Aaaah życie rentiera. Plaża, kaska i drineczek z arbuza. Kasa wpadająca tylko za to, iż oddychamy, a wszystko dzięki zgromadzonej gotówce….
Tak, w jednym z filmów wyśmiewałem takie marzenia, jeżeli nie macie przynajmniej grubych kilku milionów złotych w gotówce, ALE załóżmy, iż już macie. Jak wtedy sobie ułożyć życie na takie rentierowanie?
Spółek dywidendowych na świecie jest od groma – w Stanach, w Europie, na rynkach wschodzących. Do tego dochodzą REIT-y, które muszą dzielić się zyskiem. A jakby tego było mało, można dorzucić obligacje, które często płacą odsetki co miesiąc – prawie jakbyśmy byli u nich na etacie!
Tylko czy naprawdę masz czas i ochotę, żeby całymi dniami grzebać w raportach i selekcjonować spółki do zostania rentierem? No właśnie! Ja też nie. Dlatego mądrzy ludzie wymyślili ETF-y dywidendowe, które całą tę brudną robotę robią za nas, dokonując selekcji i zapewniając dywersyfikację. Waszym zadaniem jest tylko patrzeć, jak co kilka miesięcy na konto wpływa przelew z dywidend. Brzmi dobrze? No to zapraszam na przegląd sześciu najciekawszych ETF-ów dla przyszłych i obecnych rentierów!
Zarabiaj bez pracy! Te dywidendowe fundusze ETF dają choćby 8% rocznie! Idealny dochód pasywny?
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 1 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Amerykańska klasyka: HDLV
Na pierwszy ogień bierzemy klasyka, czyli Invesco S&P 500 High Dividend Low Volatility UCITS ETF Distributing, który znajdziecie pod popularnym tickerem HDLV. Jak sama, nieco przydługa, nazwa wskazuje, fundusz inwestuje w akcje spółek z amerykańskiego indeksu S&P 500, które charakteryzują się jednocześnie wysoką stopą dywidendy i historycznie niską zmiennością kursu.
To czyni go relatywnie defensywnym i konserwatywnym podejściem do inwestowania w dywidendy. Główny cel tego ETF- to ograniczenie wahań wartości portfela przy jednoczesnym utrzymaniu relatywnie wysokich i stabilnych wypłat dywidend dla jego posiadaczy.
Fundusz został uruchomiony w maju 2015 roku i jest zarządzany pasywnie, stosując pełną, fizyczną replikację swojego indeksu referencyjnego – co w praktyce oznacza, iż rzeczywiście posiada on w swoim portfelu akcje wszystkich spółek, w które inwestuje.
ETF jest nieźle zdywersyfikowany pod względem sektorowym. Największe udziały w jego portfelu mają obecnie: sektor nieruchomości (około 20%), niezwykle popularny wśród inwestorów dywidendowych sektor użyteczności publicznej (około 17%) oraz defensywny sektor dóbr podstawowych (około 15%). Geograficznie, co oczywiste, absolutnie dominują tutaj Stany Zjednoczone – w końcu mówimy o spółkach wybieranych z indeksu S&P 500.

Fundusz składa się z 50 starannie wyselekcjonowanych spółek, a jego w tej chwili największą pojedynczą pozycję (stanowiącą 3,4% portfela) jest Altria Group – gigant z branży tytoniowej, będący właścicielem tak znanej marki jak Marlboro na rynku amerykańskim i kontrolujący spółkę Philip Morris USA.
Oprócz tradycyjnej produkcji papierosów, Altria od lat intensywnie inwestuje także w rozwój i promocję tak zwanych wyrobów bezdymnych, takich jak popularne saszetki nikotynowe (na przykład marka On!) czy systemy podgrzewania tytoniu. Firma posiada również znaczące udziały w spółce Juul Labs (produkującej e-papierosy) oraz w Cronos Group, działającej w dynamicznie rozwijającej się branży konopi indyjskich.
Altria od lat słynie z regularnych i bardzo wysokich wypłat dywidend, choć trzeba przyznać, iż jednocześnie walczy z rosnącą presją regulacyjną ze strony rządów oraz z systematycznie malejącą liczbą tradycyjnych palaczy na wielu kluczowych rynkach.
Całkowite roczne koszty utrzymania tego funduszu (TER – Total Expense Ratio) wynoszą w tej chwili 0,3%, co jest stosunkowo niskim i akceptowalnym poziomem, biorąc pod uwagę jego specyficzną strategię. HDLV wypłaca dywidendy swoim inwestorom kwartalnie – regularnie w marcu, czerwcu, wrześniu i grudniu – a jego obecna, roczna stopa dywidendy wynosi całkiem atrakcyjne 3,9%.
Na wykresie dobrze widać, iż w tych słabszych, bardziej niepewnych okresach rynkowych, takie regularne i stabilne wpływy z dywidend mogą w istotny sposób poprawiać całkowite wyniki funduszu i łagodzić ewentualne spadki wartości samych akcji. HDLV to więc całkiem interesująca propozycja dla tych inwestorów, którzy są zainteresowani ekspozycją na amerykański rynek akcji, ale jednocześnie poszukują relatywnie stabilnej inwestycji, generującej regularne i w miarę przewidywalne przepływy gotówkowe.

Dla porównania, w tym samym okresie szeroki indeks SP 500, bez szczególnego nacisku na dywidendy, wzrósł o 177%. Trzeba jednak zawsze pamiętać, iż głównym celem istnienia funduszu HDLV nie jest wcale maksymalizacja całkowitej stopy zwrotu i ściganie się z indeksem tylko właśni zapewnienie inwestorom możliwie największej stabilności portfela i regularnych, w miarę przewidywalnych wypłat gotówki.

Europejska alternatywa: SELD
Ale nie tylko Stany Zjednoczone mają swoich dywidendowych arystokratów! Spójrzmy teraz na odpowiedni, dywidendowy fundusz ETF, który działa na naszym, europejskim podwórku. Amundi Stoxx Europe Select Dividend 30 UCITS ETF Dist, który znajdziecie pod krótkim tickerem SELD, to fundusz oferujący inwestorom bezpośrednią ekspozycję na portfel 30 starannie wyselekcjonowanych, europejskich spółek o najwyższych, bieżących stopach dywidendy.
Fundusz ten śledzi wyniki indeksu STOXX® Europe Select Dividend 30, który wybiera spółki z szerokiego, paneuropejskiego indeksu STOXX Europe 600, głównie na podstawie ich aktualnej atrakcyjności dywidendowej oraz historycznej stabilności i regularności wypłat.
SELD został uruchomiony 25 października 2006 roku i stosuje tak zwaną replikację syntetyczną, co oznacza, iż nie posiada on w swoim portfelu rzeczywistych akcji spółek wchodzących w skład indeksu.
Możecie się teraz zastanawiać: jak w takim razie ten ETF jest w stanie wypłacać swoim inwestorom dywidendy, skoro nie posiada akcji, które te dywidendy generują? Otóż, ETF ten odwzorowuje wyniki swojego indeksu bazowego dzięki zaawansowanych instrumentów pochodnych, a konkretnie poprzez kontrakty typu SWAP. Jak to dokładnie działa?
Fundusz Amundi inwestuje zebrane od inwestorów środki w tak zwany portfel zastępczy– mogą to być na przykład akcje zupełnie innych spółek niż te, które znajdują się w indeksie STOXX® Europe Select Dividend 30, albo choćby inne klasy aktywów, takie jak obligacje – wszystko zgodnie z wewnętrzną polityką inwestycyjną funduszu i obowiązującymi regulacjami.
Równolegle, fundusz zawiera specjalną umowę typu „total return swap” z dużym kontrahentem (najczęściej jest to jakiś bank inwestycyjny), który zobowiązuje się regularnie wypłacać funduszowi dokładną stopę zwrotu generowaną przez jego indeks bazowy – uwzględniając w tym zarówno zmiany cen akcji wchodzących w skład tego indeksu, jak i wszystkie dywidendy wypłacane przez te spółki. W zamian za to Amundi przekazuje swojemu kontrahentowi od tej umowy swapowej cały dochód wygenerowany przez posiadany przez siebie portfel zastępczy lub inną, z góry uzgodnioną kwotę.
Zapytacie pewnie: po co tyle komplikacji i skomplikowanych instrumentów? W dużym skrócie – chodzi tu przede wszystkim o kwestie regulacyjne, operacyjne i podatkowe. Bezpośrednie kupowanie i utrzymywanie w portfelu akcji 30 różnych spółek, pochodzących z wielu różnych państw Europy (co oznacza różne waluty, różne giełdy, różne systemy podatkowe i procedury rozliczeniowe) wiąże się z bardzo wysokimi kosztami transakcyjnymi, opłatami za przechowywanie tych wszystkich papierów wartościowych i często bardzo długim czasem rozliczania transakcji i samych dywidend.
To szczególnie problematyczne i kosztowne właśnie w przypadku funduszy dystrybucyjnych (czyli tych wypłacających dywidendy), które muszą te wszystkie dywidendy regularnie zbierać z różnych rynków, przewalutowywać i wypłacać swoim inwestorom.
W przypadku ETF-u opartego na replikacji syntetycznej, te wszystkie problemy są skutecznie omijane właśnie dzięki zastosowaniu kontraktu swap, który idealnie odwzorowuje wyniki indeksu bazowego bez konieczności fizycznego zakupu i posiadania wszystkich jego składników.
Dla zarządzającego funduszem to przede wszystkim sposób na znaczące uproszczenie całej operacyjnej strony działania funduszu i istotne ograniczenie kosztów, a dla banku będącego drugą stroną kontraktu swap – jest to forma dobrze skalkulowanego zakładu: jeżeli jego własny portfel zastępczy, w który inwestuje środki ETF-u, przyniesie mu lepszy, wyższy zwrot niż to, co musi on regularnie wypłacać ETF-owi (czyli zwrot z indeksu), to bank ten zarabia na tej różnicy.
Jego roczny koszt (TER) jest identyczny jak w przypadku jego amerykańskiego odpowiednika HDLV i wynosi 0,3%. Fundusz ten inwestuje w zaledwie 30 spółek, czyli jego portfel jest nieco mniej zdywersyfikowany niż w przypadku HDLV. Od momentu swojego uruchomienia w 2006 roku, SELD osiągnął łączny zwrot na poziomie 68%, co na pierwszy rzut oka może wydawać się wynikiem niezbyt imponującym, ale warto tu pamiętać, iż fundusz ten startował na rynku tuż przed samym szczytem hossy poprzedzającej wielki, globalny kryzys finansowy z lat 2008-2009.
Po tym kryzysie, europejskie giełdy przez wiele kolejnych lat wyraźnie ustępowały dynamiką wzrostu swoim amerykańskim odpowiednikom, co również nie sprzyjało wynikom funduszu SELD. jeżeli jednak ktoś z Was wierzy, iż obecne warunki rynkowe ulegają fundamentalnej zmianie i popularny ostatnio trend „Sell America, Buy Europe” utrzyma się na rynkach znacznie dłużej, może uznać ten europejski fundusz dywidendowy za całkiem interesującą alternatywę lub uzupełnienie portfela.
W nieco krótszym, pięcioletnim horyzoncie czasowym, fundusz SELD, uwzględniając oczywiście wypłacone i reinwestowane dywidendy, zarobił całkiem przyzwoite 96%, podczas gdy bez tych dywidend jego stopa zwrotu wyniosłaby tylko 45%. Co ciekawe, w tym samym, pięcioletnim okresie, amerykański indeks S&P500 wypada tylko nieznacznie lepiej – jego stopa zwrotu była wyższa od wyniku SELD zaledwie o 4 punkty procentowe.

Aktualna stopa dywidendy SELD wynosi w tej chwili imponujące 5,2%, co jest bardzo atrakcyjną wartością – szczególnie w obecnym kontekście globalnego luzowania polityki monetarnej i spadających stóp procentowych. Wypłaty dywidend z tego konkretnego ETF-u następują znacznie rzadziej niż w przypadku wcześniej omawianego HDLV – w tej chwili jest to tylko raz w roku, w grudniu (choć wcześniej, przez wiele lat, były to dwie wypłaty rocznie). Sama częstotliwość tych wypłat nie wpływa jednak oczywiście na ich łączną, roczną wysokość – po prostu cała należna kwota dywidendy trafia na konto inwestora jednorazowo, pod koniec roku.

Eksploracja rynków wschodzących: EUNY
Ok, to były już Stany Zjednoczone, była Europa, to może teraz czas na coś nieco bardziej egzotycznego, czyli na spółki dywidendowe z rynków wschodzących? Skoro fundusz z USA płaci w tej chwili niecałe 4% dywidendy rocznie, a ten z Europy kusi ponad 5-procentową stopą, to jak myślicie – ile może zaoferować podobny, dywidendowy fundusz ETF inwestujący w akcje spółek z rynków wschodzących, gdzie wyceny tych spółek są z reguły znacznie niższe, a więc i potencjalna stopa dywidendy powinna być odpowiednio wyższa? Odpowiedź brzmi: choćby 8%! Tyle właśnie, średniorocznie, wypłaca swoim inwestorom iShares Emerging Markets Dividend UCITS ETF USD (Dist), który znajdziecie na giełdzie pod popularnym tickerem EUNY.
Fundusz wystartował na rynku pod koniec 2011 roku i od tego czasu osiągnął łączny zysk na poziomie 64%, licząc oczywiście z dywidendami, które były wypłacane i (teoretycznie) reinwestowane. Niestety, gdyby nie te regularne dywidendy, sam kurs jednostek tego ETF-u byłby w tej chwili na minusie o niemal 25% w stosunku do ceny z dnia jego debiutu!
Dla porównania – w tym samym, dość długim okresie, amerykański indeks S&P 500, reprezentujący szeroki rynek, wzrósł o około 630%! To pokazuje, jak trudnym i mało wdzięcznym rynkiem dla inwestorów były w ostatniej dekadzie rynki wschodzące.


Z racji swojej specyfiki i koncentracji na mniej płynnych rynkach, fundusz ten jest również relatywnie drogi w utrzymaniu – jego roczne koszty (TER) wynoszą aż 0,65%, czyli ponad dwa razy więcej niż w przypadku dwóch wcześniej omawianych, znacznie tańszych funduszy z rynków rozwiniętych. EUNY, podobnie jak HDLV, stosuje fizyczną replikację swojego indeksu bazowego i jest całkiem dobrze zdywersyfikowany, zarówno pod względem geograficznym, jak i sektorowym.
Jeśli chodzi o strukturę geograficzną jego portfela, to w tej chwili około 24% wszystkich aktywów ulokowane jest w Brazylii, ponad 20% w Chinach, a kolejne, znaczące miejsca zajmują Indonezja i Indie. Sektorowo natomiast dominują tutaj: tradycyjnie dywidendowy sektor finansowy (z udziałem prawie 30%) oraz równie popularny wśród łowców dywidend sektor energetyczny (z udziałem prawie 25%).

Największą pojedynczą pozycją w portfelu tego ETF-u (stanowiącą w tej chwili 6,3% jego aktywów) jest Petrobras – potężna, brazylijska, państwowa spółka naftowa, założona jeszcze w 1953 roku. Fundusz EUNY wypłaca dywidendy swoim inwestorom cztery razy w roku – regularnie w marcu, czerwcu, wrześniu i grudniu. W ciągu ostatnich czterech lat jego roczna stopa dywidendy wahała się w przedziale od 6,5% do choćby 8,5%, a w tej chwili wynosi około 8%.

To z pewnością jest bardzo dobra i kusząca propozycja dla tych inwestorów, którzy poszukują przede wszystkim wysokich, regularnych przepływów gotówkowych ze swoich inwestycji. Ale – jak to zwykle bywa na rynku – taka wysoka, ponadprzeciętna dywidenda nie bierze się znikąd. Spółki wchodzące w skład indeksu śledzonego przez ten ETF, w większości przypadków nie wykazują niestety zbyt dużego, dynamicznego potencjału wzrostowego, a sam ETF – mimo swojej bardzo atrakcyjnej, bieżącej stopy dywidendy – nie prezentuje się jako wyjątkowo silna i obiecująca inwestycja pod względem oczekiwanego, całkowitego zwrotu w długim terminie. Dodatkowo, jak już wspomniałem, jest on także relatywnie kosztowny w utrzymaniu.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Bezpieczna przystań: REIT-y w TRET
Wśród spółek typowo dywidendowych, to właśnie REIT-y (Real Estate Investment Trusts) są chyba najpewniejsze i najbardziej przewidywalne pod względem regularnych wypłat dla swoich akcjonariuszy, bo są do tego zobowiązane specjalnymi przepisami prawa. Zerknijmy więc teraz na popularny VanEck Global Real Estate UCITS ETF, który na giełdzie znajdziecie pod krótkim tickerem TRET.
Fundusz oferuje inwestorom globalną ekspozycję na światowy rynek nieruchomości poprzez bezpośrednie inwestycje w akcje 100 największych i najbardziej płynnych spółek z tego właśnie sektora. ETF ten został uruchomiony 14 kwietnia 2011 roku i jest zarządzany w pełni pasywnie, precyzyjnie śledząc wyniki globalnego indeksu GPR Global 100 Index.
W jego zdywersyfikowanym portfelu znajdziemy akcje spółek działających w bardzo różnych segmentach globalnego rynku nieruchomości, takich jak: nieruchomości mieszkaniowe, nowoczesne biurowce, obiekty przemysłowe i magazynowe, popularne hotele, specjalistyczne placówki opieki zdrowotnej, duże obiekty handlowe i galerie, a nawet, co coraz ważniejsze, zaawansowane technologicznie centra danych (data centers).
Fundusz inwestuje swoje aktywa głównie w spółki pochodzące z Ameryki Północnej (które stanowią około 70% jego portfela) oraz z Japonii (około 10%). Typowe spółki typu REIT stanowią około 85% całego portfela tego ETF-u, a pozostałe 15% to inne, tradycyjne spółki deweloperskie i zarządzające nieruchomościami. Wśród największych, najbardziej rozpoznawalnych pozycji w portfelu tego funduszu znajdują się tak znane i cenione na całym świecie amerykańskie REIT-y, jak na przykład: Prologis (lider w sektorze nieruchomości logistycznych i magazynowych), Welltower (specjalizujący się w nieruchomościach dla sektora opieki zdrowotnej), Simon Property Group (jeden z największych operatorów centrów handlowych), Realty Income (słynący z regularnych, miesięcznych wypłat dywidend, tzw. „The Monthly Dividend Company”) czy Digital Realty Trust (jeden z wiodących operatorów centrów danych).

Czym tak adekwatnie są te całe REIT-y? To specjalny rodzaj spółek, których głównym i podstawowym celem działalności jest nabywanie, profesjonalne zarządzanie oraz długoterminowe wynajmowanie różnego rodzaju nieruchomości komercyjnych.
TRET wypłaca on dywidendy swoim inwestorom cztery razy w roku, w podobnych terminach jak większość wcześniej omawianych dzisiaj ETF-ów akcyjnych. Jego aktualna, roczna stopa dywidendy wynosi 3,7%, a w okresie ostatnich czterech lat wahała się ona w przedziale między 2,5% a 4%.
Od momentu swojego uruchomienia w 2011 roku, fundusz ten zarobił dla swoich inwestorów łącznie 134%, uwzględniając oczywiście wszystkie wypłacone i reinwestowane dywidendy, oraz niecałe 50% bez uwzględniania tych dywidend. Dla porównania – szeroki, amerykański indeks S&P 500 w tym samym, dość długim okresie, wzrósł aż o 580%! Na korzyść tego globalnego ETF-a na REIT-y działa jednak jego relatywnie niska cena – spośród wszystkich omawianych do tej pory dzisiaj funduszy akcyjnych, ten ma zdecydowanie najniższy roczny koszt zarządzania (TER), wynoszący zaledwie 0,25%.

ETF-y dla rentiera
No dobra, przeszliśmy przez Amerykę, Europę, rynki wschodzące i globalny rynek nieruchomości. Jak widzisz – opcji dla rentierów nie brakuje. Każdy z tych ETF-ów ma swoje zalety, wady, ryzyka i okazje. Ale mają też jedną wspólną cechę: zamiast bawić się w wybieranie pojedynczych spółek i codzienne śledzenie rynku, pozwalają Ci usiąść z boku, wziąć głęboki oddech i… po prostu patrzeć, jak pieniądze pracują na Ciebie.
Jeśli więc marzy Ci się finansowa niezależność albo po prostu chcesz mieć spokojny dodatek do emerytury — to właśnie tego typu fundusze mogą być całkiem sensownym wyborem.
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 1 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk