Własna firma kontra etat. Czas.

oszczednymilioner.pl 1 miesiąc temu

Do tej pory odnosiłem się do psychologicznych i podatkowych aspektów własnej firmy. Dzisiaj skupię się na innym aspekcie – czasowym. W obiegu istnieją bowiem dwie szkoły, według jednej – jeżeli chcesz oszczędzić czas, załóż firmę, a druga mówi coś wręcz przeciwnego – przedsiębiorca pracuje od rana do wieczora i … do śmierci, a pracownik przynajmniej ma urlop.

No dobrze, przedstawiłem poglądy, a co sam o tym sądzę? W każdej plotce jest ziarnko prawdy.

Przypadek 1. Leń i kombinator. Mój własny kuzyn, wolny ptak. Prowadzi firmę budowlaną i ma czas na mnóstwo pozafirmowych aktywności. Jak on to robi? Ano pracuje na luzie. Bierze dobrze płatną i prostą fuszkę, po znajomości, otwiera front robót i przez 2-3 miesiące cyka po 1-2 dni w tygodniu. Niby coś się dzieje, ale mówimy o 20 godzinach/tydzień (85 godzin/miesiąc) czyli odpowiedniku pół etatu. Potem wystawia fakturę na 20 tys. zł + refakturuje materiały i ma luz. Oczywiście wystawienie faktury odbywa się wtedy, gdy ma aktywną dg, bo przez 2/3 roku ona sobie wisi lub jest zamknięta. Dzięki temu mamy:

  • 20 tys. zł przychodu,
  • 5 tys. podatków i składek,
  • 15 tys. zł zysku.

Bilans? 5 tys. zł netto miesięcznie głowy nie urywa, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż za pracę 2 dni w tygodniu – całkiem nieźle. Tak, ten człowiek ma mnóstwo czasu w życie. Pójście na etat, kompletnie mu nie w głowie.

Przypadek 2. Pracuś. Prowadzi biznes tak – pobudka o 5, od 5.30 do 22 w warsztacie, ciągle telefony i tak 6 dni w tygodniu. 10 dni w miesiącu spędza na urlopie i etatowcy widzą właśnie tę część (oraz ogromne dochody), myśląc – „przedsiębiorca, to ma dobrze”. Natomiast ten gość pracuje 16,5 godziny dziennie, przez 17 dni w miesiącu, de facto 280 godzin/m-c, podczas gdy pełny etat zawiera ich 170 oraz 20 dni roboczych. Kiedy widzą te liczby, ludzie zazdroszczący firmy i zysku, trochę spuszczają z tonu, wcale nie mają ochoty tak harować.

Przypadek 3. Proste prace. Na etacie w markecie zarobisz minimalną. W wielu biurach – podobnie. Dopóki nie masz 26 lat – ok, da się za to żyć, ale schody zaczynają się po przekroczeniu progu. 170 godzin i ca. 3500 zł na rękę, daje 20 zł/godzinę. kilka lepiej wypadają ci, którzy mogą się pobrudzić lub nabyli doświadczenia. Może dostaną bonus +20%. Niby jest płatny urlop (2 dni/m-c), niby można pójść na zwolnienie (ale średnia, która budzi wątpliwości przedsiębiorcy wynosi (0,5 dnia/m-c). W efekcie mamy 20 dni/m-c i 160 godzin (już po L4). Pracujemy 2/3 tygodnia/miesiąca/roku. W firmie da się to rozwiązać inaczej. Najpierw pracujemy brygadą. Właściciel ma dajmy na to 40 zł/godzinę z własnej pracy i po 10 zł z pracy każdego pracownika. jeżeli pracują równo, te 160 godzin właśnie, zarabia 70 zł/h (przy trzech zatrudnionych). A może też zostać sam lub „ze szwagrem” i pracować 15 dni w miesiącu, ale intensywnie. Wtedy przez cały czas przerabia 150 godzin, ale wyższa stawka godzinowa pozwala mu żyć lepiej, pracując mniej. choćby jeżeli dołoży 10 godzin na biurokrację i zapłaci składki.

Przypadek 4. Prace wymagające wiedzy i doświadczenia. Od rzemieślnika do wolnego zawodu. Tutaj następuje pełna dowolność. W teorii. W praktyce większość pracuje w modelu: 10 godzin dziennie od pn -soboty, bez urlopu. W ten sposób 60 godzin tygodniowy = 1,5 etatu (a jeżeli wyłączymy zwolnienia i urlopy, choćby więcej). Czy jednak da się inaczej?

I tutaj zatem nie mamy oczywistej odpowiedzi, chociaż stawki godzinowe w firmie mam przez cały czas lepsze niż za dupogodziny na etacie.

Natomiast skupiając się na czasie widzę jedną prawidłowość – w firmie zyskujemy często dość elastyczne możliwości kształtowania czasu pracy. Mogę pracować w nocy, na urlopie (tak zresztą robię), natomiast etat ogranicza nas ramami czasowymi i wymaganiami pracodawcy (zazwyczaj). Dlatego przedsiębiorcy sprawiają wrażenie wyluzowanych, ponieważ spokojnie mogą w południe pójść sobie do parku, a nikt nie widzi, iż mają już za sobą 6-7 odpracowanych godzin. Podobnie będzie z urlopem. W biurach miałem go sporo, ale to tylko pozór, bo za każdym razem muszę prosić, dopasowywać się do współpracowników itp. We własnej firmie chce wolne, biorę wolne, tylko… muszę je odpracować wcześniej lub później.

Zakończę jednak jeszcze inną konkluzją. Najlepszą optymalizację czasową gwarantuje kapitał (żeby zarobić 5 tys. zł miesięcznie na obligacjach, muszę poświęcić 2 godziny rocznie i dysponować ok. 0,75 mln zł) . I o tym staram się pisać na blogu. Ani własna firma, ani etat nie zagwarantują takich stawek, trzeba jednak przekroczyć pewien próg.

Idź do oryginalnego materiału