Wojna z Iranem to triumf Trumpa. „Chiny i Rosja bezradne”

3 dni temu

„Nie było żadnej improwizacji. Trump trzymał się swojego deadline’u” – ocenia rozwój wypadków na Bliskim Wschodzie Thomas O’Donnell, ekspert ds. energetyki i geopolityki z amerykańskiego think-tanku Wilson Center. „Atak Izraela i USA na Iran nie był spontaniczną eskalacją. Akcja była najpewniej planowana od miesięcy – być może jeszcze przed głośną wizytą Donalda Trumpa w Arabii Saudyjskiej” – dodaje ekspert.

„Celem USA było osłabienie zdolności Iranu do projekcji siły w regionie – zarówno nuklearnej, jak i konwencjonalnej” – podkreśla ekspert.

„Uderzenia nie ograniczały się do infrastruktury. Amerykanie od dawna zdają sobie sprawę, iż prawdziwy efekt daje eliminacja ludzi: inżynierów, naukowców, technokratów. I wygląda na to, iż ta kadrowa „dekapitacja” w dużej mierze się udała” – dodaje.

Znakiem zapytania była reakcja Iranu

Thomas O’Donnell Zastrzega, iż reakcja Iranu wcale nie była oczywista.

„Gdyby ajatollahowie uznali, iż stawką jest nie presja, ale zmiana reżimu – wszystko mogło potoczyć się inaczej. Wystarczyłby atak na infrastrukturę energetyczną Arabii Saudyjskiej lub Kataru, albo blokada Cieśniny Ormuz (nawet czysto psychologiczna – wzrost ubezpieczeń morskich paraliżuje tankowce). Wystarczyłoby kilka dni realnego chaosu, a światowe rynki ropy i gazu eksplodowałyby. Europa, szczególnie uzależniona od LNG z Kataru, ucierpiałaby najbardziej” – tłumaczy amerykański ekspert.

„Ale nic takiego się nie wydarzyło. Atak Iranu na amerykańską bazę w Katarze był, jak się okazuje, głównie teatralny – wcześniej ostrzeżono Amerykanów, uniknięto ofiar, a Teheran niemal natychmiast zgodził się na propozycję zawieszenia broni przekazaną przez Katar. Trump, w przypływie furii, miał choćby nakazać Izraelowi zawrócenie bombowców” – przypomina Thomas O’Donnell.

Teheran ratował swoją twarz

Dlaczego Iran się cofnął? Zdaniem analityka władze w Teheranie zrozumiały, iż dalsza eskalacja mogłaby skończyć się nie tylko wojskowym nokautem, ale i utratą twarzy.

Tym bardziej, iż – jak ujawniono – jeszcze przed eskalacją specjalny wysłannik USA pięciokrotnie spotkał się z irańskim ministrem spraw zagranicznych, negocjując nową wersję porozumienia nuklearnego.

Trump stwierdził, iż idzie to zbyt wolno, wobec wysuniętego przez niego ultimatum: „60 dni albo bombardowania”. Gdy mijał dzień 81. – dał zielone światło Izraelowi” – zaznacza O’Donnell.

Jak dodaje, premier Izraela Benjamin Netanjahu też może być zadowolony. „ Buduje bezpieczeństwo narodowe metodą „krótkich wojen”, niczym Bismarck. Z tą różnicą, iż Bismarck nie przesiedlał całych populacji. Dla USA to z kolei element szerszej układanki: eliminacja irańskich przeszkód w tworzeniu nowej architektury bezpieczeństwa z Izraelem i państwami Zatoki, oraz – co ważniejsze – przeniesienie uwagi z Bliskiego Wschodu na „rywalizację mocarstwową” z Chinami i Rosją” – wyjaśnia ekspert.

Rosja i Chiny nie zrobiły nic

Pytany o stanowisko Rosji i Chin, podsumowuje je krótko: nie zrobiły nic. „Putin ogłosił, iż Iran nie dostał systemów przeciwlotniczych S-400, bo… nie był nimi zainteresowany. Pekin zaś – jeżeli nie liczyć wyrażenia niepokoju o własne dostawy ropy – milczał” – podsumowuje Thomas O’Donnell.

Tymczasem Arabia Saudyjska, jak zauważa, jeszcze przed konfliktem, zniosła dobrowolne limity produkcji OPEC+. „Wtedy wydawało się to nielogiczne – dziś wygląda jak genialny manewr: zwiększyć podaż, zanim dojdzie do wojny, by zapobiec panice cenowej. To także mogło być elementem szerszej gry USA: zmiękczyć rynki przed ewentualnym ciosem w rosyjską ropę. Dodatkowy bonus? Amerykańsko-izraelskie uderzenia najprawdopodobniej zatrzymały irańskie dostawy broni dla Rosji. Teheran na razie nie będzie w stanie pełnić roli zbrojowni dla Moskwy” – przewiduje analityk.

„Podsumowując, wszystko wskazuje na to, iż operacja była przygotowywana długo. Nie było żadnej improwizacji. Trump trzymał się swojego deadline’u i może teraz – wraz z Netanjahu – ogłosić, iż każdy nowy deal z Iranem to ich zwycięstwo. choćby jeżeli będzie bardzo podobny do porozumienia Baracka Obamy (JCPOA). najważniejsze dla jastrzębi będzie to, iż Iran został osłabiony – a w nowej umowie być może znajdą się zapisy o jego dronach i rakietach” – mówi O’Donnell, konkludując: „Tym razem się udało. Ale wszyscy – Iran, USA, Izrael, Arabia Saudyjska – wiedzą, po jak cienkim lodzie stąpali. I iż następnej takiej partii może już nie da się zagrać bez masowych ofiar”.

Idź do oryginalnego materiału