Zgodnie z rozporządzeniem rządu, wydanego na podstawie uchwalonej w zeszłym miesiącu Ustawy o Rynkach i Usługach Finansowych (Financial Services and Markets Act) działające w Wielkiej Brytanii banki będą obowiązane do zapewnienia swoim klientom osiągalnego dostępu do gotówki. Te, które tego nie uczynią, będą karane finansowo – w niesprecyzowanej wysokości. Ruch ten jest wynikiem nacisków społecznych, będących reakcją na arbitralne praktyki branży bankowej.
Zapisy rozporządzenia przewidują, iż instytucje bankowe będą musiały oferować swoim klientom dostępne dla nich źródło gotówki – w postaci biura, bankomatu, placówki partnerskiej lub w innej formie – w promieniu co najwyżej jednej mili w przypadku miast i miasteczek, oraz trzech mil w przypadku terenów wiejskich.
Dodatkowo nie będą one mogły zamykać swoich oddziałów na danym terenie, o ile nie zapewnią na nim alternatywnego źródła zaopatrzenia się w gotówkę. Zgodnie z oficjalnym uzasadnieniem, ma to umożliwić zaopatrzenie się w pieniądze milionom ludzi, którzy w innym przypadku zmuszeni byliby do wielokilometrowych podróży do coraz rzadziej spotykanych, fizycznych oddziałów banków.
W przypadku złamania tych wymogów, brytyjski Urząd Nadzoru Finansowego (FCA) będzie władny nakładać kary finansowe – bez ograniczonego górnego pułapu, stąd spodziewany jest ich wysoki wymiar.
Jak stwierdził Andrew Griffith, sekretarz skarbu: „gotówka ma istotną i stałą rolę do odegrania (…) Podejmujemy działania, które mają na celu prawnie chronić dostęp do pieniędzy, oraz gwarantujemy, iż wypłaty będą bezpłatne, zaś placówki je oferujące w rozsądnej odległości”.
Jak dostać się do gotówki…
Rozporządzenie zbiega się z intensywną debatą publiczną na temat gotówki. Coraz wyraźniejsze reakcje społeczne w Wielkiej Brytanii wywołuje postawa banków, które oskarżane są o jawnie wrogi stosunek do gotówki oraz próby pozaprawnego przymuszania swoich klientów do korzystania z kart płatniczych – ze wszystkimi wadami tychże, które to wady mogły zaważyć na decyzji milionów klientów o niekorzystaniu z nich.
Nie chodzi przy tym jedynie o karty, ale o wszystkie metody płatności bezgotówkowych, które najczęściej dzielą ze sobą wspólne wady – takie jak odpłatność czy brak prywatności. Do tych czynników dochodzi także inny, równie mocno wybrzmiewający publicznie – jest nim możliwość kontrolowania przez banki indywidualnego dostępu do operacji finansowych.
Głośny przypadek Nigela Farage’a, który spotkał się z szykanami ze strony banku Coutts z uwagi na głoszenie poglądów politycznych sprzecznych z tymi prezentowanymi przez kierownictwo banku – o czym niedawno pisaliśmy – jest tutaj wyraźnym, choć bynajmniej niejedynym przykładem żywych tam obaw.
…i gdzie nią płacić?
W tym kontekście posunięcie rządowe zostało przyjęte z mieszanymi uczuciami – wielu komentatorów, w tym wspomniany NIgel Farage czy niektórzy członkowie Komisji Skarbu Izby Gmin, chwaląc samą ideę, zauważają, iż rozporządzenie nie idzie wystarczająco daleko.
Nie gwarantuje bowiem – o wprowadzenie czego apelowali do premiera Rishi’ego Sunaka członkowie jego Partii Konserwatywnej – prawa do płacenia gotówką. W efekcie, jak zauważają rzeczeni, sam dostęp do fizycznego pieniądza może w praktyce okazać się pusty, jeżeli w wyniku praktyk handlowych nie będzie się dało nim prawie nigdzie nim płacić.
Premier Sunak w lipcu odrzucił jednak te apele, wyrażając się na forum Izby Gmin, iż przedsiębiorstwa powinny być uprawnione do wyboru sposobu prowadzenia swojej działalności – w tym i wyboru formy przyjęcia zapłaty.
Przedstawiciele FCA zapowiedzieli, iż jesienią zorganizują konsultacje dotyczące zasad wyszczególnionych w rozporządzeniu. W szczególności ma zostać poddane ocenie to, gdzie dostęp do placówek gotówkowych może być niedostateczny i gdzie mogą być konieczne środki zaradcze.