uniezależnić się od gazu rosyjskiego. Największym wyzwaniem pozostaje zapewnienie solidarności energetycznej w regionie.

Unia Europejska powinna zwiększyć wsparcie finansowe dla państw najbardziej narażonych na skutki kryzysu oraz przyspieszyć budowę transgranicznych połączeń przesyłowych. kooperacja regionalna i rozwój nowoczesnych technologii mogą stać się fundamentem nowego, bardziej odpornego systemu energetycznego.

Politico / Reuters / PAP / Ośrodek Studiów Wschodnich / Mateusz Gibała

Nowy Rok startuje bez gazu rosyjskiego przez Ukrainę do Unii. Rynek na tym nie ucierpi

Idź do oryginalnego materiału