Zakazane w Europie, mile widziane w Brazylii? Podwójne standardy UE w handlu pestycydami

2 godzin temu

Europejskie firmy dostarczają pestycydy do Mercosur

Arkadiusz Zalewski z IERiGŻ podkreśla, iż państwa Mercosur są importerami netto środków ochrony roślin, a Brazylia pozostaje największym importerem pestycydów na świecie. – Kraje UE w 2024 r. miały 15,1% udział w imporcie do Brazylii. Tylko do tego kraju europejskie firmy sprzedały środki ochrony warte 724 mln dolarów – wylicza Zalewski.

Informacje zostały przekazane podczas konferencji „Ocena potencjalnych skutków utworzenia strefy wolnego handlu UE–MERCOSUR dla sektora rolno-żywnościowego UE”, zorganizowanej 21 listopada 2025 r. przez Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.

Substancje wysokiego ryzyka w obrocie

Jak wskazuje Zalewski, największą wartość importu z UE w 2024 r. miały środki oznaczone kodem HS 380869. Zawierają one m.in. takie substancje jak preparaty zawierające substancje czynne: alfa-cypermetryna, bendiokarb, bifentrin, chlorfenapyr, cyflutrin, deltametryna, etofenproks, fenitrotion, lambda-cyhalotryna, malation, pirimifos metylowy lub propoksur. Aż 7 z 12 wymienionych substancji nie jest dopuszczonych do stosowania w UE, a preparaty z malationem mogą być używane wyłącznie w szklarniach.

– Powyższe substancje czynne to środki owadobójcze, które zostały wyodrębnione z grupy insektycydów. Są to pyretroidy, organofosforany i karbaminiany które są bardzo toksyczne dla organizmów wodnych oraz mają zabójczy wpływ na owady pożyteczne (pszczoły czy biedronki), ale są też toksyczne dla ludzi – podkreśla Zalewski.

Handel pestycydami, czyli podwójne standardy

Jak doskonale wiemy, Unia Europejska zaostrza przepisy dotyczące stosowania środków ochrony roślin. Równocześnie eksportuje do państw trzecich substancje, które na swoim terytorium sama uznała za zbyt niebezpieczne czy skrajnie toksyczne. Oczywiście nie robią tego unijny urzędnicy tylko prywatne firmy. Niemniej niesmak pozostaje…

Teoretycznie wszystko jest zgodne z prawem, jeżeli rolnicy w Unii nie stosują zakazanych substancji. Ale przez cały czas podświadomie coś nam tu nie pasuje… Najbardziej kontrowersyjny jest fakt, iż te same substancje mogą później wracać do Europy w postaci pozostałości w importowanych produktach.

Cała sytuacja rodzi pytania o wiarygodność unijnej polityki środowiskowej. Z jednej strony UE narzuca rolnikom coraz bardziej rygorystyczne normy, z drugiej pozwala na produkcję i eksport tych samych substancji do krajów, z którymi prowadzi intensywny handel produktami rolno-spożywczymi. Problem ten będzie coraz częściej dyskutowany zwłaszcza, gdy umowa UE-Mercosur zostanie ostatecznie sfinalizowana.

opracowanie: Kamila Szałaj

źródło: www.tygodnik-rolniczy.pl

Idź do oryginalnego materiału