W 2023 r. na statystyczną Niemkę przypadło 1,36 dziecka. Rok wcześniej odsetek ten wynosił około 1,5, a w 2021 r. - 1,58. Taki poziom grozi kryzysem demograficznym. "Aby populacja kraju nie zmniejszyła się – bez imigracji – w krajach wysoko rozwiniętych, według czysto matematycznych obliczeń, na kobietę musiałoby urodzić się około 2,1 dziecka" - ostrzega dziennik "Der Spiegel".
Mniej dzieci, starsi rodzice
Jak obliczono, w minionym roku urodziło się w Niemczech o 45 tys. mniej dzieci niż w 2021 r. Spadek wyniósł 6,2 proc. - informuje Destatis. Szczególnie gwałtownie liczba urodzeń zmniejszyła się we wschodnich Niemczech. Zanotowano tam spadek o 9,2 procent, czyli ponad 78 tysięcy. Dla porównania: w Niemczech Zachodnich liczba urodzeń spadła o 5,9 procent. Jednak największy, 10-procentowy spadek zarejestrowano w Hamburgu i Berlinie. Reklama
Większość urodzeń w 2023 r. stanowiły pierwsze dzieci w rodzinie (46,5 proc.). Jednak z danych Federalnego Urzędu Statystycznego wynika, iż pary coraz rzadziej decydują się na posiadanie potomstwa. W ubiegłym roku liczba noworodków będących pierwszymi dziećmi w rodzinie wynosiła 322 tys. To najmniej od 2009 r., kiedy to po raz pierwszy statystyki uwzględniły pełną kolejność urodzeń. Pary decydują się na rodzicielstwo coraz później - kobiety średnio w wieku 30,5 roku a mężczyźni mając ponad 33 lata.
“Nie” dla wielodzietności
Wzrósł zaś odsetek urodzeń trzeciego i kolejnych dzieci. W minionym roku wyniósł on około 130 tys. dzieci, co stanowiło 18,7 procent wszystkich urodzeń. Z danych wynika, iż rzadziej na urodzenie trzeciego i kolejnych dzieci decydują się Niemki. Najczęściej są to kobiety pochodzące z innych krajów, które nie mają niemieckiego obywatelstwa.
Zdaniem naukowców z Federalnego Instytutu Rozwoju Ludności, niski przyrost naturalny był skutkiem osłabienia gospodarczego kraju i kryzysów, jakie dotknęły Niemcy w ostatnim czasie. Inni, np. tygodnik "Der Spiegel", uznali, iż spadek liczby urodzeń był wyrazem wolności kobiet, które same decydują, czy i kiedy urodzić dziecko. Skrytykował też rząd za brak polityki prorodzinnej. Feministyczne blogi wskazały zaś na mężczyzn. Uznały, iż to oni są winni zaistniałej sytuacji, bo przedkładają karierę nad życie rodzinne i często nie biorą udziału w wychowaniu dzieci.
Problem nie tylko Niemiec
Dane urzędu statystycznego pokrywają się z niedawną prognozą Instytutu Bertelsmanna. Na początku kwietnia opublikował on raport, z którego wynika, iż od 2020 do 2040 roku liczba ludności wzrośnie w Niemczech o 0,6 procent. Ostrzegł, iż rozwój populacji będzie nierównomierny. Spadku przyrostu naturalnego należy spodziewać się we wschodnich landach i Saarze - czyli w rejonach, na które wskazał Federalny Urząd Statystyczny. "Pozostałe kraje związkowe mogą spodziewać się wzrostu liczby ludności do 2040 r." - zapewniają analitycy Bertelsmanna.
Nie tylko Niemcy stoją przed groźbą kryzysu demograficznego. niedługo mogą się z nim mierzyć również inne kraje Europy Północnej. Na przykład Dania, gdzie wskaźnik urodzeń spadł o 10 proc. Albo Szwecja i Norwegia, gdzie spadek wyniósł po 9 proc.