Zmarły w czwartek rano górnik to jeden z kilkunastu poszkodowanych w wypadku, który przewieziony został od razu do siemianowickiej oparzeniówki.
– W związku z rozległym oparzeniem dróg oddechowych, jego stan od kilku dni się znacznie pogarszał. Górnik przebywał na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii i miał oparzenia 50 proc. powierzchni ciała, w tym oparzenia trzeciego stopnia – poinformował rzecznik placówki Wojciech Smętek.
ZOBACZ: Wypadek w kopalni Knurów-Szczygłowice. Trzeci z górników nie żyje
W szpitalu w Siemianowicach hospitalizowanych jest nadal sześciu górników. W szpitalu w Krakowie przebywają dwie osoby.
Śląsk. Zapalenie metanu w kopalni Knurów-Szczygłowice
W kopalni Knurów-Szczygłowice Ruch Szczygłowice 22 stycznia w godzinach porannych doszło do zapalenia metanu. W zagrożonym rejonie przebywało 44 pracowników, wszyscy zostali wydobyci na powierzchnię. W wyniku wypadku poszkodowanych zostało łącznie 16 osób.
Władze kopalni podawały, iż do zdarzenia doszło najpewniej w ścianie numer XVII, pokład 405/1, na poziomie poniżej 850 metrów.
ZOBACZ: Wstrząs w kopalni w Radlinie. Nie żyje górnik
– Ze wstępnych informacji wynika, iż w przypadku KWK Knurów-Szczygłowice Ruch Szczygłowice mówimy o zapaleniu metanu, ale w pewnej odległości od pracującej maszyny. Czekamy na możliwość wizji, która będzie decydowała o przyczynach tego zdarzenia – informował wtedy Adam Rozmus, wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Jak przekazał, monitoring sieci wentylacji wskazywał na podwyższony poziom tlenku węgla, co mogło świadczyć o sytuacji pożarowej. Według Rozmusa ściana, gdzie doszło do wypadku, znajduje się w odległości około dwóch kilometrów od szybu.
Kopalnia Knurów-Szczygłowice należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej.