Upadły miliarder zaprzeczył w ostatnim czasie jakoby miał zbiec ze środkami FTX do Ameryki Południowej
Były właściciel platformy FTX ustąpił ze stanowiska dyrektora generalnego 11 listopada po wszczęciu postepowania upadłościowego w stanie Delaware. Przypomnijmy, iż w przeciągu zaledwie kilku dni skorelowany token giełdowy FTT zaliczył ponad 90% spadek, kiedy afera z SBF na czele nabierała tempa. Aktualnie założyciel znajduje się pod jurysdykcją władz Bahamów, które zapowiedziały, iż uniemożliwią mu wyjazd do czasu wyjaśnienia sprawy.
Saga FTX toczyła się w czasie rzeczywistym na oczach milionów
Sam Bankman-Fried zaprzeczył ostatnio spekulacjom, iż miał uciec do Argentyny. Stwierdził ponadto, iż saga dotycząca upadku jego giełdy kryptowalut rozwijała się w czasie zbliżonym do rzeczywistego, z możliwością jej śledzenia przez inwestorów dzięki platformy Twitter. Jak wspomniałem wcześniej, były właściciel poinformował 12 listopada agencję Reuters, iż przez cały czas przebywa na Bahamach. Wtedy właśnie ze strony przedstawicieli agencji miało paść względem Sama pytanie, czy zgodnie z plotkami poleciał do Argentyny. Bankrut zaprzeczył tym doniesieniom.
Zobacz także: Twitter zamyka biura a pracownicy rezygnują
Plotki narastały z kolejnymi dniami niepewności
Użytkownicy Twittera rzeczywiście mocno spekulowali w ostatnim czasie czy Sam Bankman-Fried uciekł i ukrywa się po złożeniu wniosku upadłościowego dla FTX Group (FTX Trading, FTX US i Alameda Research). Plotki zaczęły po tym, jak twitterowicze śledzili współrzędne prywatnego odrzutowca byłego miliardera, dzięki popularnej strony internetowej do sprawdzania lotów ADS-B Exchange. Wtedy właśnie lokalizator po raz pierwszy sugerował, iż należąca do SBF maszyna Gulfstream G450 wylądowała w Buenos Aires, startując uprzednio z Nassau na Bahamach.
Jak zakończy się afera FTX?
Sam Bankman-Fried był do niedawna uważany za „złote dziecko” świata kryptowalut. Teraz znalazł się w centrum jednego z największego skandalu tej branży w całej jej historii. W niecały tydzień FTX zbankrutował i z pozycji jednej z największych giełd krypto na świecie, osiągnął dosłownie i w przenośni poziom dna. Według Bloomberga majątek założyciela firmy spadł z 16 miliardów dolarów do zera. Choć przez cały czas jesteśmy tak naprawdę na początku całej afery, a sprawy administracyjne potrwają prawdopodobnie jeszcze kilka lat, to jednak spokojnie możemy się zgodzić z CZ (CEO Binance), który stwierdził, iż cała sprawa cofnie świat cyfrowych aktywów o kilka lat.