Wojna handlowa nabiera impetu: Chiny grożą i wprowadzają restrykcje

3 miesięcy temu

Chiny grożą Unii Europejskiej kolejnymi utrudnieniami handlowymi. Mają one być wymierzone w europejski sektor lotniczy oraz rolnictwo. Zapowiedź ta pojawiła się po tym, jak w tym tygodniu wprowadzono dodatkowe restrykcje w odniesieniu do eksportu chińskiego sprzętu lotniczego i takich technologii.

Jak wynika z listu, który chińskie Ministerstwo Handlu wysłało do komisarza UE odpowiedzialnego za handel, Valdisa Dombrovskisa, Państwo Środka gotowe jest do wojny handlowej z UE. I to w dodatku do już trwającego konfliktu celno-technologicznego z USA.

W swym piśmie Ministerstwo w imieniu Pekinu wezwało Unię do „resetu”. Chiny przekonują jednak do tego, przedstawiając listę gróźb w stosunku do europejskich eksporterów. „Reset” miałby zaś polegać na zniesieniu ograniczeń wobec eksportu z Chin i szerszym otwarciu europejskiego rynku

Aby zapobiec „eskalacji”, Pekin w szczególności żąda, by Unia zamknęła kwestię prowadzonych śledztw w sprawie chińskich praktyk dumpingowych. Chodzi tutaj o sprowadzane na Stary Kontynent samochody elektryczne, rury stalowe, wyposażenie elektroniczne (jak m.in. kamery monitoringu) czy niektóre produkty spożywcze (wanilia, czosnek).

Rzecz w tym, iż zaskakująco niskie ceny chińskich towarów wiąże się ze świadomą polityką władz w Pekinie. Chińskich eksporterów podejrzewa się o korzystanie z szerokiego zakresu rządowych subsydiów, które pozwalają im utrzymywać dumpingowe ceny. Śledztwo w tej sprawie UE wszczęła jesienią zeszłego roku.

Jego wyniki, których publikacja ma nastąpić niedługo, mogłyby zaowocować wprowadzeniem ceł antydumpingowych. Oczywiście możliwość ta wywołuje irytację chińskich władz. Grożą one retorsjami wymierzonymi w europejską żywność – jej eksport do Chin odpowiada za 6,4% obrotów branży rolniczej.

Same w odwecie otworzyły też własne śledztwo w sprawie europejskich (a zwłaszcza francuskich) praktyk dumpingowych w odniesieniu do… koniaku. Produkt ten (czyżby uznany za strategiczny) cieszy się, podobnie jak i inne europejskie alkohole, coraz większą popularnością w Chinach.

Kraje europejskie w ostatnim czasie próbowały podejmować działania w celu zmniejszenia ogromnego deficytu handlowego, jaki mają w relacjach z Chinami. Chodzi o prawie 300 miliardów euro. Co oczywiste, Pekin reaguje z rozdrażnieniem na podobne pomysły i dąży do utrzymania swojej dominującej pozycji eksportowej.

Idź do oryginalnego materiału