
Wilki coraz częściej atakują to już poważne wyzwanie – zarówno dla hodowców, jak i lokalnych społeczności. Ostatni dramatyczny przypadek wydarzył się w Dąbrówce Barcińskiej – pięć owiec zostało zabitych, jedna ciężko ranna. Ataki te przekładają się nie tylko na realne straty, ale również na poczucie bezpieczeństwa i przyszłość gospodarstw.
Wilki coraz bliżej gospodarstw
Dąbrówka Barcińska pokazuje to wyraźnie – stada atakowane są na tyłach posesji, w pobliżu zabezpieczonych owczarni. Zwykłe ogrodzenia i drzwi na ponad 1,7 metra wysokości nie stanowią przeszkody. To nie incydenty zdarzające się raz na jakiś czas – wilki robią trwające tygodniami patrole w okolicy gospodarstw. Zbliżają się coraz bardziej i coraz pewniej – zwierzęta, których miejsce w dzikim lesie brzmiało jak bajka, dziś są realnym zagrożeniem dla hodowców.
Strach, bezradność i materialne konsekwencje
W Dąbrówce Barcińskiej padło pięć owiec, a jedna została ranna – i to w gospodarstwie dobrze przygotowanym. To nie jest tylko smutna statystyka: hodowcy liczą straty – nie tylko finansowe, ale i emocjonalne. Ranna owca wymaga leczenia, reszcie spada mleczność, a zwierzęta żyją w ciągłym stresie. Tymczasem wypłaty z odszkodowań zwlekają, a urzędowe procedury są zbyt skomplikowane. Hodowcy czują, iż zostali sami z konsekwencjami ataku – nikt nie zapłaci za leczenie ani straty.
Instytucje milczą, choć zadania mają jasno określone
W Dąbrówce służby pojawiły się dopiero po fakcie – weterynaria powiatowa, RDOŚ, przedstawiciele gminy. Ale ich działania sprowadzają się często do oznaczenia terenu fotopułapkami i zestawienia formalności, bez realnego zabezpieczenia hodowców. Deklaracje o ochronie gatunku wypowiadane są bezprecedensowo, ale konkretne wsparcie – finansowe, szkoleniowe czy techniczne – albo nie nadchodzi, albo trafia zbyt późno. Ludzie zaczynają tracić wiarę w państwo, które chroni raczej wilka niż jego własnych obywateli.

Potrzeba nowych, skutecznych rozwiązań
Dąbrówka Barcińska to kolejny dowód, iż trzeba działać zdecydowanie – teraz, nie później. Potrzebne są programy wsparcia, które obejmą:
- montaż solidnych ogrodzeń i systemów odstraszających,
- wsparcie finansowe na szybkie wypłaty odszkodowań,
- dostęp do szkoleń i doradztwa – zamiast „papierologii”,
- mechanizmy prawne umożliwiające ochronę gospodarstw i odstrzał osobników faktycznie zagrażających.
Taka polityka wymaga koordynacji między instytucjami – bez pustych deklaracji i biurokratycznej zwłoki.
Wieś potrzebuje konkretnych działań, nie kolejnych obietnic
Atak w Dąbrówce Barcińskiej pokazuje, iż wilki już nie są zwierzętami odległej puszczy – stały się elementem lokalnego krajobrazu, którym coraz częściej rządzą. Polscy hodowcy czują, iż zostali sami z problemem, a ochrona gatunków nie może przesłaniać ich praw do bezpieczeństwa i pracy. jeżeli państwo nie zareaguje teraz z odpowiednią siłą, ryzykujemy nie tylko upadkiem rodzinnych gospodarstw, ale i wyrazistym konfliktem między rolnikami a ochroną przyrody. Wspólna przyszłość to wspólna odpowiedzialność – trzeba zacząć od ochrony tych, którzy hodują i żywią nas każdego dnia.