Wall Street zdołała już odrobić w 100 proc. spadki, które miały miejsce po 2 kwietnia. Najpierw ulgę przyniosło odroczenie większości taryf o 90 dni a następnie spekulacje dotyczące tego, iż Trump „dogada się” jakoś z Chinami i w ostatecznym rozrachunku poziom taryf będzie zdecydowanie mniejszy. Ostatnio pozytywnie zostały odebrane wypowiedzi płynące z Fed, które dały rynkowi większe nadzieje na szybsze cięcia stóp w USA.
Maksymalnie trzy cięcia stóp procentowych?
Wycena rynkowa przyszłej ścieżki stóp procentowych w USA nie zmieniła się jakoś diametralnie. W tym roku rynek oczekuje nieco więcej niż trzech cięć po 25 punktów bazowych, co daje łącznie mniej więcej 84 pb redukcji. Szanse na ruch w dół już w czerwcu lekko urosły do 56 proc.
Wszystko za sprawą Beth Hammack z Cleveland, która wprost zaznaczyła, iż czerwiec jest realnym terminem obniżki stóp procentowych. Należy pamiętać, iż wchodzi ona w skład obozu „jastrzębi” w Fed, zatem każda wzmianka o łagodzeniu warunków monetarnych z jej strony może wzbudzać nieco większe zainteresowanie. Rynek zaczyna zakładać, iż w Rezerwie Federalnej może następować zmiana nastawienia, proces ten jest jak na razie bardzo powolny, ale każde tego rodzaju sygnały będą przez inwestorów „wyłapywane”.
Z danych makro poznamy dziś zrewidowany (finalny) indeks koniunktury konsumenckiej podawany przez Uniwersytet Michigan. Wstępne dane za kwiecień pokazały ostatnio najniższy wynik w całej historii tego badania. Istotną rolę odegrały tutaj obawy o wzrost inflacji. Ostatni odczyt nie obejmował jeszcze okresu, kiedy administracja Białego Domu dokonała złagodzenia tonu w ramach prowadzonej polityki handlowej. Możliwe zatem, iż zobaczymy dziś pozytywne zaskoczenie w danych.
Podważony status dolara
Jeśli chodzi o rynek walutowy, to należy zaznaczyć, iż od początku roku dolar amerykański znajduje się pod silną presją, a polityka prowadzona przez rząd USA wywiera negatywny wpływ na jego notowania za pośrednictwem kilku kanałów. USD stracił od początku roku około 7,5 proc. w relacji do średniej walut G10, wymazując tym samym cały wzrost, jaki osiągnął w czwartym kwartale 2024 roku. Dotyczy to nie tylko relacji względem euro, ale szerzej – wobec koszyka głównych walut światowych.
Co w tym momencie stoi za osłabieniem amerykańskiej waluty? Jedną z przyczyn jest fakt, iż w ostatnich miesiącach inwestorzy zaczęli kwestionować dotychczasową reputację amerykańskich obligacji rządowych jako najbezpieczniejszego aktywa w czasach globalnej niepewności. Wpływ na to mają zarówno spory polityczne wokół limitu zadłużenia i finansowania rządu, jak i rosnące obawy o fiskalną stabilność USA w dłuższym okresie. Do tego dochodzi możliwy koniec przewagi wzrostowej USA nad innymi gospodarkami rozwiniętymi.
Dolar czerpał w ostatnich latach korzyści z relatywnie wyższego wzrostu gospodarczego Stanów Zjednoczonych (w porównaniu do Europy czy Japonii). jeżeli dane makro dla USA będą się pogarszać, może to wywrzeć dodatkową presję na „zielonego”. Innym czynnikiem wpływającym na deprecjację jest potencjalne zagrożenie dla statusu dolara jako globalnej waluty rezerwowej. Na koniec trzeba wspomnieć o zagrożeniu dla niezależności Rezerwy Federalnej, ten czynnik osłabia również zaufanie do USD.
W tym momencie rosnąca liczba czynników strukturalnych oraz politycznych działa na niekorzyść amerykańskiej waluty. Ryzyko dalszej deprecjacji pozostaje jak realne.
Źródło: Łukasz Zembik, OANDA TMS Brokers