PEPE, kryptowaluta sygnowana wizerunkiem popularnej żabki o tym samym imieniu, dobija właśnie do trudnych do objęcia rozumem przez przeciętnego Kowalskiego kwoty 500 mln dolarów całkowitej kapitalizacji. Oznacza to, iż od kiedy ostatnio pisaliśmy o monecie zdążyła ona zrobić solidną korektą i…wystrzelić ponownie. Oznacza to również, iż w ostatnich dniach miało miejsce wiele historii „od pucybuta do milionera”. Przybliżymy w tym artykule kilka z nich.
PEPE i jak nie dać się zrobić w balona
Jeżeli czytasz ten tekst, drogi czytelniku, zastanawiając się czy warto „zainwestować” w kryptowalutę $PEPE odpowiadamy: nie warto. Abstrahując od faktu, iż mem-coiny nie mają żadnych fundamentów poza ich zdolnością do rozprzestrzeniania się w mediach społecznościowych jak pandemia, kapitalizacja w wysokości 500 mln dolarów oznacza, iż dla przeciętnego „krypto degenerata” na wejście jest już za późno.
Niedoświadczone osoby, a często „inwestujący” w mem-coiny to właśnie takie osoby, widząc iż token kosztuje na przykład 0,0000005 USD myślą, iż kupują coś bardzo tanio czekając na „zjedzenie” kolejnych zer. Nic bardziej mylnego. Potencjał aprecjacyjny tokenu zależy od 1) popytu na token, czyli ilości kapitału jaka potencjalnie może trafić na rynek oraz 2) podaży tokenu, czyli jego ilości na rynku. Mem-coiny tworzą iluzję „taniości” wypuszczając na rynek biliony czy choćby tryliony monet, rozwadniając tym samym cenę.
Mem-coin o kapitalizacji 500 milionów dolarów oznacza, iż aby „ruszyć” cenę dwukrotnie potrzeba dwukrotnie więcej kapitału (ok. kolejne 500 mln USD). Brzmi łatwo? No właśnie.
Pomimo tego należy docenić jak bardzo zdegenerowana i łakoma na ryzyko jest społeczność krypto-anonów. Nasz ostatni tekst o $PEPE miał miejsce w trakcie zniżkowej trajektorii po osiągnięciu maksimów na poziomie 300 mln USD całkowitej kapitalizacji. Token jednak nie tylko wyszedł z korekty bez szwanku, przebił także ostatnie szczyty i wzniósł się na nowe maksima. Wymagało to jednak tytanicznego wysiłku krypto-wielorybów, którzy zaryzykowali potencjalne miliony strat tylko w celu bardzo potencjalnego zysku rzędu kilkudziesięciu procent.
Nic więc dziwnego, iż kiedy mem-coiny spadają, robią to w równie spektakularnym stylu: nagle bowiem ludzie którzy włożyli w kryptowalutę bez pokrycia grube miliony zaczynają kwestionować swoje decyzje i zrzucać na rynek gigantyczne ilości coraz mniej wartych tokenów. Dodatkowy problem stwarza slippage, czyli tolerancja „poślizgu” w cenie jaką sprzedający jest skłonny zaakceptować żeby transakcja przeszła. Długie i pionowe czerwone świece na wykresie nie są wtedy już dla nikogo zaskoczeniem, a euforia w mediach społecznościowych zamienia się w lament, panikę, racjonalizacje i zgrzytanie zębów.
Wróćmy jednak do tematu przedstawionego we wstępie. Oto kilka historii „od pucybuta do milionera”.
Bogini Fortuna daje i odbiera
dimethyltryptamine.eth (skrótowiec adresu portfela) zakupił 5.4 biliona $PEPE za 250 dolarów 14 kwietnia (brzmi jak przedwczoraj). Postanowił teraz sprzedać część swojego stanu posiadania za….500 ETH i przez cały czas trzyma pozostałe 3,9 biliona (jak prawdziwy degenerat).
Inny trader zamienił $3000 w 3 miliony USD dzięki kapelusza i magicznej różdżki (i niezdrowej skłonności do ryzyka)
Inni żałują iż ominęła ich karuzela i wyszli za wcześnie. cexaline.eth sprzedała 900 miliardów $PEPE za $16 000, a kilka dni później ta sama ilość była warta 433 000 USD.
Jeszcze jeden trader wyczarował w dwa tygodnie z 1 ETH aż 900 eterów o wartości $2000 każdy i przez cały czas sporo mu zostało (!)
Zabawy z mem-coinami nie można nazywać inwestowaniem, anon. Ale choćby przy zabawie z kasynem najważniejszą regułą (poza niewchodzeniem do kasyna) jest wiedzieć co się robi. Taką decyzją byłoby wejście w $PEPE na samym początku. Teraz jest na to o wiele za późno.