W kwestii ceł Ameryka ustępuje, Chiny utwardzają stanowisko

6 godzin temu

Chiny wzywają do anulowania „jednostronnie” nałożonych amerykańskich ceł. Z USA płyną sygnały, iż Donald Trump jest gotów obniżyć nałożone na ten kraj cła o niemal połowę. w tej chwili w wojnie handlowej Waszyngtonu z Pekinem to Amerykanie się cofają.

Jak stwierdził rzecznik Ministerstwa Handlu He Yadong, USA powinny znieść „wszystkie jednostronnie nałożone taryfy celne, jeżeli naprawdę chcą rozwiązać problemy w handlu z Chinami”.

„Stany Zjednoczone powinny odpowiedzieć na racjonalne głosy społeczności międzynarodowej i w obrębie własnych granic i całkowicie usunąć wszystkie jednostronne cła nałożone na Chiny, jeżeli naprawdę chcą rozwiązać problem […]. Osoba, która zawiązała węzeł, musi go rozwiązać” – powiedział rzecznik na regularnej konferencji prasowej.

Istotnie, prezydent USA Donald Trump wielokrotnie powtarzał, iż USA zawrą umowę z Chinami, ostatnio twierdząc, iż „doszło do wzajemnego kontaktu”. Trump przez cały czas nazywa cła „wzajemnymi”, twierdząc, iż mają na celu naprawienie „nierównowagi w handlu z USA”.

Tymczasem rzecznik resortu handlu odrzucił twierdzenia Trumpa o postępach w dwustronnej komunikacji, zauważając, iż „jakikolwiek raport o postępach w rozmowach jest bezpodstawny” i wzywając USA do „wykazania się szczerością”, jeżeli chcą zawrzeć umowę. Podobnie chiński resort spraw zagranicznych wyjaśnił, iż nie prowadzono rozmów z Waszyngtonem, pomimo „wielokrotnych twierdzeń amerykańskiego rządu, iż do takich rozmów doszło”.

„Chiny i Stany Zjednoczone nie przeprowadziły konsultacji ani negocjacji w sprawie ceł, a tym bardziej nie osiągnęły porozumienia” – powiedział rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Guo Jiakun na briefingu prasowym nazywając doniesienia o takich informacjach „fakenewsami”.

Rzeczywiście, jak twierdzą zachodnie media i agencje prasowe powołując się na zakulisowe informacje zarówno z USA, jak i z Chin, Trump próbował kilkukrotnie skontaktować się z Xi Jinpingiem przez wysłanników i telefoniczne, ale chiński przywódca nie był taką rozmową zainteresowany. Chińczycy choćby oficjalnie żądają wyznaczenia upełnomocnionej osoby do negocjacji, rezygnacji z sankcji nakładanych na ich firmy, konsekwentnego stanowiska USA, w tym w sprawie Tajwanu oraz „większego szacunku ze strony Amerykanów”. Władze chińskie ostrzegły również inne kraje przed zawieraniem umów z USA mających „antychińskie ostrze”, co mogłoby „zaszkodzić ich interesom” – domyślnie w kontaktach z Chinami. Warto zauważyć, iż początkowo Chińczycy reagowali na działania Trumpa w zakresie ceł z ostrożnością, a Pekin nazwał wysokie poziomy taryf celnych tylko „bezsensownymi”.

Administracja Trumpa stwierdziła, iż rozważa obniżenie ceł na importowane towary chińskie z obecnego poziomu 145% do potencjalnie 50-65% i miałaby to być zachęta do rozmów.

Ostatnie spotkania w Waszyngtonie czy planowane rozmowy z udziałem Amerykanów w Paryżu mogły się stać okazją dla chińskich wysokich urzędników zajmujących się kwestiami gospodarczymi do spotkania z zespołem Trumpa. I byłoby to pierwsze spotkanie od rozpoczęcia wojny handlowej 2 kwietnia. Jednak żadna ze stron nie zgłosiła zainteresowania spotkaniami dwustronnymi.

Tymczasem Ministerstwo Handlu zorganizowało w Pekinie okrągły stół dla ponad 80 zagranicznych firm i izb handlowych dotyczące bezpośredniego i pośredniego wpływu ceł nakładanych przez USA na ich inwestycje i działalność w Chinach. Pikanterii dodaje fakt, iż część z tych firm stanowią spółki amerykańskie, a w spotkaniu bierze udział Amerykańsko-Chińska Izba Handlowa.

„Mamy nadzieję, iż zagraniczne firmy… zamienią kryzysy w szanse” – powiedział wiceminister handlu Ling Ji w trakcie spotkania obiecując współpracę przy rozwiązywaniu problemów z jakimi borykają się firmy inwestujące w Chinach.

Z kolei w Waszyngtonie gubernator chińskiego banku centralnego Pan Gongsheng oświadczył w trakcie spotkania grupy G20 na marginesie wiosennych spotkań MFW-Banku Światowego, iż Chiny będą stanowczo wspierać „zasady wolnego handlu i wielostronny system handlowy”.

„Wszystkie strony powinny zacieśnić współpracę i podjąć wysiłki, aby zapobiec ześlizgnięciu się światowej gospodarki na ścieżkę „wysokich tarć, niskiego zaufania” – powiedział Pan na spotkaniu Grupy 20 w Waszyngtonie, według państwowej telewizji China Central Television. Stwierdził także, iż „w wojnach handlowych nie ma zwycięzców”, a Chiny pozostaną otwarte na świat zewnętrzny.

Pan jest jedną z czołowych postaci delegacji chińskiej uczestniczącej w corocznych spotkaniach Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego w stolicy USA. realizowane są tam również dyskusje z udziałem USA, UE i innych członków G20.

Pan dał do zrozumienia, iż Chiny będą bronić swojego eksportu, który w I kwartale napędzał 40% całego wzrostu gospodarczego. W jaki sposób, okaże się pod sam koniec kwietnia w czasie wiosennego posiedzenia Biura Politycznego, jak co roku skupiającego się na gospodarce.

Według Larry’ego Hu, głównego ekonomisty ds. Chin w Macquarie Group, jest „za wcześnie”, aby Pekin w pełni zaangażował się w pełne wsparcie gospodarcze. „W końcu Trumpowi o wiele łatwiej jest wycofać groźbę ceł niż Pekinowi wycofać się z zapowiedzi bodźców gospodarczych” – dodał.

Pekin rzeczywiście w takich kwestiach nigdy nie był zbyt szczodry i stosował bodźce gospodarcze tylko wtedy, kiedy to było konieczne dla ochrony rocznego celu wzrostu gospodarczego. Tymczasem I kwartał 2025 roku był nadspodziewanie dobry – przy rocznym celu wzrostu PKB na poziomie 5% w tym kwartale wyniósł on 5,4%, co daje rządowi pewien margines czasowy na ewentualne działania.

Idź do oryginalnego materiału