Publikowane dziś dane o inflacji CPI ze Stanów Zjednoczonych za listopad, w ujęciu rocznym wskazały zgodnie z prognozami 3,1% wobec 3,2% poprzednio. Jednak odczyt zaskoczył w ujęciu miesięcznym wzrostem o 0,1%, gdzie analitycy oczekiwali niezmiennie 0% dynamiki. Inflacja bazowa (bez cen energii i żywności) wyniosła niezmiennie i zgodnie z prognozami 4%, a w ujęciu miesiąc do miesiąca wzrosła, o 0,3% wobec 0,2% poprzednio.
Powell zmięknie?
Inflacja w cenach najmu wyniosła 0,4% miesięcznie, powyżej wskaźnika. Stawia to znak zapytania nad tym, czy w 2024 rzeczywiście dołoży się do dezinflacji w takim stopniu, w jakim oczekuje rynek. Wydaje się, iż minimalnie wyższy m/m odczyt, nie przesądzi o jutrzejszej narracji Jerome’a Powella (20:30). Ani tym bardziej o decyzji Fed (20:00). Amerykański bank centralny prawdopodobnie utrzyma stopy bez zmian, ale Powell nie chcąc doprowadzić do nadmiernego luzowania oczekiwań inflacyjnych, prawdopodobnie zasygnalizuje, iż w roku 2024 może utrzymać stopy dłużej niż oczekuje rynek.
Ankieta ekonomiczna z wcześniej wskazała, iż rentowności 10 letnich obligacji skarbowych USA wyniosą 4,1% w horyzoncie pół roku i 3,88% w horyzoncie rocznym. Oznacza to, iż consensus zakłada spory spadek inflacji i co za tym idzie, bardziej 'zrelaksowany’ Fed. Ankieta listopadowa sugerowała znacznie wyższe poziomy odpowiednio 4,3% i 4%. 23 z 31 ekonomistów dostrzega wysokie lub bardzo wysokie ryzyko spadku rentowności 10-latek w horyzoncie 3 miesięcy. Oto gotowa odpowiedź, dlaczego kapitał znów migruje do ryzykownych aktywów, takich jak akcje, kryptowaluty czy obligacje. Rynek oczekuje spadku stopy wolnej od ryzyka.