Wygrana prawicy to często tylko kosmetyczna zmiana

1 miesiąc temu

Nie milkną echa aresztowania ks. Michała Olszewskiego SCJ, które miało miejsce w związku z oskarżeniem o malwersacje finansowe przy realizacji projektu Fundacji Profeto finansowanego przez Fundusz Sprawiedliwości. W miniony weekend o Funduszu Sprawiedliwości dyskutował także Tomasz Wróblewski w Kanale Zero. Przy okazji wyborów do Europarlamentu dyskusja toczyła się wokół nielegalnej migracji, która przelewa się przez Polskę i dyrektywy budynkowej w ramach „Zielonego Ładu”, która grozi niedługo wywłaszczeniem ludzi z mieszkań bądź domów. Dlaczego dzisiaj rozmawiamy o takich problemach?

Agnieszka Huf, odnosząc się do aresztowania ks. Olszewskiego, napisała w „Gościu Niedzielnym”, iż „kwestia winy czy niewinności to nie sprawa wiary, ale faktów”. Ma rację, ponieważ wielu wydało już swoją opinię na temat niewinności lub winy podejrzanego. Oliwy do ognia dodała z pewnością informacja o liście Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry, aby ten powstrzymał się od wydawania pieniędzy z tego funduszu na okres kampanii przedwyborczej.

Nie byłoby dzisiaj problemu Funduszu Sprawiedliwości, gdybyśmy zmodyfikowali pojęcie trzeciego sektora. Powszechnie przyjmuje się, iż organizacje pozarządowe to te, które nie są nastawione na zysk i nie stanowią elementu struktury państwa. I tu jest pies pogrzebany. Organizacje pozarządowe nie powinny być w ogóle finansowane z budżetu państwa. Gdyby były prywatne, nie byłoby dzisiaj sprawy ks. Olszewskiego. Dotacje dla fundacji i przedsiębiorców to nie tylko błędna alokacja środków podejmowana przez państwowego urzędnika, ale także uzależnienie od państwa.

Temat migracji był nie tylko tematem przewodnim w Polsce. Austriacka Partia Wolności (FPÖ), zwycięzca eurowyborów w tym kraju, proponuje powołanie europejskiego komisarza ds. remigracji. „Remigracja” to słowo tabu, podobnie jak do niedawna teoria „wielkiej podmiany”, ale jak zauważył Andrzej Gwiazda, pojęcia te wychodzą dzisiaj z politycznego czyśćca. Problemem nie jest jednak migracja. To skutek innego problemu, który przychodzi wraz z postępem i nowoczesnością.

Obecny ruch migracyjny w Europie nie ma nic wspólnego z wolnym przemieszczaniem się, a ekonomia z wolną przedsiębiorczością. Przyjęcie migrantów nie ma na celu tworzenie nowego świata przez wolnych ludzi, ale naprawę systemu społeczno-gospodarczego, który przestał działać z powodu kryzysu demograficznego. Komentując niedawny zjazd prawicy w Budapeszcie, Elon Musk trafnie zauważył, iż teoria „wielkiej podmiany” nie odnosi się do fundamentalnej kwestii, jaką jest niski wskaźnik urodzeń w Europie i Azji, a to on jest główną przyczyną otwarcia się Europy na migrantów.

Piotr Palutkiewicz w programie „Punkt Widzenia” w Polsat News zwrócił uwagę, iż niski wskaźnik dzietności w Europie jest skutkiem nadopiekuńczości rodziców. Słuszna uwaga, ale rzeczy należy nazwać po imieniu i wskazać adekwatnego winnego. Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus pisał, iż „interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur”. Dzisiaj człowiek jest uzależniony w dużym stopniu od państwa, a ten układ nie jest ani zdrowy, ani naturalny. Tylko wolny człowiek jest kreatywny.

Ten brak wiary w kreatywne możliwości człowieka zrodził w głowach brukselskich biurokratów projekt „Zielonego Ładu”. Z klimatem nie należy walczyć, ponieważ ten ciągle się zmienia. Bjørn Lomborg, autor książki Fałszywy alarm twierdzi, iż prawdopodobieństwo, iż człowiekowi uda się nam te zmiany zatrzymać, jest niewielkie. Nie warto w to inwestować naszego kapitału, który powinien być przeznaczony na inne, ważniejsze dla świata cele. Do klimatu można się zaadoptować. Państwo musi jednak pozostawić jednostce swobodę działania, gdyż rozwiązanie problemów przez miliony wolnych ludzi jest bardziej prawdopodobne i tańsze.

Od marca jestem w Santiago de Chile. Na platformie społecznościowej X obserwuję arcybiskupa Santiago, Fernando Chomali, syna palestyńskich imigrantów, inżyniera budownictwa i bioetyka z wykształcenia. Zabierając głos w sprawie eutanazji w reakcji na stanowisko prezydenta Gabriela Borica, który opowiedział się za przyspieszeniem prac nad ustawą legalizującą „dobrą śmierć”, arcybiskup powiedział: „Eutanazja to rozpaczliwy krzyk osoby, która czuje się samotna”. Pokazuje to, jak pod wieloma względami Chile jest podobne do Europy. Samotność jest pochodną kryzysu demograficznego. Mediana wieku statystycznego Polaka wynosi 42 lata, a w Chile 36 lat i jest najwyższą w Ameryce Południowej.

Podczas niedawnego pobytu w Europie prezydent Chile wyraził zaniepokojenie wygraną prawicy w wyborach do europarlamentu, mając nadzieję, iż ta fala politycznych przetasowań w Europie nie dotrze do Ameryki Południowej. Wygrana prawicy nie oznacza jeszcze otwarcia się na wolny rynek i odejścia od socjalizmu. Na dzisiejszej scenie politycznej to często tylko kosmetyczna zmiana. Hans-Herman Hoppe ma rację, przypominając nam, iż wygrana prawicy nie wystarczy i to, co należy ciągle robić, to systematycznie ograniczać władzę rządu. Cesarzowi, co cesarskie, Bogu, co boskie.

Idź do oryginalnego materiału