Ustawa wiatrakowa wkracza w decydującą fazę. realizowane są prace nad ostatecznym kształtem przepisów, które mają na nowo otworzyć Polskę na rozwój energetyki wiatrowej na lądzie. Kluczowa zmiana? Wprowadzenie funduszy partycypacyjnych, z których mieszkańcy okolic planowanych farm wiatrowych będą mogli otrzymywać corocznie choćby 20 tys. zł. W tle toczy się jednak gra polityczna. Ustawa stanie się najpewniej pierwszym poważnym testem dla prezydenta elekta Karola Nawrockiego. I to testem, którego wynik może ustawić relacje Pałacu Prezydenckiego z rządem na długie miesiące.Reklama
Ustawa wiatrakowa z potencjałem i zyskiem, dosłownie
Ustawa wiatrakowa wchodzi w decydującą fazę. Jak relacjonuje portal Business Insider, z inicjatywy posła PO Stanisława Lamczyka do projektu ustawy dodano artykuł 6g, który zobowiązuje deweloperów farm wiatrowych do tworzenia tzw. funduszy partycypacyjnych. W praktyce oznacza to przekazywanie co roku 20 tys. zł za każdy 1 MW zainstalowanej mocy do podziału między właścicieli domów i mieszkań położonych w promieniu do 1000 metrów od turbiny.
Warto wskazać, iż propozycja zakłada, iż w przypadku kilku właścicieli nieruchomości, świadczenie otrzyma tylko jeden z nich. Pieniądze mają być waloryzowane o inflację, a jeżeli po wypłacie dla mieszkańców w funduszu pozostaną środki, trafią one do budżetu lokalnej gminy.
W skali kraju teoretyczna pula wypłat mogłaby sięgnąć 219,68 mln zł rocznie. Tyle wynoszą bowiem w tej chwili łączne moce zainstalowane w energetyce wiatrowej na lądzie według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych z czerwca 2025 r. Choć ustawa obejmie wyłącznie nowe inwestycje, skala potencjalnych korzyści jest ogromna.
Ustawa wiatrakowa z prezydenckim weto? Kosiniak-Kamysz zabrał głos
Choć koalicja rządząca popiera projekt, niepokój budzi możliwość prezydenckiego weta. I to nie bez powodu, gdyż prezydent elekt Karol Nawrocki w kampanii wyborczej deklarował brak poparcia dla rozwoju energetyki wiatrowej. Teraz może znaleźć się w sytuacji, w której odmowa podpisu oznaczać będzie także sprzeciw wobec realnych korzyści dla lokalnych społeczności.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz wprost odniósł się do tej kwestii w czwartkowej (17.07) rozmowie w TVN24. Jego słowa nie pozostawiają wątpliwości co do strategii koalicji. "Musimy sprawdzać dobrą wolę prezydenta Karola Nawrockiego w kwestii podpisywania ustaw. Trzeba przekazywać mu do podpisu przedłożone ustawy - to będzie bardzo dobra okazja, bo kończą się prace nad ustawą o niższych cenach prądu w Senacie. Dotyczy ona również kwestii odnawialnych źródeł energii oraz budowy wiatraków" - mówił szef PSL podczas wizyty w studio.
Wicepremier nie krył też rozczarowania postawą ustępującego prezydenta Andrzeja Dudy. "Uważam, iż nie powinna ona utknąć na biurku prezydenta Dudy, bo wiem, iż jej nie podpisze - ma na ten temat jasno określone zdanie. Dziwię się, iż nie chce niższych cen prądu dla naszych rodaków, podczas gdy rząd tego chce" - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz.
Minister obrony narodowej nie ma wątpliwości, iż to właśnie ustawa wiatrakowa powinna trafić na biurko Karola Nawrockiego po jego zaprzysiężeniu. "6 sierpnia ta ustawa powinna jako pierwsza trafić do prezydenta. W ten sposób powinniśmy kreować naszą politykę wobec prezydenta Karola Nawrockiego. Sprawdzać, czy jest gotowy w sprawach fundamentalnych do przywracania normalności i rozwoju Polski. o ile nie jest, to będzie dawał świadectwo o sobie" - stwierdził.
Branża: kierunek dobry, ale zbyt sztywny
Zdaniem ekspertów z branży energetycznej, którzy skomentowali w rozmowie z Business Insider Polska propozycję funduszu partycypacyjnego, jest to krok w dobrym kierunku. Jak wskazuje Piotr Czopek, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), nowy mechanizm jest "prostszy i bardziej realistyczny" niż wcześniej proponowany model wirtualnego prosumenta.
Jednak, jak zaznacza, istotna będzie elastyczność. Fundusz powinien być zarządzany przez gminy, które lepiej niż inwestorzy rozumieją lokalne potrzeby. "W różnych miejscach mogą się sprawdzać różne pomysły" - komentuje Czopek. Z kolei Marta Anczewska, starsza analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej z Instytutu Reform w komentarzu dla Business Insider Polska, ostrzega przed potencjalną nierównowagą. Jej zdaniem obecna konstrukcja prowadzi do poważnych różnic w wysokości wypłat: tam, gdzie domów jest mało - beneficjenci mogą dostać pełne 20 tys. zł, podczas gdy w gęsto zabudowanych rejonach kwoty mogą być znacznie niższe.
Marta Anczewska postuluje większą elastyczność, w tym możliwość przeznaczania całego funduszu na cele wspólnotowe, na przykład na drogi czy infrastrukturę. Jej zdaniem samorządy powinny mieć wybór: między indywidualnymi wypłatami, wspólnym zarządzaniem funduszem a powrotem do modelu wirtualnego prosumenta.
Należy podkreślić, iż Polska nie jest pionierem. Fundusze partycypacyjne funkcjonują już m.in. w Danii, Niemczech, Irlandii czy we Włoszech. Organizacja Climate Action Network wskazuje je jako niezbędne narzędzie do sprawiedliwej transformacji energetycznej. najważniejsze jest jedno: dzielenie zysków z OZE z lokalnymi społecznościami. Piotr Czopek sugeruje, by rozszerzyć ten mechanizm również na inne inwestycje: farmy fotowoltaiczne, biogazownie, a choćby oczyszczalnie ścieków czy centra logistyczne. Ale przestrzega - to nie może być "przekupstwo". Mieszkańcy muszą rozumieć i akceptować OZE, a nie tylko zgadzać się na nie dla zysku.
Test na prezydencką wiarygodność
Choć projekt ustawy wywołuje dyskusje i wymaga dopracowania, staje się też sprawdzianem dla nowej głowy państwa. Czy Karol Nawrocki - przeciwnik energetyki wiatrowej z kampanii - zdecyduje się podpisać ustawę, która daje Polakom niższe rachunki i pieniądze za sąsiedztwo z wiatrakiem?
Jak zauważa Kosiniak-Kamysz, "jeżeli nie jest (gotowy do podpisywania takich ustaw - przyp. red.), to będzie dawał świadectwo o sobie". Wszystko wskazuje zatem, iż pierwszy realny sprawdzian prezydenckiego kursu już 6 sierpnia.
Agata Jaroszewska