W sieci przędziorków

6 godzin temu

Choć tegoroczny sezon szklarniowy nie należał do wyjątkowo ciepłych, wielu producentów warzyw zmagało się z niezwykle silną presją przędziorków. Szkodnik ten, kojarzony zwykle z wysokimi temperaturami i suchym powietrzem, okazał się w tym roku zaskakująco trudnym przeciwnikiem. Dlaczego tak się stało? Jakie czynniki sprzyjały jego rozwojowi i co można zrobić, aby w kolejnym sezonie zminimalizować ryzyko podobnych problemów? O to zapytaliśmy ekspertów z firmy Royal Brinkman, specjalistów w zakresie integrowanej ochrony roślin – Dorotę Baraniecką i Sylwestra Łazarka.

Nasi rozmówcy od lat wspierają producentów w skutecznym wdrażaniu strategii ochrony biologicznej i integrowanej. Wspólnie analizujemy, co sprawiło, iż presja przędziorków w tym roku była wyjątkowo wysoka, oraz jakie działania profilaktyczne warto rozważyć już teraz, aby w kolejnym sezonie lepiej przygotować się na walkę z tym szkodnikiem.

Przebieg pogody od wczesnej wiosny nie zapowiadał zmasowanej presji przędziorków, o której donosili w tym roku producenci pomidorów i ogórków pod osłonami. Jaka zatem była przyczyna masowego wystąpienia szkodnika i czy we wszystkich gospodarstwach skala problemu była taka sama?

Dorota Baraniecka (D.B.): Z naszych obserwacji wynika, iż problem przędziorka nie wystąpił we wszystkich gospodarstwach z jednakowym nasileniem. Z dużym prawdopodobieństwem różnica wynikała z tego, jak poradzono sobie z eliminacją szkodników po poprzednim sezonie.

Dodatkową trudnością, jaką zauważyłam w tym roku, było występowanie obydwu gatunków przędziorka na uprawach. Zwykle na roślinach pomidora czy ogórka spotykamy wyłącznie przędziorka chmielowca (Tetranychus urticae), który jest atrakcyjnym pożywieniem dla dobroczynka szklarniowego (Phytoseiulus persimilis). W tym sezonie powszechnie występował również przędziorek szklarniowiec (Tetranychus cinnabarinus), trudniejszy do zwalczania biologicznego. Ze względu na zagęszczoną hemolimfę dobroczynek szklarniowy nie jest nim szczególnie zainteresowany.

Rośliny ogórka silnie zaatakowane przez przędziorka,
fot. Royal Brinkman

Na ogórkach zwalczanie przędziorka szklarniowca jest nieco łatwiejsze, ponieważ do dyspozycji mamy jeszcze dobroczynka kalifornijskiego (Neoseiulus californicus). Warto też zaznaczyć, iż w tym roku warunki startowe do namnażania entomofagów były złe – głównie ze względu na zimne noce. Presja przędziorka była z kolei bardzo duża, ponieważ nie tylko wychodził on z zimowych kryjówek, ale także był regularnie nawiewany przez wietrzniki.

Jego rozwojowi sprzyjała początkowo niska wilgotność powietrza, która przyczyniała się z kolei do schodzenia dobroczynka, wykazującego dodatni geotropizm, w kierunku dolnych partii roślin. Tam radził sobie z jajami i nimfami, które są dla niego najcenniejszym źródłem białka, zostawiał natomiast zapłodnione samice. Z kolei w górnych częściach roślin szkodniki rozwijały się w sposób nieograniczony.

Skupisko przędziorka na liściu ogórka,
fot. Royal Brinkman

Pewnym problemem były również okresowe przestoje w dostawach P. persimilis, co spowodowane było zwiększonym o ok. 30% zapotrzebowaniem na tego entomofaga w Europie.

Sylwester Łazarek (S.Ł.): Tegoroczny problem z przędziorkami to w mojej ocenie przede wszystkim pokłosie tego, co zostało w szklarni po poprzednim sezonie. W tych obiektach, w których przyłożono się do dezynsekcji i sprzątania oraz wykonano dezynfekcję z prawdziwego zdarzenia, szkodniki udawało się zwykle utrzymać pod kontrolą. Dużo gorzej sytuacja wyglądała w obiektach, w których sprzątanie było pobieżne i zamiast dokładnie pokryć wszystkie powierzchnie środkiem dezynfekującym, wykonano jedynie gazowanie szklarni. Dalszy przebieg pogody i stałe nawiewanie przędziorków przez wentylację dopełniło dzieła.

Dokładne sprzątanie, mycie i dobrze dobrana dezynfekcja, to klucz do bezpiecznej produkcji,
fot. A. Czerwińska-Nowak

Jakie wnioski należy wyciągnąć z tego sezonu i co można jeszcze zrobić, aby w kolejnym cyklu produkcyjnym uniknąć zmasowanej presji przędziorków?

S.Ł.: Należy skupić się przede wszystkim na odpowiednim zakończeniu sezonu. W tej chwili, gdy rośliny są już ogłowione i mają ostatnie grona, najważniejsze jest obfite opryskiwanie dolnych partii roślin zlepiaczem (np. Siltac EC), żeby przędziorki nie mogły zejść do kryjówek. Do zlepiacza można dodać również akarycyd.

Bezpośrednio przed likwidacją uprawy także warto wykonać zabieg akarycydami. Ważne jest jednak, aby zrobić to przed podcięciem roślin, ponieważ z martwych roślin szkodniki bardzo gwałtownie schodzą do kryjówek. Zalecam również, aby okleić wszystkie słupy taśmą – można to zrobić tylko od góry albo choćby podwójnie: od góry i od dołu. Pozwoli to wyeliminować znaczną część szkodników schodzących na zimowanie do szczelin w ziemi.

Kolejny etap to staranne sprzątanie – i tu liczą się wszystkie, choćby najdrobniejsze szczegóły. Przykładem mogą być miejsca łączenia kurtyn w bardzo szerokich, nowych szklarniach – w linii ich styku znajduje się „fartuszek”, na którym pod koniec sezonu roi się wręcz czerwona masa przędziorków. jeżeli nie zostaną one uprzątnięte przed myciem, rozsypią się po całej szklarni.

Dezynfekcję należy przeprowadzić dokładnie – natryskowo, używając środka w formie cieczy lub piany, nanoszonego obficie na wszystkie powierzchnie, tak aby spłynął po ścianach i słupach aż do fundamentów. Ścieżki betonowe po dezynfekcji zalecałbym pokryć zlepiaczem.

Kolejny krok to wapno. Wiem, iż jego rozsypywanie jest dyskusyjne, ponieważ efekt wizualny nie wygląda najlepiej, jednak ogrodnicy, którzy spróbowali tej metody, są zadowoleni z rezultatów. Wapno budowlane zalecam rozsypywać we wszystkich newralgicznych miejscach: przy fundamentach, słupach, kolektorach, chodnikach i miejscach łączenia folii ściółkującej. Szkodniki, które wychodząc z kryjówek natrafią na wapno, ulegną zniszczeniu.

D.B.: Z kolei na początku nowego sezonu, jeżeli przewidujemy wzmożony problem ze szkodnikami, możemy profilaktycznie zastosować wielożernego Hypoaspisa, który jest aktywny już w temperaturze 8°C. Jest on szczególnie przydatny, o ile korzystamy z drugorocznych mat. Przędziorek, podobnie jak wciornastek, zimuje w używanych matach i zostaje z nimi przeniesiony na kolejny cykl uprawowy. W takiej sytuacji można spotkać szkodniki na młodych roślinach już po kilku dniach od wstawienia ich do szklarni. Niesłusznie obarcza się winą dostawców rozsady, podczas gdy problemem są maty.

W nowym sezonie należy również zwrócić uwagę na dobre rozbudowanie populacji Macrolophus pygmaeus. Dzięki temu P. persimilis dużo łatwiej radzi sobie z przędziorkiem. Początek introdukcji M. pygmaeus jest ściśle uzależniony od pogody. W tym roku ten drapieżny pluskwiak rozwijał się dopiero od marca. Warto ciągle przypominać, iż podstawą wszelkich interwencji musza być regularne lustracje uprawy. Nieoceniona jest również czujność pracowników prowadzących prace pielęgnacyjne w obiekcie.

Systematyczna lustracja uprawy to podstawa skutecznej interwencji,
fot. Royal Brinkman

Oprócz przędziorka dużą uwagę należy zwracać również na pordzewiacza, którego znaczenie dotąd było marginalne, ale w tej chwili spotyka się go w szklarniach coraz częściej.

Coraz większe zróżnicowanie spektrum zagrożeń pokazuje, iż ochrona szklarni wymaga systemowego podejścia. Producent, który chce skutecznie walczyć z przędziorkiem, wciornastkiem czy pordzewiaczem, powinien traktować szklarnię jako zamknięty ekosystem – i zarządzać nim tak, aby równowaga biologiczna sprzyjała pożytecznym organizmom.

Rozmawiała dr inż. Aleksandra Czerwińska-Nowak

Artykuł pochodzi z czasopisma STO 2/2025

Idź do oryginalnego materiału