Wojna handlowa nabiera tempa

2 tygodni temu

Donald Trump zapowiedział znaczące podniesienie ceł na inne kraje. W lewej kolumnie znajdują się “pseudo-cła” które partnerzy USA nakładają na Amerykę, a po prawej stronie w złotej kolumnie jest odpowiedź USA.

Znaczna część lewej kolumny to fake-newsy, ale do tego Amerykanie już nas przyzwyczaili od kilku miesięcy. Np. VAT w UE policzyli jako “cło”, czy arbitralnie uznali, który kraj ma za słabą walutę. Jest to po prostu naciągane.

Czy historycznie takie posunięcia pomagały USA?

Przeanalizujmy dwa ostatnie przypadki nałożenia znacznych ceł przez USA na partnerów, są to:

  • Ustawa Smoota-Hawleya (1930)
  • Ronald Reagan i cła wobec Japonii (lata 80.)

Ustawa Smoota-Hawleya (1930)

Po krachu na giełdzie w 1929 r. w USA zawitał Wielki Kryzys. Amerykanie uznali, iż będą chronić krajową produkcję i nałożoną cła na ponad 20 000 towarów. Przeciętna stawka celna wzrosła z ok. 38% do ok. 59%. Kraje Europejskie i Kanada nałożyły cła odwetowe. W efekcie doszło do globalnego spadku handlu międzynarodowego o ok. 60% w latach 1929–1934. W tym czasie kryzys w USA uległ zaostrzeniu.

Historycy raczej są zgodni – ustawa Smoota-Hawleya doprowadziła do pogorzenia się sytuacji. W 1934 r. prezydent Roosevelt zaczął proces odwracania tej polityki (Reciprocal Trade Agreements Act).

Ronald Reagan i cła wobec Japonii (lata 80.)

W latach 70. i 80. Japonia błyskawicznie rozwinęła przemysł w tym elektronikę i motoryzację. Eksport Japonii do USA rósł dynamicznie, a USA miały gigantyczny deficyt handlowy. Amerykańskie firmy (zwłaszcza motoryzacyjne – GM, Ford, Chrysler) traciły udziały w rynku.

W 1983 roku Reagan zwiększył cła na japońskie motocykle – stawki wzrosły z 4,4% do 49,4%. Miało to na celu uratować Harley-Davidsona, który wtedy był bliski bankructwa. Co więcej, wywierano presję na dobrowolne ograniczenia eksportu (VER – Voluntary Export Restraints), bo Reagan też nie chciał otwartej wojny handlowej. Japonia zgodziła się ograniczyć eksport samochodów do USA.

Jakie były efekty tych działań?

Krótkoterminowo uratowano Harley-Davidsona – firma zrestrukturyzowała się i wróciła do generowania zysków. Inne amerykańskie firmy uzyskały czas na dostosowanie.

Natomiast długoterminowo japońskie firmy zaczęły budować fabryki w USA – np. Honda w Ohio, Toyota w Kentucky. Pomogło to Japonii ominąć ograniczenia eksportowe, a jednocześnie stworzyło miejsca pracy w USA. Nie rozwiązało jednak trwałych problemów konkurencyjności przemysłu amerykańskiego.

Co chcą osiągnąć Stany Zjednoczone?

Prawdopodobnie administracja USA liczy na efekty batalii celnej z lat 80. Polegałoby to na tym, iż firmy z Europy, Kanady i innych państw będą przenosić się do USA wzbogacając ten kraj, kosztem swoich ojczyzn. To stawia UE przed wyzwaniem – ewidentnie musimy adekwatnie na to odpowiedzieć, inaczej trudno będzie utrzymać bieżący standard życia. Jednak będzie trudno, bo w UE konsensus jest taki, iż biznes musi być odpowiednio uregulowany.

Dotychczas spora część państw świata Zachodu zgadzała się w tematach odnośnie regulowania korporacji i dbania o równowagę między prawami pracowników i „wielkiego kapitału”. Jednak teraz wygląda na to, iż zaczynamy wyścig w dół – kto da wielkim koncernom więcej przywilejów.

Amerykanie swoją polityką mówią: przenieście się do nas, na naszym rynku nie ma ceł i tylu regulacji. Znaczna część europejskich firm rozważa przeniesienie się do USA. W tych uwarunkowaniach w Europie musi zmienić się bardzo dużo, żeby wszystko zostało (z grubsza) po staremu. Wygląda na to, ze szykują się duuuże zmiany i to nie tylko w obronności.

Idź do oryginalnego materiału