Wybory w Rumunii obnażają nieuczciwe działania UE. Twórca Telegram miał otrzymać ultimatum

cryps.pl 6 godzin temu
Zdjęcie: Pavel Durov


W czasie, gdy Polacy głosowali w I turze wyborów prezydenckich, Rumuni wybierali głowę państwa w II turze. Założyciel platformy Telegram Paweł Durow oskarżył teraz szefa francuskiego wywiadu Nicolasa Lernera o próbę ingerencji w kampanię wyborczą w tym drugim kraju.


  • Wybory w Rumunii wygrał Nicusor Dan.
  • Durow sugeruje, iż w wybory starały się ingerować francuskie służby.

Wybory w Rumunii

W Rumunii od miesięcy dzieje się coś dziwnego: najpierw w grudniu Sąd Najwyższy anulował I turę, która odbyła się w listopadzie. Powód? Wygrał ją radykalnie prawicowy Călin Georgescu, który miał problem z wyjaśnieniem, jak sfinansował swoją kampanię. Potem na jaw wyszło, iż został „podpompowany” przez ugrupowanie centrolewicowe, które chciało w ten sposób rozproszyć prawicowy elektorat. To trochę tak, jakby w Polsce Platforma Obywatelska po cichu wspierała Sławomira Mentzena lub Grzegorza Brauna, by kandydaci ci zabrali głosy Karolowi Nawrockiemu.

Anulowano więc I turę i zorganizowano ją po raz drugi – tym razem Georgescu nie mógł kandydować. Tyle iż znowu stało się coś zaskakującego: zdecydowanie wygrał ją prawicowy i niechętny Unii Europejskiej George Simion. Zdobył aż 40,96% głosów ,czyli dwa razy więcej niż jego rywal, prounijny burmistrz Bukaresztu Nicușor Dan (wynik: 20,99%).

W niedzielę 18 maja odbyła się II tura i – tak, tak – znowu nie obyło się bez kontrowersji. Ogromna przewaga Simiona stopniała: przegrał walkę o prezydenturę i to różnicą aż 7 pkt. procentowych! Tak, nie tylko stracił 20-punktową przewagę, a do tego przegrał aż 7 pkt. proc..

Wybory zostały zmanipulowane?

Wszystko to prowokuje pytanie, czy przypadkiem w Rumunii nie doszło do „cudu nad urną”. Komentatorzy tłumaczą sukces Dana tym, iż po prostu zmobilizowano elektorat przeciwny Simionowi, który przestraszył się, iż ten zacznie prowadzić politykę antyunijną.

Paweł Durow, założyciel Telegram, rzuca na sprawę jeszcze inne światło.

Tej wiosny w Salon des Batailles Hotelu de Crillon [w Paryżu] Nicolas Lerner, szef francuskiego wywiadu, poprosił mnie o zablokowanie [na Telegramie] w Rumunii głosów konserwatywnych przed wyborami

– napisał biznesmen w niedzielę późnym wieczorem na platformie X. Miał odmówić wprowadzenie tego wymogu w życie.

This spring at the Salon des Batailles in the Hôtel de Crillon, Nicolas Lerner, head of French intelligence, asked me to ban conservative voices in Romania ahead of elections. I refused. We didn’t block protesters in Russia, Belarus, or Iran. We won’t start doing it in Europe.

— Pavel Durov (@durov) May 18, 2025

Jak na razie służby francuskie nie odniosły się do oskarżenia.

Sam prezydent Emmanuel Macron nie krył jednak, iż jest mu bliżej do Dana, który zamieścił choćby na swoim profilu na Facebooku krótki film ze swojej rozmowy online z francuskim politykiem. Macron mówił też, iż najważniejsze jest dla niego, by Paryż miał w Bukareszcie proeuropejskiego partnera, z którym będzie można współpracować w obszarze bezpieczeństwa i gospodarki.

Cała sprawa nabiera dodatkowej pikanterii, gdy dodamy, iż Durow został aresztowany we Francji w sierpniu 2024 r. Macron zaprzeczył, iż aresztowanie miało charakter polityczny, choć sprawa była bardzo dziwna. Założyciela Telegram oskarżono o współudział w wielu przestępstwach, bo… z jego aplikacji korzystali przestępcy. To tak jakby oskarżyć o morderstwo producenta noża, którym ktoś zabił swoją ofiarę.

Co zaś dokładnie stało się w niedzielę w Rumunii? Raczej nikt nie sfałszował tam wprost wyborów, ale wiele wskazuje na to, iż po prostu zrobiono wiele, by wpłynąć na wynik w inny sposób. Uruchomiono w tym celu wielką kampanię propagandową.

Idź do oryginalnego materiału