Zatrzymani na 80 proc. Trump blokuje projekt, który miał zasilać 350 tys. domów

3 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Multimiliardowy projekt energetyczny Revolution Wind stanął w martwym punkcie. Decyzja administracji Donalda Trumpa o wstrzymaniu budowy farmy wiatrowej u wybrzeży Rhode Island uruchomiła sądową batalię z udziałem duńskiego Orsted i Skyborn Renewables. Stawka jest ogromna.


Zielona transformacja to dziś nie tylko technologia i ambicje klimatyczne, ale również polityka, geopolityka i miliardowe interesy. Morskie farmy wiatrowe - symbol postępu i niezależności energetycznej - coraz częściej trafiają na opór, który nie zawsze wynika z sił natury. Przykład Revolution Wind pokazuje, iż największym zagrożeniem dla transformacji mogą być decyzje podejmowane z dala od turbin.Reklama


Sąd kontra decyzja administracji Donalda Trumpa


Zgodnie z doniesieniami agencji Reuters duński koncern Orsted oraz jego niemiecki partner Skyborn Renewables złożyli pozew przeciwko administracji Donalda Trumpa. W centrum sporu znalazła się decyzja amerykańskiego Biura ds. Zarządzania Energią Oceaniczną (BOEM), które w sierpniu wydało nakaz natychmiastowego wstrzymania prac przy budowie farmy Revolution Wind u wybrzeży Rhode Island.


W dokumentach sądowych zarzucono, iż decyzja została wydana "bez podstawy prawnej, nie opiera się na żadnych dowodach i jest bezprawna". Powodem wstrzymania miały być bliżej niesprecyzowane względy bezpieczeństwa narodowego. BOEM nie ujawniło jednak, na czym konkretnie te obawy miałyby polegać. Departament Spraw Wewnętrznych USA odmówił komentarza.


Projekt w zawieszeniu, a miliardy w grze


Farma Revolution Wind była już na ostatniej prostej. Według pozwu, projekt jest ukończony w 80 proc. - wszystkie fundamenty offshore zostały zainstalowane, a 45 z 65 turbin wiatrowych stoi już na miejscu. Na realizację inwestycji wydano dotąd około 5 miliardów dolarów. jeżeli nakaz BOEM nie zostanie cofnięty, inwestorzy mogą ponieść dodatkowe 1 miliard dolarów strat.
To nie tylko cios dla projektu samego w sobie, ale także również poważne ostrzeżenie dla całego rynku offshore wind w USA. Jak wyjaśnia Reuters, Revolution Wind miał zasilać 350 000 gospodarstw domowych w Rhode Island i Connecticut. Teraz ta wizja może się oddalić.
Dalsze opóźnienia mogą kosztować znacznie więcej niż tylko pieniądze. Inwestorzy alarmują, iż wykorzystywane przy budowie specjalistyczne jednostki pływające mają ograniczoną dostępność. jeżeli opuszczą plac budowy, powrót do prac może zająć co najmniej rok - lub w skrajnym przypadku zagrozić realizacji całego projektu.
W dokumencie sądowym podkreślono, iż wstrzymanie prac w tak zaawansowanej fazie grozi poważnymi konsekwencjami operacyjnymi. Przerwanie ciągłości harmonogramu może wywołać efekt domina, który odbije się na innych projektach energetycznych w regionie.


Tło polityczne nie jest bez znaczenia


Decyzja administracji Trumpa nie zaskakuje w kontekście jego wieloletniej retoryki. Były prezydent USA wielokrotnie krytykował energetykę wiatrową, określając ją jako "brzydką, zawodną i kosztowną". Już podczas pierwszej kadencji jego administracja podejmowała kroki mające na celu ograniczenie rozwoju farm wiatrowych - również na wodach federalnych. Nie jest to zresztą pierwszy przypadek ingerencji BOEM. W kwietniu tego roku Biuro wstrzymało realizację sąsiedniego projektu należącego do norweskiej firmy Equinor. Tamta decyzja została jednak wycofana po naciskach dyplomatycznych ze strony rządu Norwegii.
Dla Orsted to nie tylko wyzwanie operacyjne, ale także poważny problem finansowy. Spółka ogłosiła w sierpniu plan emisji akcji z prawem poboru o wartości 60 miliardów duńskich koron (ok. 9,41 mld USD), mający wzmocnić jej pozycję kapitałową. Przestój w jednym z flagowych projektów może jednak osłabić zaufanie inwestorów i wpłynąć na wycenę firmy.
Agata Siwek
Idź do oryginalnego materiału