Średnio o 3,4 proc. zdrożały mieszkania w sześciu największych miastach Polski w lutym, jeżeli porównamy ich ceny z tymi obowiązującymi 12 miesięcy wcześniej. Jedynie w dwóch metropoliach – Warszawie i Krakowie – widniejące w ogłoszeniach kwoty za lokal obniżyły się pierwszy raz od trzech lat.
W przypadku stolicy spadek sięgnął symbolicznych 0,3 procenta, bardziej odczuć mogli go krakowianie, bo wynosi u nich 3,3 procenta. Powyższe dane, opublikowane przez Polski Instytut Ekonomiczny, nie sprawiły jednak, iż w Małopolsce wszyscy są zadowoleni z sytuacji na rynku mieszkaniowym. Zakup własnego dachu nad głową to wciąż niebagatelny wydatek – zwłaszcza, iż w naszym kraju do najniższych nie należą również koszty kredytów.
Horrendalnie drogie mieszkania. „300 tys. kredytu, a trzeba spłacać milion”
Czy w związku z tym rządzący powinni wrócić do pomysłu dopłacania Polakom do rat, co obowiązywało przy programie „kredyt 2 procent”? A może to państwo, zamiast deweloperów, musi zająć się budową mieszkalnych bloków? Między innymi takie pytania reporter Wiktor Kazanecki zadał mieszkańcom i mieszkankom Krakowa w nowym odcinku „Co sondzisz?”, czyli sondy ulicznej Interii.
Według pani Kingi dopłaty do kredytów trzeba znów wprowadzić, ponieważ ceny mieszkań „są takie, iż tak naprawdę nikogo nie stać” na własne lokum. – Wystarczy popatrzeć choćby na oprocentowanie kredytów w Europie. Jak wygląda to u nas? Jest najwyższe, a zarobki temu nie sprostają (…). 300 tys. zł kredytu i ktoś musi spłacić milion to chyba coś jest nie tak – oceniła.
Zapytana, czy nie boi się, iż koszty zakupu mieszkania jeszcze bardziej poszybują po wprowadzeniu programu dopłat, odpowiedziała: – Tym też trzeba byłoby się zająć. Gdzieś jakiś limit musi być.
Czy państwo powinno dopłacać do kredytów na mieszkania? Zobacz nowy odcinek „Co sondzisz?” – sondy ulicznej Interii!
Dalszy ciąg artykułu pod wideo
„Chore ceny” mieszkań na uboczu Krakowa. Państwo byłoby lepsze od deweloperów?
Innego zdania jest pan Łukasz, który chciałby, abyśmy wyciągnęli wnioski z „kredytu 2 procent”. – Spowodowało to tylko tyle, iż średnia cena mieszkania z 12 tys. za metr kwadratowy poszła w Krakowie, z tego, co pamiętam, o 33 procent do góry. Do dzisiaj utrzymuje się tendencja bardzo, bardzo wysoka – przestrzegł.
Jak wskazał, tamten program spowodował, iż jakakolwiek inwestycja mieszkaniowa zdrożała. – Dla przykładu, deweloper na Górce Narodowej, czyli końcu Krakowa, sprzedaje mieszkania za około 17,5 tys. za metr, co jest troszeczkę chorą ceną, zwłaszcza iż trzy-cztery lata temu, w tej samej lokalizacji, kosztowało to od sześciu do ośmiu tysięcy za metr – wyliczył.
Mimo to pan Łukasz przekonuje, iż mieszkania powinni budować deweloperzy, a sprywatyzowanie tego rynku było dobrym pomysłem. – Jest przede wszystkim konkurencja cenowa. jeżeli zajęłoby się tym państwo, ceny faktycznie mogą być troszeczkę niższe, ale niszczy to zasady zdrowej konkurencji – podkreślił uczestnik sondy Interii.
Także pani Władysława, która w rozmowie z Wiktorem Kazaneckim przyznała, iż wkrótce skończy 100 lat i widziała, jak przez ten czas zmieniał się Kraków – również pod kątem budownictwa – uznała potencjalne dopłaty do kredytów za „zbyt duży wydatek”. – W końcu rząd by zbankrutował, jakby zaczął dopłacać. Jest tyle biedoty w Krakowie, ludzi, którzy w ogóle nie wychodzą na ulice – dodała, wskazując tym samym, na łagodzenie którego problemu społecznego powinno przeznaczać się publiczne środki.
Sonda uliczna o mieszkaniach. „Tak było za komuny, a ona została obalona”
Głos zabrał także pan Jakub. – Wydaje mi się, że państwo powinno być od budowania mieszkań, bo to jednak ono wszystko robi. Prywatne firmy też czasem lubią zadrapać rany – przypomniał.
Reporter Interii spotkał także pana Zbigniewa i panią Bożenę. Kobieta wyjaśniła, iż młodym Polakom najbardziej przydałyby się „przystępne kredyty”, a także możliwość wydłużenia okresu ich spłaty, ale wobec dopłat do rat pozostała już sceptyczna. Natomiast na pytanie, czy państwo powinno przejąć od deweloperów budowę osiedli, odpowiedziała: – Tak było za komuny, a komuna została obalona.
Jak uzupełnił pan Zbigniew, gdy państwo stawiało kolejne bloki, to „wszystkie były jednakowe, sztampowe”. – Teraz różnorodność jest większa. Prywatne firmy (lepiej, aby budowały – red.), a państwo powinno się do tego włączyć, aby umożliwić młodym kupno mieszkania – stwierdził w rozmowie z Wiktorem Kazaneckim.
Zobacz również:
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tysięcy obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas