Wywłaszczenie bez odszkodowania. Spadkobiercy właścicieli domagają się milionów złotych

2 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Na myśl o procesie zwanym wywłaszczeniem nieruchomości większość z nas myśli o odszkodowaniu. Kilka dni temu Sąd Najwyższy wydał wyrok w mającej swój początek w 2013 r. sprawie, w której chodziło o odszkodowanie za wywłaszczenie krakowskiej nieruchomości, do którego doszło w latach 50. XX w. To nie koniec sprawy o kilka milionów złotych odszkodowania, która ciągnie się od wielu lat. Sąd Najwyższy po raz drugi uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.


Jak podaje serwis prawo.pl, w 1957 r. w Krakowie doszło do wywłaszczenia nieruchomości. Choć według planów na jej terenie miał powstać zakładowy dom matki i dziecka przy fabryce maszyn, to ostatecznie wybudowano tam szpital, a jakiś czas później drogę powiatową. Spadkobiercy właścicieli tych nieruchomości domagali się z tego tytułu odszkodowania od Skarbu Państwa.


Kraków. Spadkobiercy domagają się odszkodowania za wywłaszczone nieruchomości


W 2009 r. prezydent miasta nie przychylił się do prośby wnioskodawców i nie zwrócił im części działki zajętej pod pas drogowy Al. Pokoju. Kilka miesięcy później włodarz odmówił spadkobiercom właścicieli tych nieruchomości wypłaty odszkodowania w łącznej wysokości 3 mln zł. Wiosną 2013 r. sprawa trafiła do sądu. Reklama


Serwis podaje, iż powodowie domagali się przyznania różnych kwot, w tym m.in. ponad 303 tys. zł, ponad 708 tys. zł na rzecz dwóch spadkobierców oraz ponad 101 tys. zł z ustawowymi odsetkami.
W wydanym pod koniec 2015 r. wyroku Sąd Okręgowy w Krakowie stwierdził, iż organ administracji był zobowiązany do powiadomienia ówczesnych właścicieli nieruchomości lub ich następców prawnych o zmianie jej przeznaczenia.
Sąd uznał również, iż do przedawnienia nie doszło. Żądanie odszkodowania zostało uznane za uzasadnione, a wymienione wyżej kwoty zasądzone.


Powodowie przegrali w apelacji. Sąd oparł się na danych z Wikipedii


Pozwany zaskarżył wyrok Sądu Okręgowego w Krakowie. W listopadzie 2016 r. tamtejszy Sąd Apelacyjny uznał, iż jednak doszło do przedawnienia roszczeń, w efekcie czego oddalił powództwo. "Skoro niespornym jest to, iż budowę zakończono w latach 80. ubiegłego wieku, to termin przedawnienia rozpoczął bieg najpóźniej 31 grudnia 1989 r. i upłynął 31 grudnia 1999 r." - podaje serwis prawo.pl.
Powodowie natomiast twierdzili, iż bieg terminu przedawnienia rozpoczął się nie w dniu zakończenia budowy inwestycji, a w dniu wydania ostatecznej decyzji administracyjnej, w której odmówiono zwrotu nieruchomości z 2009 r.
Wiosną 2019 r. Sąd Najwyższy uchylił orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Krakowie, przyznając, iż termin przedawnienia nie upłynął przed wniesieniem powództw, czyli przed 2013 r. Serwis podaje, iż gdy sprawa wróciła do sądu II instancji, ten przy modyfikowaniu daty, w której powstała droga, oparł się na danych z Wikipedii. Orzeczenie z października 2019 r. ponownie zostało zaskarżone przez powodów.


Walczą o odszkodowanie. Sprawa trafi do ponownego rozpoznania


16 października br. Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania.
"Sąd Apelacyjny musi jeszcze raz zweryfikować ustalenia faktyczne. Ustalić, czy w omawianych latach istniał obowiązek zawiadomienia o zmianie celu wywłaszczenia" - stwierdziła sędzia sprawozdawca Marta Romańska, której słowa przytacza serwis prawo.pl.
Dodała, iż w sprawie "chodzi o czyn niedozwolony władzy publicznej". Podkreśliła również, iż stare regulacje nie przewidywały możliwości wypłacenia odszkodowania.
Idź do oryginalnego materiału