"Wrogi ruch". Prezes Rafako grzmi: Nie było wsparcia dla firmy

19 godzin temu
Zdjęcie: Teren zakładu Rafako w Raciborzu Źródło: PAP / Zbigniew Meissner


Wykonanie takiego wrogiego ruchu wobec naszej spółki było zrobione rękami spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa – mówi prezes Rafako Maciej Stańczuk.


Rafako zdecydowało o niezwłocznym złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości w związku z utratą umiejętności wykonywania wymagalnych zobowiązań. Powodem upadłości jest – według komunikatu spółki – utrata "zdolności do wykonywania wymagalnych zobowiązań, która ma charakter trwały, a tym samym oznacza, iż została spełniona przesłanka upadłościowa".


Spółka wydała obszerny komunikat, w którym tłumaczy swoją decyzję. Jednym z powodów utraty płynności jest brak możliwości uzgodnienia z najważniejszymi wierzycielami zasad zmiany zobowiązań na akcje spółki lub innych, alternatywnych, scenariuszy restrukturyzacji zobowiązań, które pozwoliłyby odzyskać zdolność pozyskiwania finansowania zewnętrznego na realizację przyszłych zamówień. W ocenie zarządu, podjęcie uchwały o niezwłocznym złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości jest w obecnych okolicznościach jedynym możliwym rozwiązaniem umożliwiającym ochronę prawnie uzasadnionych interesów zarówno Rafako, jak i wszystkich jego interesariuszy, w szczególności jego wierzycieli, akcjonariuszy oraz pracowników. W Rafako zatrudnionych jest około 900 osób.


Minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski powiedział w TOK FM, iż odpowiedzialność za sytuację w firmie spoczywa na jej zarządzie, ponieważ Rafako nie jest kontrolowane przez jego resort.


Stańczuk: Oczywiście mam pretensje


Tymczasem prezes Rafako Maciej Stańczuk w rozmowie z money.pl wskazuje jednak, iż dla firmy nie było wsparcia ze strony resortu przemysłu. – Premierowi Tuskowi zawdzięczamy bardzo dużo. Tej spółki już by nie było półtora roku temu, gdyby nie interwencja werbalna premiera, która umożliwiła wtedy de facto, iż usiedliśmy do stołu negocjacyjnego z Tauronem i wypracowaliśmy ugodę w sprawie budowy bloku 910 MW w Jaworznie i jego uruchomienia – mówi.


Stańczuk stwierdza, iż "trudno wymagać od premiera, który zajmuje się sprawami państwa, a w ostatnich dwóch tygodniach wiadomo, iż przede wszystkim katastrofą powodziową, żeby się zajmował sprawami pojedynczej spółki".


– Państwo powinno w jakiś sposób działać i kontrolować spółki Skarbu Państwa. Tych spółek mamy masę, stanowczo za dużo. I te spółki chyba są przez kogoś kontrolowane. Spółka JSW Koks to spółka córka koncernu JSW, czyli największej grupy górniczej w Polsce. jeżeli się pan mnie pyta, czy mam pretensje do kogoś, to oczywiście – w tym sensie, iż – mimo wielu prób kontaktu również z organem nadzorującym spółki JSW Koks i samym JSW – nie doszło do spotkania – wskazuje prezes Rafako.


"Nie znaleźli chwili na rozmowę"


– Nie rozumiem też, iż urzędnicy państwa polskiego nie znajdują chwili czasu w rozmowę i pozwalają, żeby stosowane były jakieś zupełnie dzikie i wrogie metody zabijające funkcjonowanie spółek. Decyzja, którą podjął zarząd JSW Koks, jest po prostu działaniem również na szkodę ich spółki – nie kryje oburzenia Maciej Stańczuk.


Jak dodaje, Rafako zabrano "55 milionów złotych, egzekwując zabezpieczenie kontraktu. My uważamy, iż zrobili to w sposób bardzo, bardzo wątpliwy. W ten sposób się nie działa i nie podejmuje takich decyzji w sytuacji, kiedy jest sfinalizowane 99 proc. projektu inwestycyjnego, bo tym ostatnim elementem była już synchronizacja budowanego przez nas bloku z siecią".


Czytaj też:Polski gigant składa wniosek o upadłość. Pracę może stracić 900 osób
Idź do oryginalnego materiału