Sadownicy z różnych rejonów kraju alarmują nas o widocznych objawach zarazy ogniowej. Niestety, gdy widzimy już objawy choroby, jedynym ratunkiem jest wycinanie zainfekowanych tkanek z zapasem i palenie ich. Właśnie to robią dziś liczni sadownicy. Presję bakterii ogranicza oczywiście profilaktyka, ale tylko w przypadku, gdy działamy systematycznie od wiosny.
Patrząc na model chorobowy można powiedzieć, iż bakteria wyprzedziła wyliczenia algorytmu. Zgodnie z modelem do infekcji dochodziło na przełomie maja i czerwca. Natomiast widoczne objawy choroby w centralnej Polsce będziemy mogli zauważyć pod koniec czerwca. Tymczasem informacje o czerniejących i zasychających pędach docierają do nas od jakiegoś czasu, co najmniej od ostatnich dni maja.
Zaraza ogniowa to bardzo groźna choroba bakteryjna atakująca drzewa ziarnkowe oraz niektóre rośliny ozdobne. Powoduje ją bakteria Erwinia amylovora. Choroba może prowadzić do znacznych strat w plonach, zamierania drzew, a w skrajnych przypadkach choćby do konieczności wykarczowania całych kwater. Na chwilę obecną nie ma skutecznego i skutecznego 100% rozwiązania na całkowite wyeliminowanie zarazy ogniowej w uprawie gruszy czy jabłoni. Sadownicy nie mają również do dyspozycji żadnych rozwiązań interwencyjnych.