Władze miejskie nie chcą usuwać obozowisk bezdomnych, grożą nieposłuszeństwem

3 miesięcy temu

Gubernator Kalifornii, Gavin Newsom, wydał niedawno zarządzenie wykonawcze, które nakazuje usunąć obozowiska dla bezdomnych z przestrzeni publicznej w stanie. Kalifornia ma największą w USA populację bezdomnych, zaś ich koczowiska niejednokrotnie zajmują całe połacie miast, parki i ulice.

Sprzyja temu zarówno klimat, jak i do niedawna permisywna polityka władz. Te w imię „humanitaryzmu” po prostu finansowały kolejne programy, skierowane na rozwiązanie problemu. Programy te nie rozwiązały go oczywiście, ale za to znalazły zajęcie całej kategorii urzędników oraz firm-kontraktorów.

Swoje dokładały również do problemu anemiczna postawa wobec drobnej przestępczości (często w ogóle nieściganej) oraz szeroka dostępność narkotyków. W efekcie tego wszystkiego Kalifornię zamieszkuje ponad 180 tys. bezdomnych (zwłaszcza w Los Angeles i San Francisco), których ślady są wszechobecne.

Niedawno jednak Sąd Najwyższy USA orzekł, iż dopuszczalne jest po prostu usuwanie obozowisk dla bezdomnych. Precedensowy wyrok Grants Pass v. Johnson rozwiązał ręce miast i jurysdykcji dotąd skrępowanych prawną obstrukcją organizacji pozarządowych oraz aktywistów, którzy sprzeciwiali się likwidowaniu koczowisk.

Także gubernator Newsom, który wedle krytyków zasłynął dotąd wyłącznie jednym pociągnięciem walczącym z opanowaniem przestrzeni publicznej przez bezdomnych (miało to miejsce przy okazji wizyty Xi Jinpinga), zgodnie z sentencją wyroku – i ku zaskoczeniu niektórych – wydał w końcu zarządzenie, by koczowiska te usuwać.

Gubernator być może zmienił zdanie – poprzednio bowiem całe lata argumentował, iż to „niehumanitarne”. Nie zmieniły ich natomiast władze miejskie Los Angeles. Burmistrz Karen Bass (która też zasłynęła „humanitarnymi” pomysłami na to, by wszystkim było dobrze), a także kilku członków rady miejskiej zapowiedziało, iż tego nie uczynią.

Pani burmistrz ogłosiła co prawda – i to tuż po objęciu przez siebie urzędu – stan wyjątkowy w związku z bezdomnością. Służył on jednak głównie temu, by władze miejskie mogły sięgnąć po kolejne granty i fundusze.

W teorii władze Los Angeles mogą nie podporządkować się nakazowi. Mogą jednak wówczas właśnie stracić finansowanie z budżetu stanowego.

Idź do oryginalnego materiału