W trzeciej części naszego wielkiego przeglądu kompaktowych ładowarek kołowych spojrzymy na maszyny z Dalekiego Wschodu. Choć niektórym wydają się nieco egzotyczne, firmy te i sprzęt są dobrze znane i sprawdzone na wielu rynkach. Mają też inną pozytywną cechę – cenę.
Sprawdźmy więc co można kupić za rozsądną cenę i czy sprzęt ten jest równie dobrze wyposażony we wszelkie udogodnienia, co ten bardziej “europejski”.
Develon (Doosan) DL60-7 196 tys zł netto (nowa)
Marka Develon, czyli niegdysiejszy Doosan, a wcześniej niegdysiejsze Daewoo, jak nie trudno się domyślić wciąż musi walczyć o rozpoznawalność. W zasadzie zabieg wymusiły jedynie zmiany w udziałowcach, bowiem Doosan stał się spółką zależną od HD Hyundai. Nowym władzom chyba nie bardzo pasowało sprzedawać maszyny pod dotychczasowym logo, stąd pomysł na nową markę Develon.
Nazwa stanowi połączenie angielskich słów develop (rozwijać) oraz onwards (na przód!), typowo korporacyjna zagrywka, która z pewnością musiała za sobą pociągnąć olbrzymie środki na marketing, na szczęście nie tylko, bowiem Develon ma w swojej ofercie naprawdę pokaźną liczbę maszyn, której nie powstydziliby się czołowi gracze.
Jeżeli chodzi o serię ładowarek kompaktowych, to składa się ona z pięciu maszyn: DL 60,65,80,85 oraz 80TL. Co więcej maszyny są całkiem nieźle wycenione przy dość dobrych parametrach. Przykładowo model DL65 serii 7 (najnowszej) napędzany czterocylindrowym silnikiem Kubota V2403 o mocy 66 KM, może pochwalić się wydatkiem hydrauliki na poziomie 75 l/min, bazową prędkością maksymalną jazdy wynoszącą 30 km/h, wysokością podnoszenia 3290 mm (2450 mm wysyp) oraz obciążeniem destabilizującym na poziomie od 2160 do 2875 kg na wprost i 1840 do 2455 przy pełnym skręcie.
Co interesujące Develon w swojej specyfikacji zwraca uwagę na pozycję środka ciężkości w przypadku wideł, stąd zakres obciążeń. Ogółem maszyna jest całkiem dobrze wyposażona, a oprócz wyższej niż u konkurencji prędkości jazdy w standardzie, znajdziemy tutaj wspomaganie pracy podczas dojazdu , wielofunkcyjny dżojstik, szybkozłącze, dodatkową linię na ramieniu (dwustronnego działania), pływający wysięgnik czy pneumatyczne zawieszenie fotela, a to wszystko w całkiem przystępnej cenie poniżej 200 tys. zł netto.
Używane DL-ki będą jeszcze tańsze, jednak jest to dość świeża seria i podaż jest niewielka, z racji zmiany nazwy marki, używanych egzemplarzy trzeba szukać jako Doosan. Nową DL60-7 (kinematyka typu Z) czy też DL65-7 (kinematyka typu P) w wariancie z bardziej przewiewną kabiną znaleźliśmy w firmie Kraus Baumaschinen GmbH za kilka poniżej 200 tys zł netto, za wariant mniej przewiewny trzeba dać 210-220 tys. zł netto.
Sany SW075 – 190 tys. zł netto (nowa)
Pora na pierwszą „Chinkę” w naszym zestawieniu. Z pewnością wielu z was na to czekało, tym jednak którzy właśnie zadziornie się uśmiechnęli, niestety będziemy musieli nieco popsuć humor, bo najnowsza odsłona kompaktowych ładowarek Sany niestety nie zostawia pola do żartu.
Począwszy od napędu, jaki stanowi silnik Yanmar o pojemności 2,2 litra, a więc mniejszy jak u konkurencji – jednak wciąż japoński, poprzez hydrostatyczny napęd od Boscha-Rexrota zapewniający dwa zakresy i 20 km/h (w modelu SW085 opcjonalnie 28 km/h) po hydraulikę z wydatkiem 60 l/min, jest kilka punktów, do których można by się przyczepić.
Owszem, producent skrzętnie ukrywa moc silnika, bowiem jest to 35 kW a zatem ledwie 50 KM, jest to jakiś patent na obejście wymagań norm emisji spalin, choć de facto w odniesieni do konkurencji maszyna jest wyraźnie słabsza. W kwestii podnoszenia i udźwigu jest nieźle – 3100 mm (2450 mm przy wysypie) i obciążenia destabilizujące na poziomie 3000 kg na wprost i 2700 kg przy pełnym skręcie.
Kolejną dość archaiczną częścią SW075 są hamulce – bębnowe przy przedniej osi, na plus za to znajdziemy tu zwolnice przy kołach, coś co jeszcze nie tak dawno nie było standardem w chińskich maszynach. Wnętrze kabiny jest dość proste chociaż już reprezentuje jakiś poziom. Sany poszło po rozum do głowy i pozbyło się drewnianych wstawek z PCW oraz tandetnych przełączników znanych z niegdysiejszych generacji.
Jest tu całkiem przyjemnie, a jeszcze lepiej poczujecie się podczas obsługi, gdyż silnik ustawiony jest wzdłużnie i jest on całkowicie wysunięty poza kabinę. Co za tym idzie dostęp do niemal każdej części jest wybitnie dobry, tylko czy to aby nie jakaś sugestia odnośnie napraw? Z pewnością wpływ na to ma rozmiar niewielkiego motoru 4TNV88 .
Podaż SANY SW075 jest bardzo mała, a to z uwagi na fakt iż maszyny Sany nie są jeszcze aż tak popularne, zaś model SW075 jest stosunkowo nowy. Zdarzają się egzemplarze z roku 2022 a choćby 2021 z zerowym przebiegiem.
XCMG-Europe XC916E – 149 tys. zł netto (nowa)
Kolejna maszyna z Chin, tym razem marki XCMG-Europe. Maszyny tej firmy obecne są na całym świecie pod marką XCMG, zaś dość specyficzne wymogi rynku europejskiego doprowadziły do założenia osobnej spółki z dopiskiem Europe. Są użytkownicy, z takimi rozmawialiśmy, którzy chwalą sobie starsze modele firmy. Spisują się zwłaszcza w dość prostych zadaniach i przy niezbyt intensywnej pracy, ale są też tacy, co mają nieco odmienne zdanie.
Z pewnością cena na poziomie niecałych 150 tys. zł netto za maszynę zbliżonej klasy do zachodniej konkurencji może być kusząca, sprawdźmy jednak co kryje się pod, coraz to zgrabniej wyklepywanymi pokrywami modelu XC916E.
Po pierwsze chiński silnik Yunnei o mocy niespełna 50KM, patent ten sam co w przypadku Sany z tym, iż na motorze krajowej produkcji. Maszyna waży 4,55 tony i podnosi na wysokość 2670 mm (2400 mm przy wysypie). Obciążenie destabilizujące na wprost wynosi 3200 kg, tego na pełnym skręcie nie podano ale prawdopodobnie będzie ono zbliżone do Sany.
Nieco gorzej XC916E wypada o ile chodzi o prędkość jazdy max 18 km/h, ale są dwa zakresy oraz zwolnice w mostach. W zasadzie producent poleca współpracę z mniejszymi łyżkami z zakresy typowego dla tych ładowarek – 0,7-0,9 mł. Stylistycznie z zewnątrz maszyna przypomina nieco starsze łądowarki Volvo, zaś wnętrze inspirowane jest ładowarkami japońskimi, głównie Komatsu. Trzeba pochwalić kokpit za czytelność, schludnie rozmieszczone zegary i prosty monochromatyczny wyświetlacz.
Nie da się ukryć, iż jednym z największych atutów chińskich maszyn jest cena, nie inaczej ma się sprawa w przypadku XVMG-Europe i modelu XC916E. Jedyne 149 tys. zł netto życzy sobie P.de Heus & Zonen Greup BV za kompletnie nowy egzemplarz z 2024 roku z łyżką w komplecie.
Tak oto dotarliśmy do połowy zestawienia, przed nami jeszcze druga połowa rynku, która kryje rozwiązania nie mniej interesujące niż te, które już poznaliście jak i maszyny proste, skrojone pod odbiorcę, który nie oczekuje fajerwerków a solidnego sprzętu do codziennej pracy w obejściu.