Wielki przegląd małych ciągników. Co oferują i ile kosztują?

1 tydzień temu

,Czas i pora, by znaleźć miejsce na przegląd najmniejszych z ciągników, zwłaszcza iż gdyby zgromadzić je wszystkie w jednym miejscu, zajęłyby nie więcej, niż jeden duży o sumarycznej mocy ich wszystkich.

Zazwyczaj na łamach portalu goszczą maszyny duże lub dość duże, by poradzić sobie w polu. Warto jednak pamiętać, iż wśród czytelników jest nie tak mała przecież grupa użytkowników, dla której ciągniki o mocy 25-40 konni stanowią ich najczęściej używane narzędzie. Sadownicy, ogrodnicy i pracujący w szklarniach czy też innych budynkach gospodarczych rolnicy także potrzebują maszyn, które odciążą plecy i sprawią, iż praca będzie wydajna, dlatego tym razem przyglądamy się segmentowi maszyn, który najczęściej otwiera katalogi, a jego przedstawicieli, bez cienia wątpliwości można nazwać ciągnikami.

Oczywiście, niektórzy producenci oferują także i mniejsze maszyny 15-18-konne, jednak te zbyt blisko ocierają się o kosiarki do trawy, choć niewątpliwie starsze konstrukcje, zwłaszcza japońskie, choćby przy mocy 12 KM mogłyby zawstydzić niejednego przedstawiciela dzisiejszego segmentu 25 KM pod względem opcji i funkcjonalności.

Co trzeba zaznaczyć, tym razem skupimy się na ciągnikach stricte małych, gdyż patrząc wyłącznie po kryterium mocy, można się zdziwić, gdyż 25-konna Kubota może być znacznie tańsza niż 25-konny Lovol, pamiętajmy jednak, iż oprócz mocy ważna jest masa. W przypadku ciągników z Chin mamy do czynienia z maszynami, które stanowią współczesny zamiennik C-330, czyli de facto lekki traktor polowy. Takie ciągniki jak Lovol M254, Arbos 2025, Prokmar DF30 czy większość chińskich ciągników o mocy 25 KM ważą ponad 1,5 t do choćby 1,8 t w wariancie z kabiną, podczas gdy małe ciągniki zwykle zamykają się około 1000 kg. Stąd też przeskok cenowy.

Czołówka stawki – Nippon

Tak i cenowo jak i jakościowo, a na pewno tak widzieliby to ludzie z marketingu, jednak coś w tym jest, iż gdy mowa o małym ciągniku pierwszymi markami jakie przychodzą do głowy są te japońskie – Kubota, Iseki i Yanmar, choć w Japonii jest ich jeszcze kilka, to te najlepiej poradziły sobie poza ojczyzną i niepodzielnie panują w segmencie.

Stylistycznie Yanmar przykuwa uwagę i jest to wzornictwo, które albo pokochamy albo znienawidzimy, jednak największym atutem tych ciągników są fabryczne rozwiązania i spójność konstrukcji, materiały prasowe; Otomoto, Yanmar

Zacznijmy od tej ostatniej, z modelem SA424 stanowi najdroższą propozycję w segmencie 25 KM, ceny wariantu bez kabiny i z przekładnią HST zaczynają się od około 69 tys. zł netto. A może być jeszcze drożej, gdy wybierzemy wariant z kabiną – 89 tys. zł netto. Robi wrażenie, jednak trzeba pamiętać, iż jest to jeden z niewielu małych ciągników w całości przygotowany przez swojego producenta, w końcu silnik to też Yanmar 3TNV76-DRE, 3 cylindry 26 KM mocy przy 3000 obr/min z 1,1 L pojemności.

Masa to 842 lub 1190 kg z kabiną. Wysoka cena po części wynika również z braku skrzyni mechanicznej, ciągnik od razu jest oferowany z przekładnią HST z dwoma zakresami z wygodnym sterowaniem z pedału tył-przód. Ciągnik ma również dwie pompy (druga do skrętu), zaś wydatek głównej to 16.1 l /min, tuz kat.1 o udźwigu 713 kg. Do tego dwa wałki odbioru mocy: tylny i środkowy, oraz rozdzielacz z 2 liniami dwukierunkowymi. Oczywiście jak przystało na producenta premium, fabrycznie można ciągnik doposażyć w kosiarkę między-osiową M60 czy też przedni TUZ lub ładowacz czołowy YL210 o udźwigu 550 kg.

Iseki to klasa sama w sobie, te ciągniki mają opinię pancernych i absolutnie dożywotnio wiernych, co oczywiście odciska swoje piętno na cenie, fot. materiały prasowe; Otomoto, Iseki

Nieco tańszy (59 tys. zł netto – ROPS) Iseki TM 3217 AL to również produkt w całości przygotowany przez firmę matkę, a więc własnym silnikiem (3 cyl. 1.1 L 24KM), kabiną i wszystkim innym, w tym manualną skrzynią biegów 8×8 (AL) lub hydrostatem trzystopniowym (AHL). Masa maszyny w wariancie z ramą ROPS to 810 kg, zaś udźwig podnośnika to 600 kg ale pompa zapewnia już 20,6 l/min.

Kubota jest prawdopodobnie jednym z najchętniej kopiowanych ciągników w segmencie, a to o czymś świadczy. Japońska solidność i dopracowana konstrukcja to klucz do sukcesu, fot. materiały prasowe, Otomoto, Kubota

A co na to Kubota? Kubota na to 48 tys. zł netto i masz EK1-261, czyli najświeższą propozycję od pomarańczowych, która w stosunku do krajan oferuje większy silnik 1,3 L Mitsubishi MVS3L2 o mocy 25KM i mechaniczną przekładnię 9×3, do tego pompę 20 l/min, tylny WOM 540/540E, TUZ 750 KG i 1000 kg masy bez kabiny. Niestety podczas doboru przełożeń nie uwzględniono opcji nadbiegu do transportu więc jadąc 18,2 km/h zostaniemy daleko w tyle za poprzednikami rozpędzającymi się do niemal 25 km/h. Niemniej to właśnie Kubotę inni producenci stawiają za wzorzec, co dość łatwo jest wychwycić.

Propozycje z półwyspów

Pozostając na podobnym pułapie cenowym, przenosimy się na półwysep. Który? Najpierw koreański, gdzie również trzech producentów znanych jest najbardziej, to: LS, Kioti i TYM. Zaczynając od LS-a mamy model XJ25, który przez producenta jest zaliczany do segmentu premium. Czy faktycznie tak jest? Na pewno cena jest z tego segmentu, bowiem wariant z HST i kabiną to wydatek około 68 tys. zł netto. Dużo, ale w tej cenie w Yanmarze można zmoknąć i zmarznąć. Pamiętajmy też, iż można wybrać przekładnię mechaniczną 6×2, która zbije nieco cenę. Do napędu wykorzystano silnik Mitsubishi S3L2-Z561GT, czyli znów 1,3 o mocy 24,4 KM. WOM tylny z jedną prędkością 540, TUZ 650 KG i jedna sekcja hydrauliki z tyłu, wszystko razem waży 830kg – HST lub 845 – mech.

LS i NH Boomer w bezpośrednim porównaniu, choćby nie ma co ukrywać, kto jest autorem. Należąca do grupy LG firma ma aspiracje do walki z japońskim trio, fot. materiały prasowe; Otomoto, LS/NH

TYM i Kioti kosztują podobnie, w zależności od dilera maszyny w wariantach z HST i kabiną można szukać w przedziale 64-73 tys. netto, czyli podobnie do LS, ważne co z listy dodatkowych opcji zostało dołożone, a zwykle jest w czym wybierać. O ile w przypadku serii CX10 od Kioti, możemy wybrać między skrzynią mechaniczną 6×2 a hydrostatem (2 zakresy), o tyle TYM-a 265HST można, jak sama nazwa wskazuje, kupić jedynie z hydrostatem dwuzakresowym.

Obydwie marki bazują na własnych silnikach Kioti na silniku Daedong 3A165LWH-E, zaś TYM – Kukje A1100N2, katalogowo TYM jest mocniejszy o 0,1 KM z wynikiem 24,5 KM. Obydwa ciągniki mają dwa złącza hydrauliki z tyłu, ale Kioti oferuje 26 l/min i 739 kg na tylnym podnośniku, podczas gdy TYM tylko 15,8 l/min i 700 kg.

TYM i Kioti są odmienne stylistycznie, ale podobne konstrukcyjnie, choć każdy ma swoje indywidualne zalety, fot. mat prasowe, otomoto, TYM, Kioti

A skoro mowa o propozycjach z półwyspu, nie sposób nie wspomnieć o klasyku gatunku, jakim jest seria Boomer od New Hollanda, w tym przypadku najmniejszy z gatunku Boomer 25 za około 50 tys. zł netto w wariancie z ramą ROPS i skrzynią mechaniczną 6×2 lub 55 tys. za ROPS z dwuzakresowym HST. Co ciekawe, włoska propozycja jest bardzo lekka, bowiem Boomer 25 waży 766 kg, co za tym idzie od podnośnika nie spodziewaliśmy się więcej jak 650 kg, choć to wciąż więcej niż w Isekim.

Jest za to bardzo wolny, prędkość maksymalna to zaledwie 15 km/h, za to nadrabia hydrauliką; 30,8 l/min to wynik bardziej niż dobry. Do tego w standardzie dostaniemy WOM tylny i środkowy. Niestety w kwestii kabiny odpowiedź brzmi nie, dopiero model 35 może być wyposażony w Boomer Suite. Oczywiście produkt NH znalazł się tutaj nie tylko dlatego, iż Włochy leżą na półwyspie, ale przede wszystkim przez wzgląd na pochodzenie najmniejszych Boomerów, które są produkowane przez firmę LS.

Przebijamy 50 tys.!

Oczywiście z góry na dół, a zatem musimy znajdować się w gorących i głośnych Indiach! Jakby nie patrzeć, na naszym rynku znów trzy marki są najlepiej zadomowione: Farmtrac, Solis i VST, do których w zeszłym roku dołączyło TAFE z modelem 6028, który opisywaliśmy niedawno.

W przypadku Farmtracka i Solisa, przedstawicielami gatunku są ciągniki o oznaczeniu 26, przy czym Farmtrac oferuje atrakcyjne wyglądającą stylistkę serii NETS, podczas gdy nad Solisem jeszcze trzeba by popracować. W obydwu przypadkach pod maską pracują silniki Mitsubishi 1.3 L o mocy 25 KM, jednak Farmtrac ma więcej biegów 9×3 vs 6×2 i mocniejszy podnośnik 750 kg vs 600 kg w Solisie. Solis kusi jednak ceną około 37 tys. zł netto za model bez kabiny wobec około 40 tys. zł netto za Farmtracka bez kabiny, za kabinę trzeba dopłacić około 10 tys., podobnie w Solisie. Atutem Solisa może być wersja 26XL z przekładnią 9×9 (od 46 tys. netto ROPS) oraz model 26 HST (od 51 tys netto ROPS).

Który z trzech hinduskich maluchów najbardziej przykuwa spojrzenie? Ja w tym zestawieniu stawiam na pojedynczą parę oczu i zgrabnie narysowany ryjek Farmtraca, fot. materiały prasowe, Otomoto, Farmtrac, Solis, VST

Choć Farmtrac nie pozostaje dłużny i również ma wariant HST z trzyzakresową przekładnią, nie zapominajmy również o modelu 25G (około 100 tys. zł netto) z napędem elektrycznym.

Jest w czym wybierać, mimo to na rynku pozostało miejsce dla innej marki – VST, czy też VST/Zetor, bowiem obydwie firmy współpracują w zakresie małych ciągników. Co zatem ma przekonać w przypadku Zetora Compax CL26 lub VST Fieldtrac 927D? Cena nie jest zła – około 40 tys. netto za wariant w barwach indyjskiego producenta z ramą ROPS, ciągnik jest następcą modelu Mitsubishi VST MT270 – obydwie firmy współpracują, co interesujące pod maską znajdziemy cztery, a nie trzy cylindry silnika V4D1E5 o pojemności 1,3 i mocy 24 KM. Jest to jakiś argument wobec pyrkającej trójki.

Do tego skrzynia 6×2, akceptowalna, choć niska prędkość maksymalna 19,5 km/h, wałek tylny z dwiema prędkościami, udźwig 500 kg (ale mierzony już na kulach) przy 940 kg masy własnej, pompa 21.6 l/min; nieźle, ale obraz psują trochę suche hamulce.

Creme de la creme

To co lubimy najbardziej, cena i oczekiwania w dół. Schodząc poniżej poziomu 30-35 tys. zł netto wkraczamy na terytorium Chińskiej Republiki Ludowej i produktów często bardzo podobnych, ale ostatnimi czasy sprowadzanych na potęgę pod wszelakiej maści markami, w najróżniejszych kolorach i niestety bardzo często na własną odpowiedzialność – kupującego, bowiem sprzedający może w tak zwanym międzyczasie zwinąć manatki. Ofertę najłatwiej będzie przedstawić na przykładzie nieco bardziej ucywilizowanej marki Prokmar, która od jakiegoś czasu jest na rynku i póki co nigdzie się nie wybiera.

Chiński ciągnik z ludzką twarzą; rama, sprawdzony silnik i skrzynia, niska cena. Czy to recepta na pokonanie bardziej znanych i utytułowanych konkurentów?, fot. Otomoto

Model T25. Tak, wiem, iż ta nazwa jest jakby zajęta, ale spuśćmy na to zasłonę milczenia, oferuje autorski silnik Chengchai – będący kopią lub licencją któregoś z motorów japońskich o trzech cylindrach, pojemności 1,2 L i mocy 24 KM przy 2800 obr/min. Do tego mamy skrzynię 9×3, WOM z dwiema prędkościami i 750 kg udźwigu podnośnika.

Pompa układu roboczego ma wydatek 17 l/min zaś ciągnik waży 825 kg i kosztuje około 38,5 tys. zł netto. Na stole znajdują się także opcje dodatkowe: kabina, błotniki przednie, obciążniki, przedni TUZ, przedni WOM, ładowacz czy instalacja pneumatyczna a choćby klimatyzacja. Oczywiście w przypadku innych traktorów, jakie pojawiają się w ogłoszeniach, zwykle maszyna jest do sprzedania taka jak na zdjęciu, a więc może być odchudzona z opcji. Jednakże prawidłowością tych ofert zawsze będzie silnik 1,1-1,3 Mitsubishi (lub jego lokalna wariacja) skrzynia 9×3, rzadziej 6×2 z dość podobnym podnośnikiem – o ile nie tym samym w każdym ciągniku.

To co lubimy najbardziej traktor w pięciu smakach, odchudzone mięso à la Kubota okraszone lakierem Iseki-blue. To sprawdzony przepis, fot. fuxtec.pl

Jak w przypadku Wuboty 25KM! Tak, nie mogliśmy się powstrzymać, jest na rynku Wubota 4WD 25 KM i niestety jest inspirowana Kubotą jak w wyglądzie tak i w konfiguracji. Dlatego silnika i skrzyni nie ma co omawiać, dobrze wiecie, co napędza ten ciągnik. Jest tego za to znacznie mniej bo zaledwie 590 kg. Udźwig podnośnika to jakieś 300-400 kg, tak, diler choćby tego nie sprawdził, a producent nie podał. Ale czy to ważne, gdy maszyna kosztuje 23 495,93 zł netto? Taka bowiem cena widnieje aktualnie na stronie fuxtec.pl.

Tak właśnie prezentuje się aktualny przekrój przez jedne z najmniejszych, a z pewnością jedne z chętniej wybieranych małych ciągników, które coraz częściej znajdują nabywców, nie tylko jako maszyny podstawowe do specjalistycznej produkcji czy prac w ogrodach, stajniach lub ciasnych budynkach, ale chociażby z chęci posiadania maszyny placowej, do utrzymania porządku w obejściu. A już niebawem do tego grona ma dołączyć Ursus!

Idź do oryginalnego materiału