Samochód skradziony i odnaleziony
Wczoraj informowaliśmy o kradzieży dostawczego Opla Vivaro z sadu w miejscowości Wola Worowska. Sadownik z okolicy Grójca, p. Jacek Maliszewski, miał z tego powodu poniedziałkowe popołudnie „wyjęte z życia”. Stres, policja i widmo utraty samochodu wartego 35 000 zł. Krótko mówiąc, nic przyjemnego.
Opis zdarzenia i prośba o kontakt każdego, kto wie coś o kradzieży udostępniliście wczoraj tylko z naszego profilu ponad 430 razy. Dało to ogromny zasięg i jak pisze w mediach społecznościowych pan Jacek, miał wrażenie, iż o kradzieży wiedział praktycznie cały powiat grójecki. Zasięgi, jakie „wykręciły” wszystkie posty o kradzieży idą razem w setki tysięcy.
Samochód skradziono około godziny 12:15. Dzięki szybkiemu nagłośnieniu sprawy już o 16:45 sadownik odebrał połączenie od mieszkańca gminy Pniewy, iż jego samochód stoi w sadzie, w miejscowości Tomaszówka, około 8 km od miejsca kradzieży. Zatem auto wróciło do prawowitych właścicieli już 4,5 godziny po kradzieży.
Lekcja czujności i solidarności
We wczorajszym, wieczornym poście J. Maliszewski apeluje do sadowników, żeby byli czujni w trakcie zbiorów, które pochłaniają wszystkich w 100%. Razem z nim apelujemy, żebyśmy wspólnie dbali o okolice, sąsiadów i dorobek, na który pracowaliśmy latami. Niestety, żyjemy w czasach, gdzie nie możemy być spokojni o naszą własność, choćby w pozornie odludnych miejscach.
Ponadto, wczorajsze wydarzenia uczą nas wszystkich solidarności. Wspólne działanie i zajęcie się określonym problemem daje właśnie takie efekty, iż skradziony samochód znajduje się po 4,5 godziny. Widzimy także siłę mediów. Sprawca prawdopodobnie widział posty i artykuły o kradzieży w mediach społecznościowych i przegrał z presją, którą wywarła na nim skala zasięgów i komentarze internautów. Być może poczuł, iż wszyscy wiedzą o zdarzeniu i szuka go dosłownie cały powiat.